niedziela, 18 kwietnia 2021

German Oak – „Down In The Bunker” × 3, Now-Again Reserve, 1973/2017, Germany



 



Często mówi się czy pisze o tym, że jakiś zespół czy płyta są legendarne, ale faktycznie to określenie w większości wypadków ma to bardziej emocjonalne niż faktyczne znaczenie. Zdecydowanie realne znaczenie ma jednak na pewno w przypadku zachodnioniemieckiego zespołu German Oak (Niemiecki Dąb). Grupa ta działała w latach 1971-1977, kilka razy zmieniała skład, a w czasie swego istnienia nagrała i wydała tylko jedną płytę. Album ten nazywał się tak samo jak zespół, czyli „German Oak” i został wydany w 1972 r. W końcowym okresie istnienia grupa zmieniła nazwę na Reactor.

Grupa powstała z inicjatywy trzech muzyków: Wolfganga Franza „Cäsara” Czaiki (gitara) i braci Kallweit, Harrego (gitara basowa, śpiew) oraz Ullricha „Ulli” (perkusja i instrumenty perkusyjne). Czaika grał wcześniej w amatorskiej grupie Desperation specjalizującej się w kopiowaniu innych zespołów. Skład German Oak wkrótce później uzupełnił Manfred „Warlock” Uhr (organy, śpiew) i Norbert „Nobbi” Luckas (gitara, efekty dźwiękowe).

Muzycy grupy byli zafascynowani twórczością amerykańskich (Iron Buttefly) i brytyjskich (wczesny Pink Floyd) zespołów grających tzw. ciężką psychodelię, twórczością awangardowych grup niemieckich (Can, Faust, Amon Düül II), a także eksperymentalnym jazzem (w tym ostatnim upodobanie miał głównie perkusista).

Największy wpływ na kształt artystyczny debiutanckiego, a zarazem jedynego albumu German Oak miał Manfred „Warlock” (Czarnoksiężnik) Uhr przedstawiający się też czasami jako Magnus. Muzykę znał doskonale z autopsji, gdyż posiadał kolekcję ok. 15 tys. płyt, ale gromadził też zabytkową broń. Niestety, był także fanem czarnej magii, satanizmu, okultyzmu i niemieckiej skrajnej prawicy. W okresie gdy działał w grupie German Oak duży wpływ miała na niego Erica „Witch” Gnotzik - jego ówczesna dziewczyna. Hołdowała ona podobnym zainteresowaniem co on, a ponadto lubiła się fotografować nago na cmentarzach. Dopiero po jej nieudanej próbie samobójstwa w jego mieszkaniu Manfred zerwał z nią kontakty. W późniejszych latach leczył się psychiatrycznie a nawet był bezdomnym.

Grupa bardzo pragnęła nagrać płytę, ale nie miała zbyt wielu pieniędzy dlatego zdecydowała się na wynajęcie jako studia pustego bunkra w Düsseldorfie-Hamm. Jak wspomina Czaika pokój (pomieszczenie bunkra) w którym nagrywano album był „ogromny, zimny i wilgotny; miał też filary i okropną akustykę”. To jednak dzięki tej złej akustyce i uzyskanemu mimowolnie pogłosowi stworzona przez zespół muzyka była inna dzięki czemu wyróżniała się w masie podobnej twórczości.

Ponadto dzięki grubym ścianom zespół mógł nagrywać swoją improwizowaną muzykę nawet w nocy i nie był słyszalny na zewnątrz. Jak dalej wspomina Czaika, przebywanie w tym odizolowanym i ponurym pomieszczeniu miało ogromny wpływ na nastrój muzyków, a zarazem muzyczne dzieło jakie stworzyli. Z drugiej strony podkreśla, że nagrywając swoją debiutancką płytę grupa nie miała żadnych jawnych czy ukrytych celów politycznych. Nagrywane utwory nie miały nawet tytułów, a jedynie były numerowane. Znane później i kontrowersyjne tytuły zostały nadane jej utworom bez zgody innych członków zespołu przez Manfreda Uhera dopiero podczas produkcji. On też zaprojektował prostą, ale bardzo sugestywną i mocno rzucającą się w oczy, okładkę tej płyty.

W sumie do chwili obecnej ukazało się 11 wersji tego albumu, z czego jedynie 6 miało charakter oficjalny. Pierwotnie album „German Oak” wydany został prywatnie przez samych muzyków nakładem powołanej przez nich wytwórni Bunker Records w 1972 r. Charakterystyczną cechą tej edycji był zielony label zawierający z jednej strony nazwę wytwórni, a z drugiej program albumu. Płyta ta została wydana jedynie w Zachodnich Niemczech. Planowy nakład obejmował 200 egzemplarzy plus 13 egzemplarzy promocyjnych.

Wydanie wówczas tego albumu w większej ilości egzemplarzy nie była możliwe choćby z tego powodu, że muzykom zabrakło pieniędzy na druk okładek. Jak więc widać już w chwili wydania album ten z powodu bardzo małego nakładu był kolekcjonerskim unikatem. Trudno więc było oczekiwać, że dostępna w tak małym nakładzie płyta będzie popularna czy znana. W ten sposób narodziła się jego legenda, którą podtrzymał fakt, że przez kolejne 18 lat nie była wznawiana. Jej pierwszej reedycji na winylu, i to nieoficjalnie, dokonano dopiero w 1999 r., a oficjalnie w 2017 r.

Z powodu niedostępności jej jedynej płyty i słabego marketingu grupy tej nie tylko nie opisano w żadnej ze znanych zachodnich encyklopedii muzycznych, ale nawet w wydanym w 1979 r. niemieckim leksykonie muzycznym „Rock in Deutschland”. Oczywiście próżno szukać też jej opisu w polskich encyklopediach muzycznych. Nie uwzględniła jej nawet wydana ostatnio w Polsce monografia Raana Chelleda „W bocznej ulicy” poświęcona mało znanym zespołom rockowym. Jedyny polski opis tego zespołu i jego jedynego albumu zamieszono w jednym z ostatnich wydań magazynu „Lizard”.

Pierwsze wznowienie tego albumu, od razu na płycie kompaktowej, przygotowane i wydane zostało w 1990 r. przez niemiecką wytwórnię Witch & Warlock powiązaną z SPM Records. Producentem tej wersji płyty była Erica Gnotzik, dawna dziewczyna Manfreda Uhra. Ta edycja płyty spotkała się z tak dużym zainteresowaniem w Niemczech, choćby z powodu okładki, że w latach 1991 i 1995 jeszcze trzykrotnie go wznawiano. Jednak nakłady tych wznowień także były mikroskopijne, stąd w następnych latach ukazał się cały szereg pirackich nieoficjalnych wydań tego albumu, głownie na płytach CD. Były to wydania brytyjskie przygotowane na CD przez wytwórnię Radioactiwe (2004, 2005) oraz wydanie CD-R firmowane przez wytwórnię Flashback (2010).

Pierwotne wydanie tego albumu na płycie winylowej obejmowało cztery nagrania: dwa dłuższe i dwa krótsze. Były to następujące utwory: „Airalert” (1:55), „Down In The Bunker” (17:46), „Raid Over Düsseldorf” (16:02), „1945 - Out Of The Ashes” (2:19). W sumie było to ok. 38 minut muzyki. W niektórych późniejszych wydaniach kompaktowych nie tylko dodano nowe nagrania powstałe w okresie sesji nagraniowej do tego albumu, ale także zmieniono ich treść oraz nazwy. Wynikało to z chęci usunięcia elementów nazistowskich np. przemówień Hitlera i źle się kojarzących nazistowskich sformułowań w tytułach tej płyty. 

Zainspirowany lekturą w magazynie „Lizard” postanowiłem nabyć tę płytę do swojej kolekcji. Jednak gdy ją w 2018 r. wreszcie dostałem, to okazało się, że wydanie z 2010 r. sygnowane przez Flashback ma nie tylko nieoficjalny charakter, ale na dodatek jest przygotowane na płycie CD-R, co mnie dość mocno zirytowało. Z tego powodu zdecydowałem się go odesłać i poczekać na wydanie oficjalne na płycie CD. 

Oficjalne wydanie tego albumu kupiłem dopiero niedawno w wydaniu wytwórni Now-Again Records z 2017 r. W tej edycji to trzypłytowa kompilacja obejmująca nagrania z oryginalnej płyty z 1972 r. oraz całego szeregu dodatkowych nagrań, wcześniej publikowanych i dotąd nieznanych.

Zgodnie z życzeniem żyjącego członka zespołu Wolfganga Czaiki obecni wydawcy przywrócili dwóm głównym nagraniom z oryginalnego wydania ich właściwe brzmienie. dokonano tego poprzez przywrócenie ich oryginalnych prędkości zmienionych przez Uhera w 1972 r. Usunięto z nich też elementy nazistowskie w postaci przemówień Hitlera, a także zmieniono wszystkie kontrowersyjne tytuły na nowe nawiązującego do pierwotnego zamysłu muzyków, choć nie zapisane. Tutaj trzeba przypomnieć, że pierwotnie nagrania te nie miały tytułów i były jedynie ponumerowane. Główne nagrania skopiowano z pierwotnego winyla aby zachować ich brzmienie i cyfrowo oczyszczono, a pozostałe utwory zgrano z taśm na kasetach i potraktowano pogłosem podobnym udo tego użytego w przeszłości przez Manfreda Uhera.

Obecnie program oryginalnego albumu zamieszonego na pierwszej płycie CD przedstawia się następująco: 1) „Screaming Skeletons” (1:55) to nagranie pierwotnie występujące pod nazwą „Airalert”. 2) „Missile Song” (18:47) to nagranie pierwotnie występujące pod nazwą „Raid Over Düsseldorf”, 3) „Belle's Song” (16:31) to nagranie pierwotnie występujące pod nazwą „Down In The Bunker”, 4) „Nothing” (2:19), to nagranie znane wcześniej pod nazwą „1945 - Out Of The Ashes”.

Dwa krótsze utwory są jedynie wstępem do dwóch głównych utworów o charakterze improwizacyjnym. Wszystkie z utworów mają charakter wyłącznie instrumentalny i dobrze świadczą o wyobraźni i umiejętnościach technicznych instrumentalistów. Nie są one może wirtuozowskie, ale w podanej konfiguracji czuje się moc płynącą ze wspólnego muzykowania. Utwory są mocno improwizowane, bardzo transowe, miejscami awangardowe i niekiedy sprawiają wrażenie nawiedzonych.

W muzyce wykreowanej przez grupę słychać echa twórczości najlepszych psychodelicznych grup amerykańskich i brytyjskich m.in. Iron Butterfly, The Doors i wczesnych Pink Floyd. Jednak pomimo to muzyka, choć dość surowa i nieokrzesana jest bardzo oryginalna, jakby nawiedzona duchem miejsca, bunkra, w którym ją nagrywano. W perkusyjnych kanonadach dosłownie słychać odgłosy walk z okresu II wojny światowej. Całość sprawia wrażenie jakby była jednym wielkim tripem – mrocznym narkotycznym odlotem. Dysonansowe partie instrumentalne i nie przejmowanie się komercyjnym aspektem muzykowania wskazują na wspomniane już inspiracje awangardowe.

Na drugiej pycie CD umieszczono udane rozszerzone wersje utworów „Bell’s Song (Extended)” (25:25) oraz „Missile Song (Extended)” (34:24). 

Natomiast na trzeciej płycie CD znalazły się następujące nagrania: 1) „Bear Song” (9:39), 2) „Happy Stripes (On Cats)” (11:29), 3) „Ghost Guitar” (7:26), 4) „Bear Song (Alternative) (11:18), 5) „Harpy & Peregrine” (4:05), 6) „Python Vs. Tiger” (4:47), 7) „Giant Rock; Boulder Golem” (12:17).

Wszystkie utwory z trzeciej płyty CD są bardzo surowe i przypominają wczesnego hard rocka, czy heavy bluesa z akcentem improwizatorskim. Żadne z nich nie jest w pełni dopracowane, co może brzmieć nieco dziwnie przy dość surowym materiale oficjalnie wydanym, ale to tylko stwierdzenie faktu. Od razu wyczuwa się też, że nie zostały one już nagrane w bunkrze, a w domowym studiu jednego z muzyków (faktycznie w jego mieszkaniu). Dowodem tego jest brak w nich charakterystycznego pogłosu z jakiego nie zamierzenie znany stał się ten zespół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...