niedziela, 2 sierpnia 2020

Isaac Hayes – „Hot Buttered Soul”, Stax/Universal, 1969/2009, EU

 

Isaac Hayes (1942-2008) jest jedną z najważniejszych postaci w muzyce soulowej, ale nie tylko, bo wykonywał także rhythm and bluesa, funk, a ponadto był również płodnym kompozytorem, producentem i aktorem. Uważa się go też za jednego z prekursorów rapu.

W młodości praktycznie w ogóle nie interesowałem się muzyką soul. W Polsce to zresztą nigdy nie był popularny gatunek muzyczny. W czasach mojej młodości w PRL był on tym bardziej nie znany, że jego płyty były trudno osiągalne. A jak już jakiś fan miał pieniądze na zachodnią płytę, to przeznaczał je przeważnie na zakup muzyki rockowej. Tę prawidłowość znała także ówczesna prasa muzyczna, w której z pewnym smutkiem stwierdzano, że to niepopularny a zarazem niedoceniany w naszym kraju gatunek muzyki.

Także obecnie nie jestem jakimś szczególnym fanem soulu. Ktoś więc powie, po co kupiłem tę płytę? A więc po to by poszerzyć swoje horyzonty muzyczne, a ponadto po przeczytaniu wielu książek i artykułów o muzyce patrzę na nią obecnie nieco inaczej. Nie zależy mi już na dalszym gromadzeniu wykonawców wyłącznie rockowych (wszystkie ich ważniejsze płyty mam od dawna), a o uzupełnienie mojej kolekcji płyt o dzieła wybitne, ale reprezentujące także inne style muzyczne. Jedną z takich płyt jest przedstawiany tutaj album.

Album „Hot Buttered Soul” był drugą płytą długogrającą w jego dorobku i powszechnie uważany jest za najlepszy w jego karierze, choć niektórzy wyżej cenią przygotowaną przez niego muzykę do filmu „Shaft”. Wychodząc od muzyki rhythm and bluesowej Hayes dokonał w nim doskonałego połączenia żarliwości soulu i rytmiki funku z elementami improwizacji charakterystycznej dla jazzu. Było to możliwe dzięki jego talentowi, a także uzyskanej przez niego pełnej kontroli nad powstaniem tej płyty.

Album „Hot Buttered Soul” miał jak dotąd 108 wydań na różnych nośnikach. Z dzieł Hayesa więcej razy wydano jedynie album „Shaft”. Pierwotnie na płycie winylowej wydała go w USA wytwórnia Enterprise powiązana ze Stax Records w 1969 r. Tego samego roku album ten wydano także w wielu innych krajach, m.in. w Wielkiej Brytanii (Stax), Niemczech Zachodnich (Stax, Enterprise), Kanadzie (Stax), a nawet w Korei Południowej (Taedo) i Izraelu (Enterprise). W przeciwieństwie do wielu innych wydanych wówczas dobrych płyt, album ten dość często wznawiano w latach 70. i 80.

W chwili ukazania się album ten był wyznacznikiem tego jak wyglądać będzie muzyka soul w latach 70. a także punktem wyjścia dla nowych stylów muzycznych, m.in. disco i rapu. To już nie były proste piosenki miłosne skazane po eksploatacji na zapomnienie, a dość skomplikowane utwory tekstowo-muzyczne reprezentujące w pełni dojrzały hipnotyczny soul (co wyrażał także gorący maślany tytuł albumu).

Po raz pierwszy na płycie kompaktowej album ten wydała wytwórnia Stax w 1987 r. równocześnie w USA i Niemczech Zachodnich. Pierwsze japońskie wydanie tego albumu na CD ukazało się dopiero w 1999 r. (P-Vine Records). Ja kupiłem tę płytę dopiero ostatnio w edycji europejskiej z 2009 r. przygotowanej z okazji 40-lecia jej wydania. W tym wydaniu oryginalny repertuar płyty uzupełniono dwoma nagraniami dodatkowymi, a dokładniej singlowymi wersjami utworów znanych z albumu.

Oryginalny album zawierał tylko cztery utwory, po dwie na każdej stronie. Już samo to było wielką innowacją w muzyce soul, znanej dotąd głównie z krótkich piosenek. W związku z krótkim czasem przeznaczonym na nagranie płyty Hayes przygotowując jej repertuar sięgnął po cudze utwory, ale nadał im własne charakterystyczne piętno. Oczywiście jego dziełem były wszystkie główne partie wokalne, grał też na fortepianie i innych instrumentach klawiszowych. W nagraniu albumu wspomógł go zespół The Bar-Kays w skłądzie: Willie Hall (perksusja), James Alexander (gitara basowa) i Michael Toles (gitara). Produkcjąalbumu zajęli się: Marvell Thomas (grał też na klawiszach), Allen Jones (aranżacje orkiestrowe) i Alvertis Isbell (Al Bell.)

Płytę otwiera klasyk Burta Bacharacha „Walk On By” przerobiony przez Haysa w dwunastominutową soulową suitę. Rozwija się ona powoli na bazie funkowego podkładu z wyeksponowanym głosem Haysa, partiami orkiestry symfonicznej i chórków w tle, śmiałymi wejściami sekcji rytmicznej, a w końcu z niczym niezmąconą improwizacją całego zespołu. Całość utworu sprawia wrażenie dużej gęstości i intensywności przekazu soulowo-funkowego. W oryginale utwór Bacharacha był smutną balladą, w wykonaniu Hayesa stał się ociekającym seksem hymnem pokolenia seksualnych hedonistów charakterystycznych dla epoki. Stworzona przez Hayesa w tym nagraniu przestrzeń muzyczna odkryła przed słuchaczami nieznane dla twórców R&B nowe i przesycone intensywnością brzmienia, w którym ton nadawał głos i organy lidera.

Następujący po nim prawie dziesięciominutowy utwór pod dość dziwacznym zapisem „Hyperbolicsyllabicsesquedalymistic” autorstwa producenta Ala Bella i Hayesa. Był to oczywiści zlepek słów kilku wyrazów o nie w pełni jasnym znaczeniu. Po początkowym fragmencie śpiewanym większa część jego część ma charakter instrumentalny oparty na jednostajnym funkowym podkładzie sekcji rytmicznej z wyeksponowaną solową partią fortepianu. Z tego powodu wielu nasuwają się porównania tego utworu do twórczości Jamesa Browna. Uzyskane w ten sposób brzmienie wciąga słuchacza swym hipnotycznym rytmem. W przyszłości stało się ono wzorem do naśladowania dla całej rzeszy poszukiwaczy nowych stylów muzycznych.

Otwierające drugą stronę albumu nagranie „One Woman” (kompozycja C. Chalmersa i S. Rhodsa) to najbardziej tradycyjna piosenka na tej płycie. Partia wokalna Hayesa miejscami przypomina manierę Franka Sinatry, zwłaszcza, że wspomaga ją orkiestra symfoniczna i niewielki chór żeński. To w sumie bardzo dobra ballada miłosna w stylu soul.

Za najlepszy, a zarazem najważniejszy utwór na tym albumie uważa się ponad osiemnastominutową suitę „By The Time I Get To Phoenix” (autorstwa Jima Webba). Początkowej partii wokalnej w tym utworze Hayes nadał szokujący w tamtym czasie mówiony charakter przez co można ten utwór uznać ją za jeden z pierwszych przejawów rapowania. Dodatkowo mamy tutaj odwrócenie ról: na pierwszym planie mamy mówiony tekst piosenki, a na drugim planie jest ledwo słyszalna partia instrumentalna. Z biegiem czasu partia Hayesa coraz bardziej upodabnia się do tekstu śpiewanego, a partie instrumentalne są coraz bardziej wyraźne. Wszystko płynnie zmierza do znajdującego się blisko końca utworu kulminacyjnego finału z orkiestrą symfoniczną. Tekst utworu mówi o zawiedzionej miłości, a także o tym, że niektórzy ludzie biorą miłość i dobroć za słabość.

Ikoniczna jest także okładka tego albumu przedstawiająca na głównym planie ogoloną głowę Isaaca Hyesa z założonymi na nosie okularami przeciwsłonecznymi i rzucającym się w oczy złotym łańcuchem na szyi. Całość przedstawiała więc przeciętne wyobrażenie białych o mentalności i seksualności typowego przedstawiciela czarnej społeczności Ameryki z przełomu dekad lat 60. i 70. XX w.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Omega, Élő Omega Kisstadion ’79, Grund Records, 1979 / 2022, Hungary

  Najbardziej pamięta się to, co człowieka spotkało po raz pierwszy w życiu. Z tego powodu fani muzyki bardzo dobrze  pamiętają swą pierwszą...