niedziela, 12 lipca 2020

Kayak – „See See The Sun”, Esoteric Recordigs, 1973/2012, EU

 
 

Kayak, to zespół holenderski grający progresywnego rocka. Pierwotnie działał w latach 1972-1982, po czym się rozpadł po wydaniu dziewięciu albumów studyjnych. W 1999 r. grupa reaktywowała się i działa do chwili obecnej, choć oczywiście w zmienionym składzie. Obecnie ma ona swe największe sukcesy artystyczne zdecydowanie za sobą. Obok Shocking Blue, Focus i Golden Earring to na pewno najbardziej znany zespół z Holandii, czy raczej z Niderlandów, bo tak się obecnie ten kraj nazywa.

Grupa powstała we wrześniu 1972 roku w Hilversum z inicjatywy dwóch muzyków: grającego na klawiszach i gitarze basowej Tona Scherpenzeela i perkusisty i gitarzysty Pima Koopmana. Wcześniej byli oni członkami różnych lokalnych zespołów, np. Balderdash i High Tide Formation, w których grał też jej późniejszy gitarzysta Johan Slager. Wbrew temu na co wskazują inne kariery muzyczne, członkowie tej grupy mieli wykształcenie muzyczne, bo Ton i Pim studiowali w klasie kontrabas i perkusji w Hilversum Music Academy. Na tej samej uczelni w klasie perkusji studiował także Max Werner z którym szybko się zaprzyjaźnili. Słysząc jego głos namówili go do śpiewania i w ten sposób z perkusisty stał się on także wokalistą. Niebawem do tak zarysowanego trio dołączył grający na basie Cees van Leeuwen. Zmusiło to Tona Scherpenzeela do przekwalifikowania się na grę na instrumentach klawiszowych. Tak nawiasem mówiąc Ton Scherpenzeel jest jedynym członkiem założycielem Kayak, który grał na wszystkich albumach tej grupy. Obok gry na klawiszach grał w niej także na akordeonie, basie i kontrabasie.

Dzięki muzycznej renomie członków grupy szybko podpisała ona kontrakt płytowy z wytwórnią EMI Bovema będącą lokalnym oddziałem koncernu EMI w Holandii. Stąd pierwszego singla „Lyrics / Try To Write A Book” wydała wiosną 1973 r. w firmie Imperial będącej odziałem koncernu niemieckiego EMI Electrola GmbH. Dzięki staraniom menadżera Fritsa Hirschlanda wkrótce później przystąpiła do nagrywania debiutanckiego albumu w studio EMI Studios w Heemstede. Album ten pt. „See See The Sun” został nagrany pomiędzy 29 maja a 1 czerwca 1973 r. przy użyciu szesnastościeżkowych magnetofonów pod nadzorem producenta Gerrit-Jana Leendersa (był też aranżerem całości) i inżyniera Pierre'a Geoffroya Chateau.

Ostatecznie album ten nagrano w następującym składzie: Ton Scherpenzeel (fortepian, organy, perkusja, śpiew), Pim Koopman (perkusja, śpiew), Cees Van Leeuwen (gitara basowa) i Johan Slager (gitara) i Max Werner (główny wokalista, perksuja). Skład zespołu podczas sesji uzupełnili: Max Werlerofzoiets (melotron, śpiew w kilku utworach), Giny Bush i Martine Koeman (skrzypce w „Lyrics”), Ernst Reijseger (wiolonczela w „Lyrics”), Gerrit-Jan Leenders (śpiew i perkusja w „Hope for a Life”), Rijn Peter de Klerk (perkusja w „Hope for a Life”) i G. Perlee  (organy w „Mammoth”).

Okładkę albumu zaprojektował Herman Willem Baas (twórca także innych okładek zespołu Kayak oraz okładki płyty grupy Rare Earth) przy czym na stronie przedniej wykorzystano zdjęcie wykonane przez Carla Koppeschaara.

Nagrane wówczas utwory zostały napisane przez członków grupy już wcześniej, ale nie zawsze były one dopracowane w taki sposób, jakby sobie tego życzyli tego sami muzycy. Głównym powodem tego stanu rzeczy był pośpiech w jakim nagrywano album, bo studio opłacone było tylko na pewien czas i muzycy musieli się zmieścić z nagraniem albumu w dwutygodniowym terminie realizacji przewidzianym przez wytwórnię nie mając czasu na poprawki czy eksperymenty. Jednak planując z góry jego wydanie także na rynku brytyjskim postanowiono, że jego miksowaniem zajmie się Alan Parsons - młody obiecujący producent nagrań z EMI. Miksowanie albumu odbyło się więc w Abbey Road Studios w Londynie na przełomie lipca i sierpnia 1973 r. Ale muzycy nie w pełni byli zadowoleni z jego pracy.

Album „See See The Sun” (Widzę, widzę Słońce”) jak dotąd ukazał się w 23 wersjach na różnych nośnikach: 15 wersjach na płytach winylowych, 7 wersjach na płytach kompaktowych (w tym aż dwóch nieoficjalnych) i jednej wersji w postaci plików FLAC. Pierwotnie na płycie winylowej wydano go 17 VIII 1973 r. z logo EMI. W Wielkiej Brytanii firmowało go logo Harvest. Tego samego roku album ten wydano (przypuszczalnie w tym samym czasie) także na innych liczących się wówczas rynkach muzycznych, a więc w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Japonii, Francji, Niemczech Zachodnich, a także w Hiszpanii i Brazylii. W latach 70. album ten wznowiono jeszcze trzykrotnie, w 1975 r. w Argentynie, w 1976 r. w Urugwaju i w 1979 r. ponownie w Holandii. Przez następne piętnaście lat album ten nie był wznawiany, a zespół Kayak został przez to nieco zapomniany w masowej świadomości, zwłaszcza poza rodzinnym krajem muzyków.

Po raz pierwszy na płycie kompaktowej wydała go w 1995 r. holenderska wytwórnia Pseudonym specjalizująca się w wydawaniu klasycznych albumów wykonawców holenderskich. Tego samego roku ukazało się też wydanie japońskie na CD firmowane przez wytwórnię Belle Antique na licencji wytworni Pseudonym. W tych wydaniach były to płyty bardzo drogie i trudno dostępne – przynajmniej w Polsce. Braki na rynku szybko uzupełniły dwa rosyjskie pirackie wydania tej płyty (pierwsze z 2000 r.). Znacznie bardziej dostępne i to legalne, było dopiero wydanie przygotowane przez brytyjską wytwórnię Esoteric Recordings z 2012 r., to tutaj prezentowane. Najnowszym znanym wydaniem tego albumu na płycie CD jest edycja francuska z 2015 r. firmowana przez koncern EMI.

Oryginalny album „See See The Sun” tworzyło dziewięć utworów o różnej długości, ale przeważnie niezbyt długich: cztery po stronie pierwszej oryginalnego winyla i pięć po jego stronie drugiej. Większość z nich była dziełem Pima Koopmana (muzyka) i Tona Scherpenzeela (słowa, ale też muzyka niektórych utworów). Jedynie w kilku utworach wkład kompozytorki mieli inni członkowie tego zespołu, np. Cees van Leeuwen napisał dwa teksty do melodii skomponowanych przez Pirna.

Album otwiera ponad sześcioipółminutowy utwór „Reason For It All”  („Powód wszystkiego”) wykazujący w początkowym fragmencie silne wpływy wczesnej twórczości zespołu Yes, a zwłaszcza w sposobie śpiewu głównego wokalisty i grze gitarzysty, ale także w formie samej kompozycji. Z biegiem czasu utwór nabiera bardziej oryginalnego charakteru i raczej dobrze świadczy o możliwościach twórczych wciąż bardzo młodych jeszcze wówczas muzyków. Wyraźnie słychać w nim echa muzyki klasycznej, ujawniające się zwłaszcza w sposobie budowy kompozycji i harmonijnej grze wszystkich instrumentów z dominującym brzmieniem klawiszy. Tekst opowiada o szukaniu marzeń i miłości - tej jedynej.

Podobny charakter, ma drugi utwór pt.: „Lyrics” („Teksty”) jest jednak o połowę krótszy a także ma bardziej wyciszony i balladowy charakter. Wyróżnia się wielogłosową partią wokalną i aranżacją na smyczki. Fragmentami, w sposobie gry fortepianu jest jakby bardziej łagodną wersją utworów Gentle Giant czy Emerson Lake And Palmer. Tekst utworu w żartobliwy sposób opowiada o problemach wynikających z konieczności pisania piosenek w j. angielskim.

Kolejne nagranie „Mouldy Wood” („Spleśniałe drewno”) jest znowu bardziej rozbudowane i stworzone zostało na bazie progresji akordowej fortepianu, basu i perkusji. W tym brzmieniu styl Kayak zbliżył się do dokonań bardziej łagodnej wersji brytyjskich grup z kręgu Canterbury. Natomiast pojawiający się w środkowej partii utworu mellotron jednoznacznie kojarzy się z wczesnym brzmieniem Genesis, podobnie jak zamieszczona w nim solówka gitarowa. Tekst utworu opowiada o podróży rozpadającym się statkiem ze spleśniałego drewna i prowadzonym przez skorumpowanego kapitana. To swego rodzaju metafora do życia w świecie, gdzie rządzą kłamliwi politycy prowadzący wszystkich do katastrofy. Dlatego podmiot liryczny wzywa wszystkich do opuszczenia tego tonącego wraku.

Kończący pierwszą stronę oryginalnej płyty winylowej „Lovely Luna” („Kochana Luna”) to najdłuższy utwór na tym albumie, bo ośmiominutowy. Nagranie rozpoczyna się od delikatnej partii fletu, leniwych dźwięków gitary akustycznej i pełnej nostalgii partii wokalnej. Innymi słowy początek tego nagrania przypomina późniejsze wysmakowane muzyczne solowe płyty Anthony Phillipsa jak już nauczył się grać na gitarze i komponować utwory według klasycznych zasad. Tyle, ze tym razem, to zespół Kayak był pierwszy i nikogo nie naśladował, chyba że wielkich twórców muzyki klasycznej. Natomiast wprowadzona około trzeciej minuty partia na przesterowanych organach przypomina w brzmieniu manierę gry na nich Mike’a Ratlege’a z grupy Soft Machine. W każdym razie to połączenie przesterowanych organów i dość patetycznego delikatnego śpiewu jest dość szokujące i dalekie i banałów muzyki progresywnej. Lakoniczny tekst ma abstrakcyjny charakter i opowiada o konieczności przejęcia kontroli. Ale całość to zdecydowanie jakieś pozbawione głębszego sensu majaki z zielenią, promieniami słońca i płynącą ryba.

Drugą stronę płyty otwierała pierwotnie kompozycja „Hope For A Life” („Nadzieja na życie”) licząca prawie siedem minut. To bardziej tradycyjnie rockowo brzmiące nagranie, z ładnymi progresjami akordowymi, niebanalnymi rytmami i melodiami oraz modulowanym w różnych skalach głosem. Tym razem forma kompozycji przypomina połączenie fortepianowych popisów w stylu Emerson Lake And Palmer z mellotronowymi pasażami Genesis i uduchowionych partii wokalnych zespołu Yes, a na pewno w ogólnym brzmieniu tego utworu, a już na pewno w grze gitarzysty słuchać jakieś echa Ste’vea Howe’a. Tekst utworu mówi o tym, że trudno być szczerym w obecnym świecie, a tym co utrzymuje ludzi przy życiu jest nadzieja.

Z kolei nagranie „Ballet Of The Cripple” („Balet kaleki”) z progresją akordową tworzoną przez sekcję rytmiczną na bazie basu, perkusji i klawiszy zdecydowanie przywodzi na myśl twórczość grupy Genesis. Jakby nie znać tego kto akurat gra, to faktycznie można by pomyśleć, że to zaginione nagranie klasycznego wcielenia tego zespołu. z początku lat 70. Utwór ma ładną wciągającą melodię przewodnią i zbudowany został w bardzo harmonijny sposób bez wyeksponowanych partii solowych. Dość szokujący tekst opowiada o jednonożnej baletnicy i wierze, która nie pozwala na żadne pytania.

Następujące po nim ponad pięciominutowe nagranie „Forever Is A Lonely Thought” („Samotna myśl na zawsze”) rozpoczyna się od delikatnego wstępu fortepianu po którym następuję wysublimowana partia wokalna. Potem utwór rozwija się w klasycyzującym stylu z wiodącą rolę instrumentów klawiszowych i raczej reprezentuje raczej delikatne brzmienia. W stylu przypomina kompozycje zespołu Barclay James Harvest. Ale w progresjach akordowych słychać też echa twórczości grupy Gentle Giant. Ten połączony styl obu tych grup chyba odpowiadał członkom Kayak najbardziej, bo brzmiała ona w nim nad wyraz przekonująco. Tekst utworu znajduje się pytanie: co trzeba zrobić żeby sprzedać ładną piosnkę, a także o spełnianiu marzeń, sensu sztuki i poszukiwaniu prawdy.

Utwór „Mammoth” („Mamut”) jest najkrótszy na płycie. To w zasadzie taka bardziej złożona formalnie piosenka. Jej początek ujmuje piękną melodią, które jednak szybko przechodzi do bardziej rockowego brzmienia z ostrą solówką gitarową i uwypukloną linią basu (znowu podobieństwa z Gentle Giant). To dobre nagranie progresywne z wzorcowym użyciem instrumentarium klawiszowego, w tym syntezatora. W tekście podmiot liryczny mówi o tym, że czuje się jak mamut, który może już jutro umrzeć lub znajdzie się z powrotem w epoce kamiennej.

Oryginalny album kończył utwór tytułowy, czyli „See See The Sun” („Patrzeć na słońce”). To piękna ballada o nieco onirycznym charakterze z cudownym fragmentem akordeonowym i ujmującą melodią. Tekst tej piosenki w stylu Kevina Ayersa czy Syda Barretta opowiada o poszukiwaniu sensu istnienia w drobnych przejawach trwania przyrody, powiewie wiatru i świecącym oraz wędrującym na Niebie słońcu.

W kompaktowym wydaniu albumu jakie tutaj opisuję dodano jeszcze jedno nagranie bonusowe pt. „Try To Whrite A Book”. To oczywiście druga strona pierwszego singla zespołu. Ten zaledwie dwuminutowy utwór utrzymany jest w stylu późniejszego debiutu, przy czym jest bardziej surowy i ma bardziej brudno brzmiącą solówkę gitarową.

Wszystkie utwory tego albumu mają klasyczną formę, są rozbudowane formalnie, a ich brzmienie kształtują instrumenty klawiszowe, od fortepianu i klawesynu, po syntezator i mellotron, a nawet tak niecodzienne dla rocka instrumenty jak akordeon. Wszystkie cechuje dbałość o szczegóły aranżacyjne, harmonijne połączenie wszystkich partii instrumentalnych i wokalnych oraz perfekcyjne wykonanie. Nie ma tutaj naleciałości bluesowych czy jazzowych. W sumie muzyka z tego albumu jest wiec wzorcowym przykładem klasycznego europejskiego progresywnego rocka. I choć słychać w niej inspirację cudzą twórczością (Yes, Gentle Giant, Genesis i inni),  to jednak zawsze pozostaje ona tylko przetworzonym natchnieniem, a nie jest prostym naśladownictwem.

Dowodem wielkiego talentu muzyków były kolejne udane albumy, a zwłaszcza następny z nich pt.: „Kayak” (1974) przez wielu uważany za najlepszą płytę tej grupy. Opisana przez mnie tutaj płyta, to na pewno dobry album, choć może nie wybitny. Ale przecież muzykę tworzą także wykonawcy nie pochodzący jedynie z samego szczytu danego gatunku, a także bardzo dobrzy i mający coś do powiedzenia i tworzący piękne dzieła muzyczne. Często zresztą to właśnie takie płyty, kiedyś tam stworzone i posłuchane tworzą nasze wspomnienia i nadają koloryt naszej dość monotonnej egzystencji.

W młodości w latach 80. nigdy nie słyszałem o tym zespole, bo niby skąd: w Polskim Radio go nie zaprezentowano ani razu, a nikt mi znany nie miał jego płyt. Z resztą w tamtych odległych czasach wszystko to, co nie było rockiem brytyjsko-amerykańskim uchodziło za wtórne i gorsze, więc nawet jakbym nawet miał nawet okazję, to bym tego zespołu nie posłuchał. Po raz pierwszy o tej grupie dowiedziałem się pod koniec lat 90. dzięki katalogom sklepu płytowego „Megadisc” w Warszawie. Album ten kupiłem dopiero stosunkowo niedawno, bo wcześniej z różnych powodów jakoś nie miałem okazji go kupić.

2 komentarze:

  1. Kayak. O, tak. Bardzo lubię ten zespół. W szczególności cenię sobie jego wczesny okres z naciskiem na płytę z 1974. "See See The Sun" także lubię. Pamiętam jak dobre wrażenie zrobił na mnie utwór otwierający ten album. Dobra płyta, warta posiadania. Sam Ton Scherpenzeel także prywatnie zrobił na mnie wrażenie. Miałem kiedyś okazję zamienić z nim kilka słów po jednym z koncertów. Przesympatyczny człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja raczej nie znam bliżej żadnego z muzyków. To w sumie dobrze i źle.

    OdpowiedzUsuń

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...