Kanadyjski zespół Skinny Puppy (Chudy szczeniak) powstał w 1982 r. i działa z niewielkimi przerwami do chwili obecnej. W okresie największych sukcesów na przełomie lat 80. i 90. tworzyli go: Nivek Ogre [wł. Kevin Ogilvie] będący głównym wokalistą, grający także na inst. klawiszowych, elektronicznych, perkusyjnych i gitarze, cEvin Key [wł. Kevin Crompton] grający na instrumentach klawiszowych, elektronicznych, gitarze, basie, perkusji, instrumentach perkusyjnych a także śpiewający oraz aDuck [wł. Dwayne Goettel] grający na instr. klawiszowych, elektronicznych, gitarze, basie i perkusji. Niestety w 1995 r. zmarł Dwayne Goettel (zm. 1995), ale to nie przerwało kariery grupy.
W ciągu swej długiej kariery nagrał i wydał kilkanaście płyt z premierowym materiałem muzycznym. Pierwsza z nich pt. „ Bites” ukazała się w 1985 r. a ostatnia pt. „Weapon” - w 2013 r. W okresie przed wydaniem albumu „Bites” przygotował dwie EP-ki: „Back & Forth” i „Remission”, obie wydane w 1984 r. Pomimo swej długowieczności i przygotowania wielu albumów pozostaje jednak grupą dość mało znaną szerszej publiczności. A wszystko z powodu rodzaju wykonywanej przez siebie muzyki, którą jest silnie nasycony elektroniką rock industrialny. Z tego powodu styl zespołu określa się też często jako elektroniczny industrial. Jego muzykę trudno nazwać miłą dla ucha, ale też nigdy nie była ona przeznaczona do grania na potańcówkach, czy jako muzyka tła dla kierowców.
Fani i krytycy najbardziej cenią jej wczesne albumy nagrane pod koniec lat 80. i na początku lat 90. Jeżeli chodzi o wskazanie najlepszej płyty tej grupy, to zdania są podzielone. Jedni najbardziej cenią album „VIVISect VI z 1988 r., a inni album „Too Dark Park” z 1990 r. Część fanów ceni jeszcze inne jego albumy: „Last Right” (1992), czy „Weapon” (2013).
Płyta „VIVISect VI” była czwartym z kolei albumem grupy Skinn Puppy. Jak dotąd wydany został on w dwudziestu różnych wersjach na różnych nośnikach: 4 na płytach winylowych, 12 na płytach kompaktowych i 4 na kasetach magnetofonowych. Niektóre z nich to wydania promocyjne lub nieoficjalne. Pierwotnie na płycie winylowej album ten wydała kanadyjska wytwórnia Nettwerk w 1988 r. Tego samego roku album ten ukazał się także w Stanach Zjednoczonych (Capitol) oraz w Europie (Nettwerk Europe). Album cieszył się dużym uznaniem krytyków oraz w kręgach miłośników muzyki industrialnej i awangardowego rocka, ale nie zyskał masowej publiczności. I trudno się temu dziwić. Muzyka jaka się na nim znajdowała była przebojowa, a teksty łatwo przyswajalne.
Nazwa albumu zapisywanego oryginalnie jako „VIVIsectVI”, to gra słów wiążąca wiwisekcję z satanizmem. Stąd trzy szóstki w tytule w zapisie rzymskim nawiązujące bezpośrednio do symboli satanistycznych, co w transkrypcji z cyframi arabskimi wygląda tak: „666 sekta”. Skąd się wziął ten dziwny tytuł i tak drastyczne porównanie? Ze sprzeciwu członków zespołu wobec przemocy wobec zwierząt. Tak nawiasem mówiąc słowo wiwisekcja pochodzi od łaciny (vivi sectio) i oznacza dosłownie „cięcie żywego”, czyli przeprowadzanie operacji na żywym organizmie, w tym wypadku zwierzętach, dla celów badawczych. Czyli w sumie bardzo miło - ale dla sadystów.
Na oryginalnym albumie winylowym było dziewięć utworów. Na płycie CD dodano do tego jeszcze cztery nagrania: „Yes He Ran”, „Punk In Park Zoo's”, „The Second Opinion” i „Funguss”. Wszystkie są oczywiście utrzymane w stylistyce reszty repertuaru oryginalnego analogowego albumu. Dodawanie nagrań na ówczesnych wydaniach CD było dość częstą praktyką na przełomie lat 80. i 90. Jej celem było zachęcenie fanów do zakupu płyt CD, co miało przyspieszyć proces przechodzenia konsumentów z techniki analogowej na cyfrową, preferowanej przez koncerny muzyczne.
Głównym celem programowym tego albumu zarysowanym w tekstach i zmaterializowanym w muzyce było zwrócenie uwagi ludzi na cierpienia zwierząt, w tym wspomnianą wiwisekcję („Testure”), ale też na inne nieprzyjemne kwestie, takie jak: wojna chemiczna („VX Gass Attack”), odpady zanieczyszczające środowisko („Human Diseaste / S.K.U.M.”), uzależnienie od narkotyków („Dogshit”, „Harsh Stone White”, „Who’s Laughing Now?”) i choroby psychiczne („Hospital Waste”). Ogólnie rzecz biorąc muzyka i teksty na tym albumie dotyczyły wyprawy w głąb współczesnego jądra ciemności naszej cywilizacji. Jeżeli chodzi o formę, to teksty tego albumu przyjęły postać zapisu niczym nie skrępowanego strumienia świadomości, co szczególnie widoczne jest w utworze „Yes He Ran”.
Przeciętnemu człowiekowi wydaje się, że poruszane na tej płycie problemy go nie dotyczą, ale faktycznie jest dokładnie odwrotnie, choćby z powodu milczącej zgody na dzianie się tych rzeczy – gdzieś tam, daleko od nas, albo na udawaniu że się o nich nie wie. W sumie można powiedzieć, że grupa podjęła w tekstach cały zestaw ekstremalnych i mało popularnych w muzyce pop tematów. To oczywiście nie spodobało się wielu ludziom żyjącym w bańce stworzonego przez siebie konsumpcyjnego świata dobrobytu, ale też jej członkowie nie liczyli na tani poklask.
Nawet w świecie muzyki industrialnej twórczość Skinny Puppy wyróżnia się wśród innych tego rodzaju zespołów. Tworzone przez niego dźwięki generowane głównie za pomocą elektronicznego instrumentarium wzmocnione brzmieniem instrumentów perkusyjnych i basu są ciężkie, gęste i wielowarstwowe. Z kolei partie wokalne są mocno zniekształcone elektroniką lub płyną w leniwym i bełkotliwym narkotycznym tempie. Praktycznie nie mają one charakteru śpiewanego, gdyż przyjęły formę wykrzyczanych melorecytacji lub komunikatów. Tego rodzaju wokalizy przechodzące od wrzasku w szept oraz mocno przetworzone wielowarstwowe elektroniczne linie melodyczne tworzą razem niepokojący zestaw uderzeniowy skierowany na uszy słuchacza. To brzmienie krytycy określili niegdyś jako maniakalno-szaleńcze. Stąd nie dziwota że muzyka grupy może kojarzyć się ze ścieżkami dźwiękowymi filmów o psychopatycznych mordercach, katujących swoje ofiary gdzieś na odludziu lub w piwnicy własnego domu.
W kompozycji „Who's Laughing Now” zespół wykorzystał całą gamę sampli ze ścieżek dźwiękowych różnych horrorów. Sample wykorzystano także w innych nagraniach, ale tak je przekształcono, ze z trudem można rozpoznać ich pierwotną formę. Przykładowo utwór „Fritter (Stella's Home)” zawiera w początkowej partii sample ze ścieżki dźwiękowej filmu „Lokator” Romana Polańskiego. Wielkie wrażenie robią też różne odgłosy użyte w utworach na tym albumie, np. wycie psów w utworze „The Second Opinion”.
Na pierwszy rzut oka, czy raczej ucha, muzyka tego albumu jawi się jako dość monotonny, nieprzemyślany i przypadkowy zbiór przesterów, krzyków i ogólnego hałasu nie mającego nic wspólnego z tradycyjną muzyką z jej przejrzystymi liniami melodycznymi i wokalnymi. Ale po głębszym wniknięciu w przekaz Kanadyjczyków można dostrzec, że ich muzyka jest przemyślana, a jej nieprzystępność wynika wyłącznie z przyjętych założeń artystycznych. A w szczególności tego, że grupie udało się stworzyć ścianę industrialnego dźwięku trudnego do przyswojenia przy pierwszym przesłuchaniu. Aby w pełni dostrzec walory muzyki na tym albumie trzeba posłuchać go przynajmniej kilka razy, a wtedy dostrzeże się, że ma ona ciekawą warstwę rytmiczną z pewnym potencjałem komercyjnym.
Z tego powodu na singlach wydano zresztą dwa utwory z tego albumu: „Dogshit” oraz „Testure”. Ten pierwszy opublikowano pod zmienionym tytułem jako „Censor”, aby był bardziej strawny do przyjęcia dla mediów. Jak już wcześniej wspomniano utwór „Dogshit / Censor” („Psie gówno / Cenzor”) opowiada o uzależnieniu od narkotyków. Sugestywnie opisuje wstrzykiwanie sobie heroiny („kryształowy proszek”) i porównuje ją do wkradającego się do ciała człowieka robactwa. Z kolei utwór „Testure” („Testowanie”) opowiada o ludziach w białych fartuchach (naukowcach w laboratoriach) z jednej strony patrzących na maleńkie pyszczki swych podopiecznych, a jednocześnie prowadzących na nich bezwzględne eksperymenty medyczne prowadzące często do ich śmierci. A to wszystko zawsze dla jednego celu – zysków koncernów dla których pracują.
Pomimo skrajnie nieprzyjemnego tematu utwór „Testure” dzięki swej bardziej przystępnej formie muzycznej wszedł w 1989 r. na listę Hot Dance Music / Club Play Billboardu i doszedł na niej do 19 pozycji. Nawiasem mówiąc utwór ten zawierał w sobie kilka próbek (sampli) ze ścieżki dźwiękowej animowanego filmu „The Plague Dogs” z 1982 r. opowiadającego o dwóch psach, które uciekają z laboratorium badawczego.
Podczas tournée promującego ten album grupa przygotowała makabryczny show przedstawiający markowaną wiwisekcję, która stopniowo przeradzała się ona w torturę na zwierzęciu. To właśnie wówczas wokalista grupy pojawiał się na scenie cały obryzgany krwią, ku przerażeniu publiczności i zgorszeniu obrońców praw zwierząt. Oczywiście całe przedstawienie opierało się na użyciu podczas przedstawienia już nieżywego i wypchanego psa, ale i tak było to szokiem i spowodowało interwencję policji. Jako support przed Skinny Puppy występował mało znany jeszcze wówczas zespół Nine Inch Nails, a obecnie jeden z czołowych przedstawicieli industrialnego rocka.
Ja nie jestem jakimś szczególnym miłośnikiem tego zespołu, ale ogólnie lubię rocka industrialnego, a także zawsze chciałem sobie kupić do kolekcji jedną z jego płyt. Plan ten zrealizowałem dopiero stosunkowo niedawno w sklepie internetowym w Niemczech. Do zakupu wybrałem klasyczny już obecnie album „ViviSect VI” z 1988 r. To najpewniej jego wznowienie z ostatnich lat, czego jednak nie opisano na płycie.
Po raz pierwszy o tym albumie a przy okazji i o zespole Skinny Puppy dowiedziałem się dzięki jego recenzji opublikowanej w „Magazynie Muzycznym” w marcu 1989 r. Przygotował ją znany polski dziennikarz Jerzy Rzewuski - niestety obecnie już nieżyjący. Nawiasem mówiąc magazyn „Melody Maker” uznał ten album za jedną z najlepszych płyt 1989 r. ale ja o tym wówczas nie mogłem wiedzieć, bo nie miałem dostępu do tej gazety i przeczytałem o tym fakcie dopiero wiele lat później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz