niedziela, 9 lutego 2020

The Greatest Show On Earth – „The Going's Easy”, Repertoire, 1970/1994, Germany

 
 


The Greatest Show On Earth, to zespół brytyjski istniejący w latach 1968-1971 i tworzący muzykę z pogranicza rhythm and bluesa, jazz rocka i progresywnego rocka z mocnym akcentem soulowym. Wyłonił się z zespołu Living Daylight działającego w okresie 1967-1968. To jeden z tych zespołów, które drugie życie zyskał dzięki kompaktowej reedycji swych płyt z pierwszej połowy lat 90. XX w.

Grupę założyli w Londynie bracia Watt-Roy: Garth (gitarzysta i wokalista) i Norman (wokalista i basista). Obok nich jej skład tworzyli: Ozzie Lane (śpiew), Mick Deacon (instrumenty klawiszowe), Ron Prudence (perkusja, instrumenty perkusyjne) oraz trzej muzycy grający na instrumentach dętych: Dick Hanson (trąbka), Tex Phillpotts (saksofon), Ian Aitcheson (saksofon). Znacząca grupa muzyków grająca na instrumentach dętych nie była przypadkowa i wynikała z chęci zespołu tworzenia muzyki nawiązującej do brzmienia big-bandowego jazzu. I faktycznie od początku muzyka grupy brzmiała bardzo po amerykańsku co, dodatkowo podkreślały pełne soulowej żarliwości partie wokalne jej murzyńskiego wokalisty. W takim składzie występowała w klubach Wielkiej Brytanii i w Europie.

W 1969 r. Ossie Layne wrócił jednak do Nowego Orleanu, a nowym wokalistą zespołu został Colin Horton-Jennings grający też na gitarze, flecie i instrumentach perkusyjnych. Dopiero wówczas wypracowała własny oryginalny styl będący mieszkanką rocka, rhythm and bluesa, jazzu i soulu. W ten sposób uzyskała brzmienie podobne do tego jakie prezentowały: amerykański zespół Blood Sweat And Tears (odcień jazzowy) czy brytyjska grupa Spooky Tooth (ocień soulowy).

W tym samym czasie wytwórnia Harvest (wyłoniona z koncernu EMI do wydawania płyt spoza głównego nurtu, głównie progresywnego rocka) poszukiwała brytyjskiego wykonawcy grającego big-bandowy jazz-rock będący odpowiednikiem amerykańskich zespołów: Blood Sweat And Tears lub Chicago. W ten sposób trafiła na członków The Greatest Show On Earth. Na początek Harvest wydał w lutym 1970 r. singiel „Real Cool World”/”Again And Again” z myślą o zawojowaniu rynku list przebojów. Nie odniósł on zbyt dużego sukcesu w Wielkiej Brytanii, ale cieszył się pewnym uznaniem w Europie, gdzie też chętnie organizowano koncerty grupy. Później oba te utwory znalazły się na debiutanckim albumie grupy „Horizons” wydanym w marcu 1970 r. z charakterystyczną okładką z okiem zaprojektowaną przez agencję Hipgnosis.

Głodna sukcesu komercyjnego wytwórnia Harvest wymusiła na grupie szybkie przygotowanie drugiej płyty. Poprzedziło ją wydanie we wrześniu 1970 r. singla „Tell The Story”/ ”The Mountain Song”, który także nie odniósł sukcesu na listach przebojów. W takich okolicznościach drugi album grupy „The Going's Easy” przygotowany pod okiem producenta Jonathana Peela, a wydany w listopadzie 1970 r., od początku znajdował się na straconych pod względem komercyjnym pozycjach. Jego okładkę także przygotowała agencja Hipgnosis. Brak sukcesu rynkowego doprowadził do zerwania z grupą kontraktu przez wytwórnię Harvest, co latem 1971 r. skłoniło do odejścia z niej części muzyków, co w konsekwencji doprowadziło do rozpadu zespołu.

Ron Prudence, Ian Aitcheson i Tex Phillpotts całkowicie porzucili muzykę, natomiast pozostali członkowie tego zespołu nadal pracowali w show biznesie. Horton-Jennings grał kolejno w grupach: Chaser, Taggett i Streetwalkers, a w 1974 r. wydał nawet własny album soolowy „Magic Woman Touch”. Dick Hanson został muzykiem sesyjnym m.in. grając z następującymi wykonawcami: The Blues Band, Graham Parker, Dave Edmunds, Kirsty McColl i Shakin' Stevens. Mike Deacon dołączył do grupy Vinegar Joe, a potem był m.in. członkiem zespołów: Suzi Quatro Band i Darts.

Norman Watt-Roy założył grupę Glencoe wydając z nią dwa albumy dla Epic: „Glencoe” i „The Spirit Of Glencoe”. Jego kolejny zespół Loving Awareness takzę nie odniósł większego sukcesu, choć przygotował z nim album wydany w 1976 r. Ostatecznie grupa ta przekształciła się w zespół The Blockheads towarzyszący Ianowi Dury. Później był członkiem zespołu Wilko Johnson Band. Jako muzyk sesyjny współpracował m.in. z następującymi wykonawcami: The Clash, Nickiem Lowe’em, Wreckless Erikiem, Frankie Goes To Hollywood, Madness, Nickiem Cave’em.
Garth Watt-Roy najpierw dołączył do zespołu Fuzzy Duck, a potem został muzykiem sesyjnym grającym z takimi wykonawcami jak: Steamhammer, East Of Eden. Limey i Bonnie Tyler, był także członkiem Marmalade, The Q-Tips Paula Younga i The Barron Knights.

Album „The Going's Easy” grupy The Greatest Show On Earth ma jak dotąd 22 wydania na różnych nośnikach, z tego tylko 7 wydań kompaktowych. Po raz pierwszy na płycie winylowej wydała go wytwórnia Harvest w 1970 r. Album ten ukazał się wówczas w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Holandii, Niemczech Zachodnich, Francji, ale także w tak egzotycznych jak: Republika Południowej Afryki i Tajwan. Nie najlepsza sprzedaż tego albumu sprawiła, że w latach 70. wznowiono go tylko raz, w Meksyku (1972), a w latach 80. nie wydano go ani razu. Taki stan sprawił, że płyta ta szybko stała się zapomniana. Jak widać na tej liście nie ma wydań amerykańskich czy japońskich przez co płyta ta na tamtejszych rynkach była mało dostępna i znana.

Po raz pierwszy na płycie kompaktowej wydała ją niemiecka wytwórnia Repertoire Records w 1994 r. I to jest to, opisywane tutaj wydanie. W 1995 r. album ten wydano w Korei Południowej i na tym kończyły się kompaktowe reedycje tego albumu w latach 90. Pierwsze wydanie japońskie tego albumu ukazało się dopiero w 2013 r., a podobnie jak bardziej dostępne wydanie europejskie w 2013 r. (Esoteric Recordings).

Oryginalny repertuar albumu obejmował sześć nagrań, po trzy po każdej ze stron. W reedycjach kompaktowych dodano nagrania dodatkowe, w opisywanej wersji płyty - jedno.

Album otwiera ponad dziewięciominutowa kompozycja „Borderline” autorstwa całego zespołu. Rozpoczyna się od solówki gitarowej Garth Watt-Roya, bardzo podobnej do tych jakie serwował na płytach zespołu Focus Jan Akerman. Szybko przechodzi ona jednak do typowej blues-rockowej improwizacji z dużą ilością organów i instrumentów perkusyjnych. Brzmieniowo dosłownie słychać w niej lata 60. i energię charakterystyczną dla ówczesnych blues rockowych grup brytyjskich grających podobny repertuar ze skłonnościami do jazz-rocka np. Colosseum. Ale partie wokalne Colina Horton-Jenningsa są w niej bardziej jazzowe i soulowe niż typowo bluesowe. Utwór jest dobry choć może nie jest porywający. Całość zdecydowanie kojarzy się ze stylem zespołu Blood, Sweat And Tears. Tekst utworu opowiada o człowieku, który spłacił dług wobec społeczeństwa, ale ponownie jest nękany przez władzę. Nadal jednak wierzy w jutro, bo Bóg go wspomaga w świecie dołujących go ludzi.

„Magic Woman Touch” to ballada autorstwa spółki autorskiej Watt-Roy/Horton-Jennings. Delikatnej partii wokalnej towarzyszy stonowana muzyka na gitarze akustycznej ale z silnym akcentem na instrumentach perkusyjnych. Jego charakterystycznym wyróżnikiem są też wielogłosowe partie wokalne, a także fragmenty grane na sfuzowanej gitarze, ale bardzo stonowane. Partia fortepianu przypomina o bluesowych korzeniach tego utworu. Utwór utrzymany był w stylu twórczości Crosby Stills & Nash. W późniejszym czasie jego adaptacji dokonał zespół The Hollies. Tekst mówi o prośbie do bliżej niezidentyfikowanej czarodziejki, przypuszczalnie personifikacji magicznej mocy miłości, którą podmiot liryczny prosi o ponowne rzucenie czaru, aby odzyskać wewnętrzny spokój i pewność siebie.

„Story Times And Nursery Rhymes” to kolejna kompozycja spółki Watt-Roy/Horton-Jennings. To zdecydowanie bardziej rockowe nagranie niż poprzednie, w stylu rock soulowym wypracowanym już wcześniej przez grupę Spooky Tooth. Wyróżnia się partia instrumentów dętych bardzo podobna w brzmieniu, podobnie jak śpiew głównego wokalisty, do dokonań zespołu Blood Sweat And Tears. Tekst dotyczy tęsknoty za światem dzieciństwa, w którym czułeś się dobrze a problemy egzystencji polegały jedynie na wyborze dziecięcej zabawy.

Pierwotnie drugą stronę albumu otwierał utwór „The Leader” autorstwa całego zespołu. Utwór zbudowany jest na zasadzie przeciwieństwa tworzonego przez fragmenty ciche i głośne. Te pierwsze są balladowe, a te drugie bardziej jazzowe. Podstawą utworu jest podkład bluesowy grany przez perkusję, bas i fortepian, który tworzy dogodne pole do niczym nieskrępowanej improwizacji dla instrumentów dętych. Do tego wszystkiego wplecione są elementy R&B na fortepianie. Gitara jest tutaj tylko jednym z instrumentów. Tekst utworu opowiada o ambitnym polityku posyłającym swoich poddanych na śmierć, co opłakują ich matki, w krainie gdzie liberalna demokracja jest martwa. W końcu ten dyktator stoi samotny nad krawędzią końca własnej egzystencji czekając na cichą śmierć.

„Love Magnet” autorstwa spółki Hanson/Watt-Roy/Aitchison to najdłuższe nagranie na tym albumie bo liczące 9 minut i 28 sekund. W tym wypadku mamy do czynienia z utworem bardziej progresywno rockowym. Nagranie zaczyna się od delikatnej partii instrumentalnej i utrzymanym w tej samej tonacji śpiewem. Charakter utworu jest bardziej blues-rockowy i jazz-rockowy. Uwagę zwraca piękna improwizacja organowa Micka Deacona i gra instrumentów perkusyjnych oraz saksofonistów. Utwór pięknie i naturalnie się rozwija i być może dla niektórych będzie to nawet najlepsza kompozycja na tym albumie. Łączy on w sobie wulkany energii z subtelnością. Tekst mówi o tytułowym magnesie miłosnym przyciągającym podmiot liryczny do wybranki z wielką ukrytą siłą.

Oryginalną płytę kończył utwór „Tell The Story” autorstwa spółki Deacon/ Prudence/ Phillpotts. To bardziej motoryczne i piosenkowe nagranie. Nie przypadkowo wybrano je na singiel upatrując w nim przeboju. Oczywiście mówimy o przeboju jazzowo-soulowym. Nagranie ma wyrazistą partię wokalną wspomaganą przez chórek w tle, ale moim zdaniem trochę brakuje mu bardziej przebojowej linii melodycznej. Przypuszczalnie z powodu tej przyciężkawości nie odniósł sukcesu na listach przebojów. Tekst piosenki opowiada o narkomanie oraz o tym jak z wiekiem uczymy się kłamstwa a także o tym, że pieniądze rządzą światem.

W prezentowanym tutaj wydaniu kompaktowym dodano nagranie dodatkowe „Mountain Song” autorstwa Watt-Roya z drugiej strony pierwszego singla grupy wydanego w 1970 r. To krótka piosenka z ciekawą aranżacją instrumentów dętych i partią fletu. Niestety jako całość dość mało przebojowa.

Jako całość to niezły album, choć na pewno nie wybitny. Niektórzy uważają go za lepszy niż debiutancki „Horizons”, choć w sumie trudno je tak w pełni porównać. Widać że grupę tworzyli dobrzy i zgrani muzycy, co słychać na całej omawianej tutaj płycie. Moim zdaniem załamanie ich kariery wynikało z dwóch przyczyn: pecha oraz zmiany trendów w muzyce popularnej jaka dokonała się na początku lat 70. Grupa tworzyła w stylu big-bandowego jazz-rocka, co w połączeniu z soulowym śpiewem było chwytliwe w USA, natomiast taki styl nie był zbyt popularny w Europie. W tym czasie znacznie bardziej podobały się tutaj zespoły progresywne, a takim w czystym sensie The Greatest Show On Eart na pewno nie był. Z tych względów pomimo dużej sprawności instrumentalistów i niewątpliwych talentów kompozytorskich członków zespołu nie odniósł on spodziewanego sukcesu.

W młodości nie słyszałem o tym zespole, bo nikt mi znany też go nie znał. Nie prezentowano go też w Polskim Radiu. Po raz pierwszy zetknąłem się z nim na początku lat 90. XX w. przy okazji studiowania katalogów wytwórni Repertoire dołączanych do płyt wydawanych przez to wydawnictwo. Album ten kupiłem jako używano dopiero w ubiegłym roku. Dużo wcześniej kupiłem debiutancką płytę tego zespołu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...