sobota, 2 maja 2020

Elias Hulk – „Unchained”, Repertoire, 1970/2014, UK


 
 
Elias Hulk, to zespół brytyjski działający w latach 1969-1971. To także jedna z tych wybitnie zdolnych grup, której udało się stworzyć bardzo dobrą muzykę, ale która nie miała szczęścia na bezlitosnym rynku muzycznym. Jej debiutancka, a zarazem jedyna płyta „Unchained” ma porywający repertuar, ale w epoce nie została doceniona przez słuchaczy i słabo się sprzedawała.

Podobnie do wielu innych zespołów powstałych w Wielkiej Brytanii w końcu lat 60. inspiracją do jej powstania był olbrzymi sukces zespołu The Beatles. Grupa wyłoniła się z zespołu Freelove powstałego w Bournemouth w hrabstwie Dorset w południowo-zachodniej Anglii. Była to znana w Wielkiej Brytanii miejscowość wypoczynkowa nad Kanałem La Manche. Grupa ta estradowego fachu uczyła się podczas koncertów w klubach Bournemouth i pobliskiego Poole.

W 1969 r. dwaj jej członkowie: James „Jim” Haines (gitara basowa i rytmiczna) i Bernard „Bernie” James (perkusja) oraz Grenville Fraser (gitara prowadząca – pierwotna) założyli nowy zespół, tym razem już profesjonalny pod nazwą Elias Hulk. Dopiero potem do grupy dołączyli: Peter Thorpe (śpiew) i Neil Tatum (gitara prowadząca). Wokalista był wcześniej znany z występów z lokalnym zespołem The Harvey Wells Should Band. Wszyscy muzycy grupy byli nastolatkami, a najstarszym z nich, bo dwudziestoparolatkiem był Pete Thorpe. Najlepszym muzykiem spośród nich był gitarzysta Gren Fraser, który pomimo młodego wieku już wówczas opanował technikę slide. Nazwa zespołu pochodziła oczywiście od amerykańskiej kreskówki The Incredible Hulk, którą fascynował się jeden z członków zespołu. Początkowo przyjął on przydomek „Alias The Hulk'”, który po przemianowaniu na Elias Hulk wykorzystano do nazwania zreorganizowanego zespołu.

Po uformowaniu składu grupa Elias Hulk intensywnie koncertowała po całej Anglii, m.in. w Londynie (klub Klooks Kleek), Bristolu (klub The Granary), Manchesterze a także na wyspie Eel Pie Island na Tamizie w Londynie. 6 XI 1970 r. wzięła udział w festiwalu Progressive Music Fesival w Buxton (hrabstwo Derbyshire, ok. 230 km na północ od Londynu). Obok niej występowały na nim m.in. Ginger Baker's Airforce, Marmalade, Fat Mattress, Black Widow i Paladin. Obecnie to w większości zapomniane grupy, ale wówczas Airforce, perkusity The Cream, Gingera Bakera, był gwiazdą pierwszej wielkości, a wielką estymą cieszył się też Fat Matters założony przez byłego basistę Jimi Hendrixa - Noela Reddinga. Podczas dalszych koncertów grupa występowała też z innymi znanymi wykonawcami brytyjskimi, m.in. z Climax Blues Band, Manfredem Mannem i Mungo Jerrym.

Jak wspomina po latach Jim Haines, wówczas 17 latek pełen entuzjazmu dla muzyki rockowej, a dzisiaj szanowany biznesmen zajmujący się nieruchomościami w Londynie: w chwili debiutu „Nasza muzyka była bardzo szczera i prawdziwa i nie próbowaliśmy nikogo naśladować”. I faktycznie członkowie grupy grali własne utwory wzorowane na nagraniach awangardowych lub bluesowych zespołów brytyjskich (The Edgar Broughton Band, Cream, Jethro Tull) i amerykańskich (Captain Beefheart, Canned Heat). Jednak pomimo młodego wieku od początku udało się im stworzyć oryginalne utwory przyciągające słuchacza tą swoistą magiczną atmosferą charakterystyczną dla miejsca i czasu w jakich powstały.

Młodzi muzycy zwrócili na siebie uwagę Erica Stewarta, właściciela niewielkiego studia nagraniowego Strawberry w Stockport w północno-zachodniej Anglii (ok. 10 km na południowy-zachód od Manchesteru). Nagrane w nim taśmy demo rozesłano do różnych wytwórni płytowych z nadzieją na nagranie płyty. Ostatecznie na jej wydanie zdecydowała się niewielka wytwórnia Young Blood Music (późniejsza nazwa Young Blood International) należąca do Miki Dallona. Przy jej pomocy w studio przy Oxford Street w Londynie muzycy nagrali swój debiutancki i jak się okazało jedyny album długogrający. Jego producentem był Miki Dallon. Autorem projektu komiksowej okładki tego albumu był Peter Lee. Przedstawia ona tytułowego Hulka trzymającego w ręce młodą roznegliżowaną kobietę, druga, także naga, ale związana, leży u jego stóp. Przypuszczalnie to wizualne przedstawienie muzyki grupy zniewalającej niewiasty – ale to tylko moja jedynie słuszna interpretacja.

Powstała wówczas płyta liczy jedynie nieco ponad 30 minut i zawiera osiem utworów. Jednak wbrew pierwszemu wrażeniu nie są to nagrania schematyczne czy odtwórcze. Pomimo młodego wielu muzykom udało się stworzyć w pełni oryginalne, choć nie za długie utwory rockowe. Reprezentują one styl muzyczny będący mieszanką psychodelicznego ciężkiego blues rocka, hard rocka, ciężkiego psychodelicznego rocka (blues rock, proto hard rock, heavy psychodelia) i wczesnego progresywnego rocka. Nie wszystkie nagrania są jednakowo perfekcyjne, ale na pewno wszystkie urzekają ciekawymi riffami i pięknymi melodiami i aż trudno uwierzyć że nagrywający to muzycy byli aż tak młodzi.

Jak dotąd album ten ukazał się zaledwie w 19 wersjach na różnych nośnikach: 10 wersjach na płytach winylowych i 9 wersjach na płytach kompaktowych przy czym aż pięć z nich to wydania nieoficjalne (trzy kompaktowe i dwa winylowe). Pierwotnie na płycie winylowej wydała go mała wytwórnia Young Blood w 1970 r. Płyta ta ukazała się wówczas w Wielkiej Brytanii, ale także w Niemczech Zachodnich i Australii. Wydanie tego albumu w tych dwóch ostatnich krajach świadczy o tym, że muzyka tej grupy musiała się tam podobać, stąd istniała nadzieja na sprzedaż w nich jej płyt. Niestety na rynku brytyjskim album ten nie sprzedawał się najlepiej i szybko został zapomniany. I to nawet pomimo promocji ze strony legendarnego Johna Peela (choć nie koniecznie dość przekonującej). Przez całe lata 70 i 80 album ten nie był wznawiany i został praktycznie całkowicie zapomniany.

W latach 80. XX w. oryginalne wydanie tej płyty na winylu od dawna było już kolekcjonerskich rarytasem osiągającym wysokie ceny na aukcjach. Do pełnego odnowienia zainteresowania muzyką Elias Hulk przyczyniła się dopiero pierwsza reedycja kompaktowa tego albumu dokonana przez brytyjską wytwórnię See For Miles w 1990 r. (tego samego roku wytwórnia wznowiła ten album także na winylu). Jednak oba te wydania miały małe nakłady i były trudno osiągalne. Z tego powodu w 1995 r. na rynku pojawiło się pirackie CD z tym albumem sygnowane nazwą Won-Sin Music Company. Pierwsze japońskie wydanie tego albumu na CD ukazało się dopiero w 2006 r. i sygnowane było przez wytwórnię Air Mail Archive. W późniejszych latach ukazały się kolejne wydania tej płyty na kompakcie, z których te najbardziej dostępne przygotowane zostały przez wytwórnię BGO w 2007 i Repertoire w 2014 r. Album ten nigdy nie ukazał się w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Francji, Niderlandach czy Skandynawii, a więc na innych – po brytyjskim i niemieckim - liczących się rynkach muzycznych i ciągle pozostaje tam sprowadzanym na zamówienie rarytasem.

Repertuar oryginalnego albumu składał się jedynie z ośmiu utworów i w takiej wersji jest też wznawiany na płytach kompaktowych. Nie odbiegałoby to od normy, gdyby nie fakt, że całość płyty nie przekracza 31 minut muzyki, co jak na fonograficzne standardy z początku lat 70. było już ilością zbyt małą jak na płytę długogrającą. Ale jak już powiedziałem siła tej muzyki tkwi nie w ilości, a w jakości. Większość utworów to kompozycje spółki autorskiej Frazer-Thorpe (gitarzysta rytmiczny i wokalista) i to z tego powodu najpewniej uważa się że liderami grupy w tym czasie byli właśnie ci dwaj muzycy, a nie jej założyciele.

Album otwiera kompozycja „We Can Fly” (Thorpe/ Frazer) najdłuższa na płycie, bo ponad sześciominutowa. To rozbudowany utwór na bluesowym podkładzie rytmicznym, ale z psychodeliczną aurą charakterystyczną dla wczesnego Pink Floyd z rozbudowanymi improwizacjami wszystkich członków zespołu. W partiach instrumentalnych słychać echa twórczości The Cream. Utwór ten z charakterystyczną gardłową partią wokalną Thorpe’a był często grany przez zespół na otwarcie lub zamknięcie klubowych koncertów zespołu.

Następujące po nim nagranie „Nightmare” (Thorpe/ Frazer/ Tatum/ Haines/ James) jest pełne rockowej pasji co uwidacznia się w ciężkim brzmieniu sekcji rytmicznej, natomiast sposób śpiewu wokalisty przypomina soulową, nieco demoniczną manierę Kierana White’a ze Steamhammer. Nagranie to także wyrasta z bluesa, ale jest już zdecydowanie bardziej hard rockowe z charakterystycznymi dla tego stylu przesterami i bezkompromisowością. W jego końcowej partii słychach echa wczesnego Jethro Tull i delikatne elementy orientalne.

Been Around Too Long” (Thorpe/ Haines/ Tatum) to spokojna ballada o wyrafinowanej aranżacji i ze subtelnym brzmieniem gitary w tym też grającej techniką ślizgową oraz lirycznym wokalem Thorpe’a. Utwór ma nieco senną oniryczną atmosferę przez co doskonale nadaje się do relaksu i odprężenia.

Z kolei „Yesterday's Trip” (Thorpe/ Frazer/ Tatum) utrzymany jest w konwencji swobodnej dość ciężkawej improwizacji blues rockowej charakterystycznej dla innych podobnych grup blues rockowych okresu przejściowego szukających własnej drogi stylistycznej np. Climax Blues Band,. Płynąca nieprzerwanie kanonada perkusyjna, zdecydowane riffy i bardziej agresywny sposób śpiewania wokalisty przypominają, że mamy do czynienia z rasowym zespołem rockowym. W tle słychać echa wpływu grupy The Cream.

Otwierające pierwotnie drugą stronę płyty nagranie „Anthology Of Dreams” (Thorpe/ Frazer) to porywający utwór bluesowo-jazzowy w konwencji wczesnego Jethro Tull pokazujący, że młodzi muzycy byli sprawnymi i pełnymi werwy instrumentalistami. Elementy subtelniejsze jazzowe są w nim skontrastowane z cięższymi gitarowymi riffami wyrastającymi z bluesa, ale już o nowym hard rockowym przesłaniu.

Utwór „Free” (Thorpe/ Frazer/ Tatum) to nastrojowa ballada z ujmującym śpiewem i piękną melodią graną na gitarze techniką ślizgową. Całości dopełnia dość skomplikowana aranżacja uwypuklająca melodykę utworu. Melancholijny charakter tego nagrania przywołuje na myśl podobne rozmarzone kompozycje Fleetwood Mac. To zdecydowanie najpiękniejszy utwór na tym albumie.

Następujące po nim nagranie „Delhi Blues” (James/ Haines/ Frazer) utrzymane jest w spokojnym nastroju i przesycone orientalnym klimatem za sprawą brzmienia gitary naśladującego sitar. Jego podziały rytmiczne są bliskie muzyce wschodniej a więc ragom a tym samym są dalekie od muzyki zachodniej i rocka. Widać w nim inspirację utworami The Beatles z okresu ich fascynacji muzyką indyjską a także nagraniami Ravie Shankara, a gdzieś tam w dalszej perspektywie, także orientalizującymi stylizacjami The Moody Blues.

Album kończy kompozycja „Ain't Got You” (Thorpe/ Frazer) generalnie w swym charakterze blues rockowa, ale też przesyconą soulowymi wokalizami Thorpe’a i gitarowymi solówkami w hendrixowskim stylu, bo z użyciem efektów gitarowych na tzw. kaczce.

Jak już wcześniej wspomniałem, w epoce album ten nie sprzedawał się zbyt dobrze. Zresztą w Niemczech Zachodniej lepiej, niż w wielkiej Brytanii, bo tam rozprowadzono go w ilości kilku tysięcy egzemplarzy. Jego słaba sprzedaż, a także rozłam w grupie na dwie frakcje tworzone przez Hainesa i Jamesa oraz Thorpe’a, Frazera i Tatuma doprowadziły w sumie do jego rozwiązania (bezpośrednią przyczyną było odejście Thorpe’a z początkiem 1971 r.). Całkowicie z muzykowania zrezygnowali Haines i Tatum. Ten pierwszy po skończeniu studiów zajął się pracą w geodezji, a ślad po drugim praktycznie zaginął. Dalszą karierę muzyczną prowadzili natomiast: Thorpe, Fraser i James. Jednak występowali głównie z mało znanymi grupami, które nie pozostawiły po sobie bardziej liczących się nagrań. Nie powiodła się też próba reaktywacji grupy Elias Hulk dokonana przez Hainesa w 2008 r.

Obecnie album „Unchained” zespołu Elias Hulk uważany jest za jedno z „zapomnianych arcydzieł muzyki rockowej” z początku lat 70. I trudno się taką opinią nie zgodzić, bo zawarta na nim muzyka nadal jest pełna życia, radości grania, a przy tym porywa słuchacza wspaniałymi kompozycjami, melodiami i riffami, dokładnie tak samo, jak 50 lat temu, gdy po raz pierwszy się ukazała. Dosłownie w każdym z jej utworów słychać, że powstał on w czasach, gdy muzyka rockowa była jeszcze młoda i pełna entuzjazmu, a utwory powstawały z potrzeby serca a nie z potrzeby koniecznego zysku.

W młodości nigdy nie słyszałem o tym zespole, a tym bardziej jego muzyki. Dowiedziałem się o nim dopiero jakieś dziesięć lat temu przy okazji czytania różnych internetowych forów muzycznych, na których entuzjaści wymieniają się wiedzą na temat nieznanych wykonawców i płyt. W ten sposób odnotowałem tę płytę i tylko czekałem na odpowiednią okazję, aby ją sobie kupić. Nabyłem ją dopiero niedawno w niemieckim sklepie internetowym - i nie żałuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...