piątek, 28 grudnia 2018

The Unitet States Of America – „The Unitet States Of America”, Sundazed/Sony, 1968/2004, USA

 
 
The Unitet States Of Amercia to zespół amerykański działający w latach 1967-1968. Grał psychodelicznego rocka  wzbogaconego o śmiałe elektroniczne awangardowe eksperymenty dźwiękowe. W jego muzyce można odnaleźć też coś co można by nazwać wczesną formą progresywnego rocka. W sumie to wielki ale nieco zapomniany klasyk psychodelicznego rocka końca lat 60.

Cechą charakterystyczną tego zespołu były radykalne poglądy lewicowe odzwierciedlone częściowo w tekstach piosenek grupy. Pisała je wokalistka grupy Dorothy Moskowitz do muzyki Josepha Byrda - obaj byli równoprawnymi liderami tego zespołu. Ten ostatni grał na pianinie, organach i instrumentach elektronicznych. Z takim przesłaniem i niekomercyjnym podejściem nie zgadzali się inni członkowie tego zespołu, stad uległ on szybkiemu rozwiązaniu.

Grupa nagrała i wydała tylko jeden pełny album długogrający, jeden singiel i jedną wydaną po latach EP-kę. Do chwili obecnej album ten nagrany w grudniu 1967 r. miał 31 wydań na różnych nośnikach. Pierwotnie płytę tę na winylu wydała wytwórnia Columbia w 1968 r. Ukazał się on wówczas w USA i Kanadzie.

Z kolei w Nowej Zelandii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Niemczech wydała go wytwórnia CBS lub CBS/Columbia. W 1969 wydano go także we Włoszech, po czym przez 18 lat  płyta ta nie była wznawiana. Jej winylowe wznowienie ukazało się dopiero w 1987 r. w Wielkiej Brytanii.

Po raz pierwszy na płycie CD album ten wydała wytwórnia Edsel Records w 1987 r. w Wielkiej Brytanii. W Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy na CD wydała go wytwórnia Sony Music Special Products w 1992 r.

Płytę otwiera nagranie "Amerykański metafizyczny cyrk" (The American Metaphysical Cirus") zaczynające się od imitacji naiwnych dźwięków z katarynki przechodzące w pełen psychodelii utwór. Pod pewnymi względami utwór ten (naturalistycznie brzmienia orkiestry Armii Zbawienia) przypomina kompozycję Syda Barretta "Jugband Blues". Widać, że Ci nieznający się nawzajem muzycy nadawali nieświadomie na podobnych falach, bo w obu wypadkach to mocno ironiczne nagrania.

Drugi utwór "Hard Coming Love" zgodnie z tytułem zaczyna się od ostrej gitarowej solówki z mocnym przesterem, którego nie powstydziłby się Kurt Cobain z Nirvany. Po tym wstępnie mamy piękną wokalizę Dorothy Moskowitz zbliżoną w formie do stylistyki partii wokalnych Grace Slick z Jefferson Airplane. Ale oczywiście to nie jest żadne naśladownictwo czy pastisz.

Kolejne utwory, i ich niecodzienne aranżacje oraz zastosowane w nich elektroniczne instrumentarium dowodzą jak wyjątkowym zespołem muzycznym była ta grupa. W utworze "I Won't Leave My Wooden Wife For You, Sugar" główną wokalizę wykonuje Joseph Byrd a całość ma formę jakby elektrycznego country. Początek kompozycji "Where Is Yesterday" przypomina popularne wówczas msze rockowe. Z kolei utwór "Stranded In Time" przypomina w brzmieniu The Beatles z okresu "Sgta Peppera". Oryginalność tych utworów wskazuje, że grupa ta znacząco wyprzedzała swymi eksperymentami swój czas.

Po raz pierwszy przeczytałem o tym zespole w jakiejś notce na początku lat 80., ale na kupno jego płyty musiałem poczekać kilkadzisiąt lat. Dopoiero stosunkowo niedawno kupiłem ją w Niemczech. To amerykańskia edycja z  2004 r. wydana przez wytwórnię Sundazed Music specjalizującą się we wznowieniach płyt z klasyką rocka i jazzu z lat 60 i 70. W tej wersji płyta ta obejmuje pełen program oryginalnego albumu + wszystko co ten zespół kiedykolwiek nagrał.

Ten album to zdecydowany "mus" w kolekcji każdego miłośnika starego rocka i jedno z arcydzieł rocka psychodelicznego.

piątek, 21 grudnia 2018

The Residents - "Mark Of The Mole", ESD, 1981-1982/1988, USA

 
 
Amerykański zespół The Residents jest jedną z legend awangardowego rocka. Grupa konsekwentnie unika gwiazdorstwa i chroni tożsamość swoich członków. Z tego powodu, choć istnieje już od 46 lat to nikt tak naprawdę nie zna nazwisk jej członków, ani tego jak wyglądają (grupa zawsze występuje w maskach).

W toku swej długoletniej kariery zespół nagrał wiele płyt, z których przynajmniej kilka należy do kanonu rocka eksperymentalnego. Wśród nich na pewno jest album „Mark Of The Mole” wydany do chwili obecnej w 11 różnych wersjach. W porównaniu z tuzami rocka np. Davidem Bowie to wręcz znikoma ilość, ale też mamy do czynienia z muzyką szczególnie trudną, więc krąg odbiorców takiej muzyki był zawsze ograniczony.

Album „Mark Of The Mole” ukazał się dotąd w 16 różnych wersjach na różnych nośnikach: 5 wersjach winylowych, 10 wersjach na płytach CD i jednej wersji na płycie CDr. Większość z tych wydań ukazała się w Stanach Zjednoczonych. Pierwotnie na winylu wydała go macierzysta wytwórnia grupy Ralph Records w 1981 r. Później na płytach CD wznawiała go przeważnie wytwórnia East Side Digital. W Europie płytę tę najwcześniej wydała niderlandzka wytwórnia Torso w latach 1988-1989, a w 2005 r., na CDr wydała go wytwórnia Mute. Dopiero po latach ukazały się dwa japońskie kompaktowe wydania tego albumu sygnowane przez Bomba Records (1997) i Birdsong / Hayabusa Landings (2011). Nieoficjalnie album ten wydano nawet w Rosji (ok. 2011 r.).

Ja mam pierwsze kompaktowe wydanie tego albumu wydane przez wytwórnię East Side Digital w 1988 r. Album ten kupiłem w 1993 r. w małym sklepie muzycznym „Music Center” w Gliwicach - był bardzo drogi jak na polskie zarobki.

Oprócz pełnego programu oryginalnego albumu „Mark Of The Mole” z 1981 r. dodano tutaj bonus w postaci winylowej EP-ki pt. „Intermission” także wydanej przez wytwórnię Ralph Records w 1982 oraz fragmenty koncertów z trasy The Mole Show Tour z lat 1982-1983.

Po raz pierwszy przeczytałem o zespole The Residents dzięki artykułowi pt.: „Awangarda rocka. The Residents” autorstwa Karola Majewskiego i Henryka Palczewskiego w magazynie „Razem” z 1983 r. lub 1984 r. Pamiętam, że ten tekst zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Miałem też dużo szczęścia, gdyż jedną z płyt grupy The Residents nadano w wkrótce później w popularnym cyklu audycji radiowych „Studio Nagrań” prowadzonym przez legendarnego polskiego DJ radiowego Jerzego Kordowicza.

Dokładniej rzecz biorąc w dwóch audycjach tego cyklu nadanych 8 i 15 II 1984 r. zaprezentowano pierwszą i drugą stronę albumu „Mark Of The Mole”. Gdy wówczas usłyszałem go po raz pierwszy – byłem wstrząśnięty. I to uczucie wielkiego poruszenia pozostaje ze mną do dzisiaj, ilekroć słucham tej płyty.

Płyta „Mark Of The Mole” to album koncepcyjny przedstawiający życie w bliżej nieokreślonej przyszłości, gdzie toczy się walka dwóch nienawidzących się ras. Jedna, zwana The Mole (Wiertacze) mieszkaja pod ziemią i wyznaje kult siły i ciemności, a druga zwana The Chubs (Członkowie?) żyje na powierzchni ziemi i jest naiwna oraz beztroska.

Do dzisiaj mam zapisane polskie tłumaczenie poszczególnych części tej suity podane przez J. Kordowicza: I) Głosy eteru, II) Ostateczna katastrofa, III) Wędrówka, IV) Wiertacze przeciw człowiekowi i maszynie, V) Nowa maszyna i Końcowa konfrontacja.

To zdecydowanie jedna z moich najbardziej ulubionych płyt. Jednak myślę, że dla większości ludzi to zbyt trudna w odbiorze elektroniczna awangarda.

czwartek, 13 grudnia 2018

Jane – „Together”, Brain, 1972/1990, Germany

 

Jane, to zespół niemiecki (zachodnioniemiecki) grający kraut rocka, a w szczególności niemiecką odmianę rocka progresywnego zbliżonego brzmieniem do nagrań zespołu Pink Floyd i Hawkwind.

Grupa ta w latach 70. i 80. nagrała kilkanaście albumów studyjnych, z których najwyżej oceniane jest kilka pierwszych z początkowego okresu jej działalności. Jedni, w tym ja, najbardziej cenią jej debiutancką płytę „Together” z 1972 r., a inni niektóre z późniejszych albumów np. „Here We Are” z 1973 r. lub „Fire, Water, Earth & Air” z 1976 r.

Do chwili obecnej album „Together” ukazał się w 19 wersjach na różnych nośnikach. Po raz pierwszy na płycie winylowej wydała go wytwórnia Brain w 1972 r. W latach 70. płyta ta została kilkakrotnie wznowiona w Niemczech, ale wydano ją także w Japonii (Brain) i Brazylii (Sabbado Som). Z powodu braku wydań angielskich i amerykańskich, w latach 70. album ten był mało znany poza krajami niemieckojęzycznymi.

Po raz pierwszy na CD wznowiła go niemiecka wytwórnia Brain w 1988 r., a następnie ponowiła to wydanie w 1990 r. Potem, przez wiele lat nie było już wznowień tej płyty na CD, aż do czasu rosyjskiego nieoficjalnego wydania w 2016 r. (replika tego niemieckiego z 1988 lub 1990 r.).

Ja kupiłem niedawno w Niemczech jedno z nieoznakowanych datą wznowień tego albumu na CD bazujące na wydaniu z 1990 r.

piątek, 7 grudnia 2018

[Frank] Zappa – „Wazoo” × 2, Vaulternative Records, 2007, USA

 
 

Frank Zappa (1940-1993), to jeden z największych geniuszy współczesnej muzyki popularnej, kompozytor, lider zespołu, wokalista, a także bardzo dobry gitarzysta.

Dorobek i dokonania Franka Zappy są tak wielkie, że mało kto je ogarnia za pierwszym razem w całości. Ja jestem miłośnikiem Franka od dawna, stąd od lat mam prawie wszystkie jego główne płyty w wersjach na CD. Jego twórczość poznawałem stopniowo, co ułatwiło mi zapoznanie się z nią. A nie jest to zadanie łatwe, bo chłopak tworzył w wielu gatunkach muzycznych: począwszy od doo-woop, przez rock, jazz-rock. big-bandowy jazz, progresywny rock, po współczesną symfoniczną muzykę awangardową.

Cechami charakterystycznymi muzyki Zappy były zawsze: perfekcja kompozytorska i wykonawcza, stronienie od używek, zdolność do wyszukiwania równie zdolnych co on sam współpracowników (ale żaden z nich nie był geniuszem) i duża doza poczucia humoru. To ostatnie skłaniało go ku sztuce muzycznego pastiszu o humorystycznym zabarwieniu, którą opanował do perfekcji.

Podobnie jak w wypadku Hendrixa, także niepublikowany dorobek Franka Zappy jest nieprzebraną skarbnicą różnych utworów: koncertowych, w innych wersjach, mniej znanych czy całkowicie nieznanych. Cechą charakterystyczną wszystkich z nich jest to, że prawie zawsze są ciekawe i godne posłuchania.

Opublikowany w 2007 r. album „Wazoo” miał jak dotąd tylko jedno wydanie w formie płyty CD. Przygotowała je wytwórnia Vaulternative Records należąca do koncernu rodzinnego Zappa Family Trust specjalizującego się w publikacji nagrań Franka Zappy. To zarazem jedna z najlepszych pośmiertnych (i nie tylko) płyt Franka Zappy. W całej okazałości prezentuje ogrom talentu tego wielkiego muzyka.

Na tym dwupłytowym albumie zebrano koncertowe wersje najlepszych nagrań Franka Zappy z big bandowego, jazz-rockowego i awangardowego okresu jego twórczości z początku lat 70. XX w. W szczególności chodzi tutaj o kompozycje „The Grand Wazoo” i „Big Swifty” które w prezentowanych tutaj wersjach koncertowych poprzedzają ich oficjalne wydania płytowe (ta pierwsza ukazała się na płycie dopiero w grudniu 1972 r., a ta druga ukazała się w lipcu 1972 r.).

Dopełniają to dwa inne nagrania inspirowane współczesną muzyką awangardową i symfoniczną znane później z bardziej rockowych i przystępnych wersji („Approximate”, „The Adventures Of Greggery Peccary”). Uzupełnia to kilka innych, krótszych nagrań. Utwory w przedstawionych tutaj wersjach zarejestrowano 24 IX 1972 r. na koncertach zmontowanego doraźnie zespołu Zappy pod nazwą The Grand Wazoo Big Band w sali Music Hall w Bostonie w stanie Massachusetts.

Tę płytę kupiłem w ubiegłym roku w Niemczech jako prezent dla siebie samego na Boże Narodzenie.

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...