sobota, 2 listopada 2019

Nirvana – „Local Anaesthetic”, Esoteric Recordings, 1971/2017, EU


 
 

Brytyjski zespół Nirvana znany jest obecnie głównie z powodu takiej samej nazwy jaką nosiła amerykańska grupa Kurta Cobaina. To trochę niesprawiedliwy osąd, gdyż choć amerykańska Nirvana miała znacznie większy wpływ na muzykę rockową, to jednak jego wcześniejszy brytyjski odpowiednik w swoich czasach także był dobrym zespołem.

Grupa ta powstała w 1965 r. i prowadziła aktywną działalność do 1972 r., kiedy wydała swą ostatnią płytę studyjną w pierwszym okresie swego istnienia. W 1985 r. grupa reaktywowała się i działa do chwili obecnej wydając płyty i grając dla najbardziej oddanych fanów. W latach 90. wydano na płytach CD jej nieznane nagrania archiwalne.

Grupę ta powstała jako spółka muzyczna złożona z dwóch muzyków: irlandzkiego gitarzysty i wokalisty Patricka Campbell-Lyonsa (ur. 1943 r.) oraz greckiego kompozytora, pianisty i wokalisty Alexa Spyropoulosa. Pozostali członkowie zespołu to muzycy studyjni wynajmowani na kolejne sesje nagraniowe. Z tego powodu na koncertach występowali wówczas jako The Nirvana Ensemble. Oryginalność ich muzyki polegała na połączeniu w granych przez nią utworach różnych stylów muzycznych: folku, popu, jazzu, rocka rytmów latynoskich i muzyki klasycznej.

Ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć, że grupa ta tworzyła muzykę w modnym wówczas stylu psychodelicznego rocka, który później gładko przeszedł we wczesną fazę progresywnego rocka. Jednak w jej twórczości było wiele elementów piosenkowych charakterystycznych dla stylu określonego później barokowym popem. Jej płyty przeważnie miały charakter koncepcyjny, choć pierwsze z nich dalekie były od suit charakterystycznych dla klasyków progresywnego rocka. W takiej konfiguracji grupa nagrała i wydała swe pierwsze trzy albumy: „The Story of Simon Simopath” (1967), „The Existence of Chance Is Everything and Nothing Whilst the Greatest Achievement Is the Living of Life and So Say All Of Us” (1968) i „To Markos III” (1970). Debiutancki album „The Story of Simon Simopath” wielu uważa za najlepszą płytę w dyskografii tego zespołu.

W 1971 r. doszło do rozpadu spółki Campbell-Lyonsa i Spyropoulosa, a każdy z muzyków rozpoczął karierę na własny rachunek. W ten sposób Lyons stał się głównym współtwórcą dwóch kolejnych albumów zespołu: „Local Anesthetic” (1971) i „Songs Of Love And Praise” (1972).

Po latach Lyonss pytany o genezę album „Local Anesthetic” powiedział, że po rozstaniu z Spyropoulosem był zdeterminowany, aby nagrać album kontynuujący dotychczasowe wątki muzyczne grupy, ale jednak inny, stąd z góry założył, że przy jego tworzeniu nie można „używać wiolonczeli, klasycznych akordów, a wszystkie teksty musiały być szalone!”. Takie podejście sprawiło, że ten nagrany głównie na dość prymitywnym magnetofonie szpulowym Revox album był swoistą antytezą dotychczasowego brzmienia zespołu Nirvana, stąd lider rozpatrywał nawet wydanie go pod inną nazwą. Ale w końcu pozostał przy dawnej nazwie grupy ze względów handlowych.

Prezentowany tutaj album „Local Anaesthetic” („Miejscowe znieczulenie”) był czwartą w kolejności płytą studyjną grupy i pomimo ciekawego repertuaru jest przez niektórych mniej ceniony, głównie z powodu tego, że grupa zmieniła na nim swój styl na bardziej awangardowy. Utwory stały się dłuższe i bardzie skomplikowane formalnie. Obok lidera, Patricka Campbell-Lyonsa, jej głównego kompozytora i producenta, w nagraniu albumu udział wzięli: Patrick Joseph Kelly (instr. klawiszowe), Steve Bird (gitara), Jon Field (perkusja, instrumenty afrykańskie, bongosy) i przypuszczalnie jeszcze jacyś nieznani inni muzycy studyjni. Ponadto Patrick Joseph Kelly był współkompozytorem utworu „Modus Operandi…”.

Do chwili obecnej album ten ukazał się w 19 wersjach na różnych nośnikach, przy czym większość z nich wydano na płytach kompaktowych. Pierwotnie album wydała na płycie winylowej wytwórnia Vertigo w 1971 r. Ukazał się on wówczas w Wielkiej Brytanii, Niemczech Zachodnich, Australii i Japonii. Z powodu słabej sprzedaży przez następne 19 lat nie wznawiano tej płyty przez co album ten został zapomniany wśród masowego odbiorcy.

Po raz pierwszy na CD album ten wydała niemiecka wytwórnia Repertoire w 1990 r. W 1993 r. wznowiono go na płycie kompaktowej także w Japonii (Century Records). Pomimo kilku dalszych wznowień na CD, album ten wciąż jest dość trudno dostępny i szerzej nieznany. Najnowsze oficjalne wydania tego albumu wydane zostały w Wielkiej Brytanii (Esoteric Recoirdings, 2017) i Japonii (Wasabi Records, 2017).

Oryginalny album zawierał jedynie dwa dłuższe nagrania, po jednym po każdej stronie płyty winylowej. Oba z nich miały wszelkie cechu suit rockowych, choć w przeciwieństwie do tego co znamy z twórczości np. Yes, nie były to utwory aż tak złożone formalnie i w większym stopniu opierały się na piosenkowych partiach wokalnych wywodzących się bezpośrednio z psychodelicznego rocka, a więc nieco sennych, rozmarzonych i tajemniczych. Z tego powodu ten rodzaj muzyki rockowej nazywa się często art rockiem, czy barock popem. Obie z tych suit obejmują łącznie nieco ponad 35 minut muzyki.

Taki podział płyty nie był przypadkowy i był wynikiem osobistych przeżyć lidera związanych z jego rozwodem i koniecznością opieki nad małoletnią córką (co znalazło wyraz także w o kładce). Z tego powodu pierwsza strona albumu odzwierciedla smutek i zagubienie lidera, natomiast jego druga strona obrazuje stan po uwolnieniu się podmiotu lirycznego od prześladujących go problemów, stąd te radosne śpiewy wyraźnie inspirowane musicalem „Hair”. Taki podział płyty był zresztą pomysłem Patricka Kelly’ego. Obecnie pracuje on jako dyrektor muzyczny w teatrze i telewizji.

Całą pierwszą stronę albumu zajmuje ponad szesnastominutowa kompozycja „Modus Operandi” („Sposób działania”). Utwór naprzemiennie składa się z partii instrumentalnych o lekko jazzowym charakterze przeplatanych fragmentami śpiewanymi. Muzyka tej kompozycji jest przesiąknięta dźwiękami charakterystycznymi dla rocka psychodelicznego z jego eterycznym sennym brzmieniem zbliżonym do stonowanych improwizacji jazzowych i rockowych. Wielką rolę odgrywają w nich instrumenty klawiszowe, flety itp. instrumentarium. Sekcja rytmiczna jest sprawna, ale nie tworzy głównego brzmienia, a doskonały podkład do improwizacji dla instrumentów klawiszowych. Z kolei fragmenty śpiewane oscylują od fragmentów niepokojących i pełnych dramatyzmu po bardzo senne piosenki popowe, ale o szlachetnych korzeniach. Utwór kończy się partią fortepianu i śpiewu w kabaretowym stylu.

Drugą stronę albumu zajmowała jeszcze dłuższa, bo ponad dziewiętnastominutowa kompozycja „Home” („Dom”). W przeciwieństwie do utworu z pierwszej strony formalnie podzielno ją na pięć części. Nagranie to ma formę podobną do nagrania z pierwszej strony płyty, a więc fragmenty instrumentalne przeplatane są w nim z piosenkowymi w tym samym psychodelicznym sennym nastroju, co wcześniej. Jednak występują też różnice. Przede wszystkim więcej tutaj brzmienia gitary, a mniej klawiszy w jazzowym stylu. Więcej za to jest gry na syntezatorze, mellotronie, fortepianie oraz na klawesynie. Dość szokujący może też być jego początek tego utworu zagrany na afrykańskich bębenkach. Później jest już znacznie bardziej tradycyjnie, a uważny słuchacz na pewno dosłucha się w pewnych partiach tego utworu nawiązania do radosnej muzyki amerykańskich hipisów w musicalowym stylu sławiącej radość życia, miłość i cieszenie się chwilą (wspomniane już analogie z „Hair”).

Oba te utwory sprawiają trochę niespójne wrażenie, ale i tak wciągają słuchacza swą niecodzienną formą, oryginalnym nastrojem, ciekawymi improwizacjami, delikatnymi śpiewem (solo i w wielogłosie) i pięknymi melodiami. Jak ktoś poszukuje dłuższych utworów sprzyjających zadumie, ale i relaksowi, to na pewno muzyka dla niego. Sam lider opisał swoją twórczość na tej płycie jako muzykę obrazującą konieczność miejscowego znieczulenia koniecznego do operacji i dalszego leczenia i stanowiącą osobistą psychodeliczną krucjatę będącą impulsem skierowanym ku przyszłości.

W wydaniu kompaktowym z 2017 r. dodano dwa utwory z singla wydanego wraz z tym albumem w 1971 r.: „The Saddest Day Of My Life” i „I Wanna Go Home”. Podobnie jak wcześniej omówione dwie suity, są one także utrzymane w konwencji psychodelicznego rocka, czy raczej art. rocka czy barock popu – jak kto woli. Faktycznie mogły by być one częścią każdej z tych suit, bo nastrojem są do nich bardzo zbliżone.

Z tego co wiem, w okresie mojej młodości twórczość tej grupy nigdy nie była prezentowana w audycjach muzycznych Polskiego Radia. A co za tym idzie nigdy nie miałem wówczas możliwości na zapoznanie się z nią. Po raz pierwszy przeczytałem o tym zespole w katalogach wytwórni Repertuar na początku lat 90. Już wówczas zaciekawiła mnie intrygująca okładka tej płyty. Autorem tej okładki był Keith Morris pracujący wówczas jako nadworny grafik w wytwórni Vertigo. W swym projekcie udało mu się przedstawić w alegoryczny sposób osobiste problemy lidera jakie legły u genezy tej płyty. Stąd uwidoczniona na niej siedzącą, ale w jakiś sposób nieobecna bosa kobieta w pustym pokoju będąca personifikacją byłej żony lidera i gładząca ją po włosach dziewczynka, czyli jego córka. Całość utrzymana jest w niepokojąco statycznym odcieniu bieli.

Gdy po latach postanowiłem wreszcie kupić jakąś płytę tej grupy, to wybrałem właśnie ten album, głównie z powodu tej intrygującej okładki. Ale też z tego względu, że bardziej odpowiadała mi zawarta na nim muzyka, bliższa progresywnego rocka i mniej piosenkowa niż na zachwalanych wcześniejszych płytach.

Płytę tę kupiłem w 2017 r. w sklepie internetowym w Niemczech. W Polsce ten album też można kupić, ale nie jest to takie łatwe, a jak już jest dostępna, to za znacznie większą kwotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...