sobota, 10 sierpnia 2019

Gilgamesh – „Gilgamesh”, Virgin/Charisma/Caroline Records, 1975/2004, Japan


 
 
 
Brytyjski zespół Gilgamesh działał w latach 1972-1978. Jego nazwa nawiązywała do jednego z sumeryjskich władców Gilgamesza żyjącego po koniec pierwszej połowy 3 tys. p.n.e. Tajemniczość tej postaci korespondowała z wyszukaną muzyką jaką zaproponowała grupa. Generalnie rzecz biorąc była to brytyjska odmiana jazz-rocka z elementami rocka progresywnego i muzyki awangardowej. W brzmieniu przypominała ona twórczość zespołów Hatfield and the North, a także Brand X. Z punktu widzenia jazzowego była bardziej łagodną wersją jazz-rocka proponowanego przez Hebie Hancocka i Chicka Coreę w okresie ich największych rynkowych sukcesów w latach 70.

Z powodu powiązań personalnych i podejścia do materii muzycznej zespół Gilgamesh zalicza się go do klasyków brzmienia sceny Canterbury. Tworzący go muzycy nie zyskali uznania masowej publiczności, ale byli cenieni w środowisku. Założycielem i liderem tego zespołu był Alan Gowen grający na instrumentach klawiszowych, stąd nic dziwnego, że to one zdominowały jego brzmienie. Po rozwiązaniu tej grupy wraz z pianistą Davem Stewartem z zespołu Hatfield And Tjhe North założył dwie inne grupy: Soft Head i Soft Heap. Alen Gowen był też kompozytorem większości repertuaru tego albumu przez co jest on nieco nużący.

W okresie swego krótkiego istnienia grupa Gilgamesh wydała tylko dwie płyty długogrające z premierowym materiałem. Obie zawierały muzykę na podobnym wysokim poziomie, ale część fanów i krytyków wyżej ceni ich drugi album pt. „Another Fine Tune You've Got Me Into”. Po latach ukazał się jeszcze jeden album pt. „Arriving Twice” (2000) z nagraniami archiwalnymi.

Do chwili obecnej album "Gilgamesh" miał jedynie dziesięć wydań, z tego większość na płytach CD. Po raz pierwszy na płycie winylowej wydała go wytwórnia Caroline Records w 1975 r. Ukazało się ono tylko w Wielkiej Brytanii. Płyty tej nigdy nie wydano w USA ani w żadnym innym kraju europejskim (nie licząc dwóch nieoficjalnych rosyjskich wydań z lat 2011 i 2015 r.). Z tego powodu album ten wciąż jest stosunkowo mało znany wśród masowej publiczności.

Płytę tę chętnie natomiast wydawano w Japonii. Po raz pierwszy ukazał się on tam w wersji winylowej już w 1980 r, a potem przygotowano jeszcze trzy różne wydania tej płyty na CD (pierwsze z nich ukazało się w 1990 r.). Pozostałe wznowienia na CD były wyłącznie brytyjskie (najbardziej dostępne jest te przygotowane przez Esoteric Recordings w 2011 r.).

Debiutancki album zespołu Gilgamesh jest płytą dobrą, ale na pewno nie wybitną. Nie jest to płyta zbyt długa, bo liczy zaledwie nieco ponad 37 minut. Płyta jest w całości instrumentalna, choć zawiera także kobiecie partie wokalne o charakterze instrumentalnym.

Album otwiera ponad dziesięciominutowa kompozycja „One End More” podzielona na trzy części. Zbudowano ją (podobnie jak muzykę na całym albumie) na delikatnych pasażach instrumentów klawiszowych i fortepianu. Jednak pograć mogą także pozostali instrumentaliści, a zwłaszcza gitarzysta, którego solówki w pewnych partiach decydują o odbiorze tego utworu. Są one nieco wyciszone, ale zawsze niebanalne. Budowa utworu jest dość skomplikowana i na pewno jest daleka od typowej kompozycji rockowej opierającej się na schemacie zwrotka-refren. Za serce ujmuje główny motyw muzyczny, jakby stłumiony, ale o pięknej linii melodycznej. Ciekawie przedstawia się też współbrzmienie gitary i fortepianem.

Eteryczne brzmienie utworu „Lady And Friend” może się podobać fanom delikatnych brzmień zbudowanych na współbrzmieniu gitary basowej i instrumentów klawiszowych, choć nagłe głośne wejście innych instrumentów w jego początkowej partii ma zdecydowanie przebudzający wymiar. Utwór płynie naturalnie, ale jakby nagle się kończy pozostawiając wrażenie lekkiego niedosytu.

Kolejny na albumie utwór „Notwithstanding” pierwotnie kończył pierwszą stronę płyty winylowej. Podobnie do otwierającej płytę kompozycji oparto go na współbrzmieniu instrumentów klawiszowych i na partii gitary solowej i basowej. Uwagę zwracają znakomite free jazzowe improwizacje Alana Gowena i gitarzysty Philla Lee. Utwór staje się jeszcze bardziej interesujący z chwilą wyłamania się, pod jego koniec muzyków, z okowów jazz-rocka i ich śmiałe przejście w rejony brzmień awangardowych.

Utwór „Arriving Twice” to trwająca zaledwie półtorej minuty miniaturka jazzowa na instrumentach klawiszowych. Ciekawa, ale stanowczo za krótka, by w pełni mogła ukazać swe możliwości. W moim odczuciu to jakby szkic lub niedokończony utwór.

Następny na płycie utwór pt.: „Island Of Rhodes / Paper Boat - For Doris / As If Your Eyes Were Open” to kolejna bardziej rozbudowana kompozycja na tym albumie. Niestety, to co poprzednio było ciekawe, czyli improwizacje klawiszy i gitarzysty na tle mocno schowanej sekcji rytmicznej, tym razem nie w pełni przekonuje. Utwór jest nieco nudnawy, ale niektórzy mogą w tej jaz-rockowej rutynie także mogą dostrzec pewien urok. Dopiero pod koniec utwór nabiera bardziej interesującego charakteru za sprawą ożywczego ducha sekcji rytmicznej i ciekawego sola gitarzysty.

„For Absent Friends” to następna miniaturka muzyczna, tym razem zdominowana przez gitary Phila Lee.

Po niej umieszczono kolejną rozbudowaną kompozycję grupy, czyli nagranie pod dość długim tytułem: „We Are All / Someone Else's Food / Jamo And Other Boating Disasters (From The Holiday Of The Same Name). Ten trzyczęściowy utwór rozwija się powoli w stylu charakterystycznym dla grupy, a więc nieco zgaszonego jazz-rocka z dużą ilością instrumentów klawiszowych i wyciszoną gitarą. Pojawiają się zmiany tempa, metrum itp. rzeczy, przez co utwór jest ciekawy, ale też nie odbiega aż tak jakością od innych dłuższych kompozycji z tego albumu.

Album kończy kolejna miniaturka „Just C” tym razem fortepianowa stworzona i zagrana przez lidera.

W sumie to dobry album, ale też nie wybitny. Brak mu po prostu tego czegoś, co decyduje o tym, że dana płyta jest arcydziełem. Muzycy Gilgamesh byli na pewno doskonałymi instrumentalistami i niezłymi kompozytorami, ale ich praca nie wykraczała poza schematy bardziej przystępnego i zmiękczonego klawiszami jazz-rocka. W takim układzie zespół nie mógł liczyć na jakiś nadzwyczajny sukces i po nagraniu jeszcze jednej płyty uległ rozwiązaniu. Pomimo opisanych powyżej wad, uważam, że jest to album godny uwagi jako świadectwo stanu rozwoju brytyjskiego jazz-rocka w połowie lat 70. XX w.

W młodości nigdy nie słyszałem ani też nie czytałem o zespole Gilgamesh. Dowiedziałem się o jego istnieniu dopiero w epoce internetowej, a więc jakieś 18 lat temu. Album ten kupiłem, a raczej odkupiłem jako używany (ale w idealnym stanie) dopiero w ubiegłym roku po dość korzystnej cenie, bo nadarzyła się taka okazja. Dokładniej rzecz biorąc nabyłem japońskie luksusowe wydanie tego albumu w postaci tzw. mni vinyl replica przygotowane w ramach serii Virgin Charisma Paper Sleeve Series przygotowanej przez japoński koncern Thoshiba-EMI Ltd w 2004 r. To piękne wydanie i bardzo starannie odtwarzające wygląd oryginalnego pierwszego winylowego wydania tej płyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...