niedziela, 1 marca 2020

Wigwam – „Live: Music From The Twilight Zone”, Esoteric Recordings, 1975/2010, EU


 
 

Wigwam, to zespół fiński istniejący z przerwami od 1968 r. do chwili obecnej. Klasyczny okres jego działalności to lata 1968-1975, kiedy nagrał swe najlepsze albumy. Często się mówi, że to najbardziej znany, a zarazem najlepszy zespół rockowy jaki działał w Finlandii w latach 70. XX w. Był też pierwszym zespołem z tego kraju, który przedarł się ze swą twórczością na światowy rynek muzyczny. Najlepszym dowodem tego uznania są jego fani porozrzucani w różnych miejscach na Ziemi, którzy pomimo upływu lat wciąż darzą ten zespół wielkim uznaniem. Zespół ten tworzył muzykę w stylu psychodelicznego i progresywnego rocka z elementami jazz rocka i art rocka.

Grupa Wigwam wyłoniła się z legendarnego fińskiego blues-rockowego zespołu Blues Section działającego w latach 1967-1968. Perkusista tego zespołu Ronni Österberg postanowił z niego odejść i założyć własny zespół. Obok niego w jego skład weszli: basista Mats Hulden, gitarzysta Nikke Nikamo, angielski wokalista (emigrant) Jim Pembroke oraz organista i wokalista Jukka Gustavson. Autorami większości kompozycji tej nowej grupy byli dwaj ostatni muzycy, którzy mieli jednak różne wizje rozwoju zespołu. Ten dualizm personalny i stylistyczny ujawnił się już na debiutanckim albumie grupy „Hard N' Horny” wydanym w 1969 r.

Następną płytę „Tombstone Valentine” (1970) grupa nagrała już z nowym basistą, którym został Pekka Pohjola (grający także na skrzypcach, a także kompozytor) i nowym gitarzystą Jukka Tolonenem. Obok utworów Pembroke’a i Gustavsona na tej płycie znalazł się też fragment elektronicznej kompozycji „Dance of the Anthropoids” fińskiego kompozytora Erkki Kurenniemi (1941-2017). Pohjola był także kompozytorem niektórych nagrań.

Na kolejnym albumie „Fairyport” (1971), rozbudowanym formalnie i kompozycyjnie, grupę wspomogli dodatkowi muzycy studyjni grający na różnych instrumentach, bardziej typowych (saksofon sopranowy) i nietypowych (klarnet, obój). Jeszcze wyższy poziom reprezentował kolejny album „Being” (1974) na którym doszło do dalszego wzbogacenia instrumentarium o partie na flecie i syntezatorze. Kolejny album „Nuclear Nightclub” (1974) powstał już z nowymi muzykami: gitarzystą (Pekka Rechardt), basistą (Mans Groundstroem) i organistą (Esa Kotilainen). Znaczący wkład w jego powstanie wniósł Pekka Rechardt będący kompozytorem lub współkompozytorem aż pięciu utworów na tej płycie. Wszystkie trzy ostatnie albumy uważane są za najlepsze w dorobku artystycznym Wigwam.

Ten najbardziej twórczy okres w historii grupy podsumowywał album koncertowy pt. „Live: Music From The Twilight Zone” (1975). Nagrań na niego dokonano jeszcze w klasycznym składzie: Ronnie Österberg (perkusja), Jukka Gustavson (organy, śpiew), Jim Pembroke (śpiew, elektryczny fortepian), Pekka Pohjola (gitara basowa), Pekka Rechardt (gitara). Jego producentem był Tommi Liuhala i zespół Wigwam.

Jak dotąd album ten miał osiem wydań z tego trzy winylowe i pięć kompaktowych. Pierwotnie na podwójnym albumie winylowym wydała go w 1975 r. jedynie w Finlandii lokalna wytwórnia Love Records z śmiesznym logo w postaci dwóch kopulujących serduszek. W epoce album ten ukazał się jedynie w rodzinnym kraju muzyków, stąd był bardzo mały znany poza nim. Z tego powodu wspaniała muzyka Wigwam nie dotarła do masowego odbiorcy z krajów Europy Zachodniej, Ameryki Północnej i Japonii.

Po raz pierwszy od chwili debiutu, a zarazem po raz pierwszy na pojedynczej płycie kompaktowej wznowiła go wytwórnia Love Records w 1995 r. Bardziej dostępne dla przeciętnego konsumenta były dopiero wydania: japońskie z 2009 (Belle Antique) i brytyjskie z 2010 r. (Esoteric Recordings). Na bazie tego ostatniego przygotowano też pirackie rosyjskie wydanie tej płyty z 2010 r. Oprócz tego ukazały się jeszcze dwa wznowienia tego albumu na winylach i jedno na płycie kompaktowej – wszystkie wydane w Finlandii. Jak więc widać album ten wciąż jest dość trudno dostępny dla melomanów spoza Skandynawii.

Zestaw utworów na album „Live: Music From The Twilight Zone” został tak dobrany, aby pogodzić skłóconych muzyków a zarazem jak najlepiej zobrazować muzyczne inspiracje członków zespołu. A lista tych inspiracji była bardzo długa m.in.: The Beatles (John Lennon, Paul McCartney), The Band (Robbie Robertsson), Bob Dylan, The Kinks (Ray Davies), Frank Zappa, The Rolling Stones, The Yardbirds, The Downliners Sect, Georgie Fame, Zoot Money oraz klasycy bluesa (Sonny Boy Williamson). Tak nawiasem mówiąc do wspomnianych należałoby jeszcze doliczyć kilku innych artystów, a zwłaszcza Procol Harum (bachowski sposób gry na organach) i Franka Zappę (skłonność do rozbudowanej aranżacji i przeróbek), ale też Traffic i If.

Zamieszczone tutaj utwory były przeróbkami znanych tematów lub też własnymi kompozycjami członków grupy ale inspirowanych twórczością wspomnianych wykonawców. Nie są to jednak wierne kopie, a raczej jedynie tematy, które następnie Wigwam rozbudowuje i rozwija podczas twórczych improwizacji. Pod tym względem grupa bardzo podobna jest to amerykańskiego zespołu The Grateful Dead, który także przeobrażał dowolną, nawet banalną piosenkę w rozbudowane improwizowane dzieła. Album ten w całej pełni pokazuje, że Wigwam był bardzo dobrym zespołem koncertowym. Był też jednym z tych nielicznych wykonawców, którzy umieli otworzyć w trudnych warunkach scenicznych subtelne brzmienie studyjne a przy tym brzmieć czysto, naturalnie, potężnie, a jednocześnie spontanicznie.

Tytuł tej płyty „Live: Music From The Twilight Zone” („Muzyka na żywo od strony zmierzchu”) wskazuje na okoliczności, w jakich została ona nagrana. Grupa znajdowała się już wówczas w przededniu ostatecznego rozpadu. Jej członkowie: Jukka Gustavson i Pekka Pohjola podali już nawet daty swego odejścia z zespołu, ale zgodzili się jeszcze na trasę koncertową Wigwam w dotychczasowym składzie osobowym. Nagrań na ten album dokonano na trzech koncertach odbytych w różnych miejscach, a dokładniej rzecz biorąc w fińskich klubach: N-Club, Alibi i Tavastia Club, podczas pożegnalnej trasy w czerwcu 1974 r. W rozbieżnym materiale listy nagrań tej trasy koncertowej widać muzyczne przyczyny rozpadu zespołu Wigwam. Wynikały one z powodu niemożności porozumienia się muzyków pomiędzy sobą i stworzenia spójnego repertuaru. To właśnie dlatego większość nagrań z powstałego w wyniku tej trasy albumu składa się z coverów (Beatles, The Band) na które wszyscy członkowie Wigwam mogli łatwo przystać. Uzupełniono to dwoma nowymi utworami Rechardta, rzadko granym na żywo utworem Pohjoli z jego solowego albumu oraz kompozycją „Grass For Blades” Pembroke, także z jego solowego albumu. Do set listy nie wybrano ani jednego utworu Gustavsona, co było wielkim błędem, bo osłabiało siłę wyrazu całości zespołu.

Album otwiera ponad siedemnastominutowa kompozycja „The Moon Struck One” autorstwa Robbie Robertsona z The Band zajmująca całą pierwszą stronę oryginalnej płyty winylowej. Utwór zaczyna się nieco ospale i balladowo, ale po pewnym czasie (około piątej minuty) przechodzi do dość rozbudowanej improwizacji. Ton jej nadają popisy wszystkich muzyków świadczące o tym, że dobrze opanowali swoje instrumenty i umieją grać muzykę w stylu jazz rocka. Jednak jest to jazz rock bardziej typowy dla brzmienia brytyjskiego niż techniczny jazz rock reprezentowany przez Davisa i Weather Report. To dlatego muzyka Wigwam w tym utworze, i innych z tego albumu, bliska jest subtelnemu brzmieniu brytyjskich wykonawców psychodelicznego, progresywnego i jazz rocka z kręgu szkoły Canterbury, takich jak np. Caravan. Wykreowana przez Wigwam improwizacja jest jednak w pełni oryginalna wciągająca niczym największy narkotyk. Widać, że muzycy tej grupy mieli gruntowne wykształcenie klasyczne i wiedzą na czym polega przemyślana kompozycja. W końcowej partii wyróżniają się solówki na organach i gitarze. To zarazem utwór najbliższy tradycyjnemu rozumieniu progresywnego rocka z jego zmiennością nastrojów, tempa, rytmu itp.

Utwór „Let It Be” to z kolei przeróbka znanej piosenki autorstwa Lennona i McCartney’a. Ten ponad siedmiominutowy utwór jest ciekawą choć nieco niepewną technicznie interpretacją tego klasyka The Beatles. Całość jest nieco senna, ale ma progresywny sznyt. Zawiera też umiejętnie wplecione do niego przez grupę inne melodie. Jego wielką zaletą jest interesująca partia organowa Gustavsona przywołująca na myśl styl zespołu Procol Harum.

Kolejnym nagraniem albumie jest ponad sześciominutowy utwór „Groundswell” autorstwa Pekka Rechardta. To powolny liryczny utwór napisany głównie na gitarę. Jego brzmienie jest klarowne i klasyczne, ale też bliskie jazz-rocka spod znaku szkoły Canterbury. To ostatnie szczególnie ujawnia się w sposobie gry na organach jednocześnie agresywnych, bo przesterowanych a przy tym subtelnych, bo wyciszonych.

Drugą stronę oryginalnego winyla zamykał pond trzy i pół minutowy instrumentalny utwór „Pig Storm” autorstwa Pekka Rechardta. To chyba najbardziej tradycyjna kompozycja na pierwszej płycie tego albumu. Utwór ma stosunkowo prosty rytm i emanuje typową rockową energią.

Drugą płytę winylową otwierała ponad ośmiominutowa kompozycja „Nipistys” autorstwa Pekka Pohjola. Nagranie pochodzi z jego solowego albumu „Pihkasilma Kaarnakorva" (1972). Początkowy dość prosty wstęp jest jedynie pretekstem do dalszej grupowej improwizacji. Jego miejscami podniosły nastrój i gitarowo-organowe brzmienie miejscami przypomina nagrania zespołu Camel. W oryginalnej wersji Pohjola było to nagranie znacznie mniej rozwinięte aranżacyjnie.

Następujące po nim utwór „Imagine” to oczywiście interpretacja klasyka Johna Lennona grany przez grupę od 1973 r. W wersji Wigwam zachował pierwotny tekst i melodię, ale celowo jest mniej perfekcyjnie wykonany, tak jakby muzycy chcieli podkreślić swoją własną jego wizję. Członkowie Wigwam fascynowali się twórczością The Beatles i w organowym okresie swej działalności zawsze grali jakieś ich utwory na koncertach. Nagranie prezentuje bardziej piosenkową stronę twórczości grupy.

Następny prawie ośmiominutowy utwór składał się z dwóch połączonych ze sobą odrębnych nagrań: „Help Me” i „Checkin' Up On My Baby”, obu autorstwa bluesowego klasyka Sonny Boy Williamson. Utwór zaczyna się jakby faktycznie grał je jakiś klasyczny bluesowy zespół złożony z czarnych muzyków w jakimś małym klubie gdzieś w Chicago. Nawet odcień głosu wokalisty brzmi tutaj bardzo „czarno”. Nagranie to zostało zaprezentowane na bis ostatniego koncertu grupy w helsińskim klubie Tavastia. Oczywiście utwór ten nawiązywał do bluesowych korzeni członków grupy, które stopniowo przerodziły się w jazz-rock i progresywny rock. I taka jest też ta wersja tego utworu (utworów). Ma on korzenie bluesowe, bo zachowano jego pierwotną melodykę, ale już wprowadzone w nim improwizacje zdecydowanie należą do blues rocka oraz jazz rock i są bliskie brytyjskim grupom w rodzaju Spencer Davies, John Mayall's Bluesbreakers i Fleetwood Mac.

Płytę kończyła kompozycja „Grass For Blades” autorstwa Jima Pembroke’a licząca ponad piętnaście minut i zajmująca całą czwartą stronę oryginalnej płyty winylowej. Nagranie to pochodziło z jego pierwszego solowego albumu „Wicked Ivory” (1972) wydanego przez niego pod pseudonimem Hot Thumbs O'Riley. Utwór rozpoczyna się od wyciszonej partii wokalnej i następnie rozwija się w oparciu o popisy wokalne twórcy i improwizacje pozostałych muzyków. Śpiew jest tutaj mniej klarowny, za to bardziej brudny. Całość zachowuje ciągłość ze stylem Wigwam, głównie dzięki wkładowi pozostałych muzyków. Sekcja rytmiczna gra niebanalnie, ale dość ospale tworząc podkład dla rozbudowanych, ale nie natarczywych improwizacji organowych i gitarowych. W pewnych fragmentach perkusja osiąga ten hipnotyczny punktowy rytm jaki potem stał się znakiem rozpoznawczym zespołu King Crimson na płytach z połowy lat 70.

Ten podwójny album grupy Wigwam jest dowodem wielkiej muzykalności wszystkich członków tego zespołu i jego ogromnej wrażliwości. Dominacja brzmień na organowych, w tym niekiedy przesterowanych, wskazuje na inspirację Gustavsona stylem gry Mike’a Ratlege’a z Soft Machine. Ale była to tylko inspiracja, a nie naśladownictwo. Szkoda że z powodu wygórowanych ambicji i wewnętrznych nieporozumień grupa ta się rozpadła. Przez to muzyka rockowa straciła wartościowego wykonawcę, choć mało znanego poza Finlandią. Co prawda potem zespół jeszcze się kilkukrotnie się odradzał, ale już nigdy nie osiągnął artystycznego poziomu pierwszych płyt.

Po raz pierwszy zetknąłem się z fragmentem jednego z utworów tego zespołu w pierwszej połowie lat 80., ale wówczas nie wiedziałem nawet, że ten utwór gra grupa Wigwam. Chodzi o to, że początkowy fragment nagrania „Help Me/Checkin' Up On My Baby” z tego albumu był sygnałem popularnej wówczas audycji „Bielszy odcień bluesa” prowadzonej przez Wojciecha Manna i Jana Chojnackiego. Pewnego razu Mann poskarżył się na antenie radiowej, że jeden ze słuchaczy oskarżył go o to, że w swych audycjach ciągle puszcza jakichś „murzyńskich wyjców” podając przykład właśnie tego nagrania. Wtedy Mann powiedział, że to nie żadne „murzyńskie wyjce” a zespół Wigwam z Finlandii złożony z białych muzyków. W ten oto sposób dowiedziałem się po raz pierwszy o tej grupie.

Jak tylko zacząłem zbierać płyty kompaktowe, to chciałem kupić jakąś płytę tego zespołu, bo wiedziałem, że jest dobry, choć niezbyt popularny w Polsce. Oczywiście przez wiele lat nie mogłem tego dokonać, bo nigdzie nie było płyt tego zespołu, a jak nawet były to ja o tym nie wiedziałem. Album ten kupiłem za nie małe pieniądze dopiero w 2011 r. w sklepie „Rock Serwis” w Krakowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...