Zachodnioniemiecki zespół Kraftwerk jest jednym z
najbardziej znanych wykonawców w historii muzyki popularnej. W przeciwieństwie
do wielu innych grup muzycznych, zwłaszcza niemieckich, od początku starał się
stworzyć swoje własne oryginalne brzmienie nie mające niczego wspólnego z
amerykańsko-brytyjskim idiomem rocka. Jego pierwsze płyty z początku lat 70.
nie były zbyt udane, ale zapoczątkowały ten proces. Grupa powstała w 1970 r. i istnieje,
choć w zmienionym składzie, do chwili obecnej.
Pod koniec dekady lat 70. grupa miała już ugruntowaną
pozycję na rynku rocka elektronicznego dzięki albumom: „Autobahn” (1974), „Radio-Aktivität”
(1975), „Trans-Europa Express” (1977) i „Die Mensch Maschine” (1978). Wszystkie
one zawierały muzykę syntezatorową o bardziej popowym charakterze niż np. grał
zespół Tangerine Dream. Od nazwy miasta w którym znajdowała się siedziba grupy tworzoną
przez nią muzykę elektroniczną nazywano stylem szkoły z Düsseldorfu. Miarą
sukcesu grupy Kraftwerk było to, że z biegiem czasu to grupy brytyjskie zaczęły
naśladować jej muzykę tworząc nowy styl w ramach rocka zwany syntezatorowym
popem (synth pop) lub elektropopem.
Krytycy najbardziej cenią album „Trans Europa Express”, masowa
publiczność płytę „Die Mensch Maschine" (ang. „The Man Machine”) zawierającą
nieśmiertelny przebój „The Robots”, jednak wyrafinowani fani tego zespołu najbardziej
cenią album „Computerwelt” (ang. „Computer World”) z 1981 r. Został on nagrany
w składzie trzyosobowym: Ralf Hütter (głosy, wokoder, syntezator, sekwencer, orchestron,
instr. klawiszowe i elektroniczne) Florian Schneider (wokoder, syntezatory,
instr. elektroniczne), Karl Bartos (elektroniczna perkusja).
Muzykę do albumu skomponowali wszyscy trzej wymienieni
powyżej muzycy, ale szczególnie duży był wkład dwóch pierwszych z nich. W pisaniu
tekstów piosenek wspomógł ich Emil Schult. Ten ostatni był też projektantem
okładki albumu. Ważną rolę w przygotowaniu płyty odegrał również programista
Fritz Hilpert. Producentami albumu byli: Ralf Hütter i Florian Schneider. W tym
czasie członkiem grupy nadal był Wolfgang Flür, ale praktycznie nie wziął
udziału w przygotowaniu tego albumu.
Album „Computerwelt” ma jak dotąd 127 wydań na różnych
nośnikach i jest jedną z najczęściej wznawianych płyt zespołu Kraftwerk. Pierwsze
a zarazem pierwotne niemieckie wydanie tego albumu na płycie winylowej ukazało
się w maju 1981 i firmowane było przez własną wytwórnię grupy Kling Klang oraz
przez EMI Electrola (oddział EMI Electrola GmbH). Tego samego roku album ten
wydano na winylu także w innych krajach: Stanach Zjednoczonych i Kanadzie
(firmowany przez koncern Warner Bros), Wielkiej Brytanii, Francji, Irlandii,
Holandii. Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, Grecji, Japonii, Australii, Nowej
Zelandii, Filipinach, Indiach, Meksyku, Brazylii, Argentynie, Panamie,
Gwatemali, Kolumbii, Wenezueli, Chile, (we wszystkich z nich firmowane przez
koncern EMI). W Korei Południowej album ten wydała wytwórnia XD Stereo.
Jedynym krajem komunistycznym, w jakim ten album ukazał się w
epoce, była Jugosławia. Na tamtejszym rynku płytę tę wydała wytwórnia Jugoton w 1981 r. Tego
samego roku ukazało się także szereg wydań tego albumu na kasetach
magnetofonowych, głównie na potrzeby tzw. biedniejszych rynkach muzycznych. Niestety,
żadne z nich nie zostało wydane w krajach Bloku Wschodniego. W Polsce na
reedycję tej płyty trzeba było czekać do początku lat 90. Przygotowano wówczas
aż siedem różnych wersji tego albumu na kasetach, ale wszystkie z nich były
pirackie.
Album ten został wydany jednocześnie w dwóch wersjach
językowych w całości: po niemiecku („Computerwelt”) i po angielsku („Computer
World”). Na rynek latynoski album ten wydano pod tytułem hiszpańskim „Mundo De
Computadores” lub „El Mundo De La Computadora”). Natomiast utwór „Pocket
Calculator” („Taschenrechner”) miał też wersje z tekstami śpiewanymi po
francusku („Mini Calculateur”), hiszpańsku („Calculadora De Bolsillo”) i
japońsku („Dentaku”). Podczas pamiętnych koncertów Kraftwerk w Polsce w 1981 r.
fragment tego utworu grupa wykonywała po polsku. W zależności od wersji
językowej album ten różnił się także nieznacznie słowami w tekstach i długością
utworów.
Po raz pierwszy na płycie kompaktowej album ten wznowiono w
USA w 1985 r. (Warner Bros). Pierwsze europejskie i niemieckie wydania tego
albumu ukazały się rok później (Kling Klang, EMI Electrola). Wręcz dziwne jest
natomiast to, że pierwsze japońskie wydanie tego albumu na CD ukazało się
dopiero w 1997 r.
Album nie jest zbyt długi, bo ma zaledwie niecałe 35 minut
muzyki i liczy siedem niezbyt długich utworów utrzymanych w stylistyce
syntezatorowego popu. Podobnie do kilku poprzednich płyt grupy, album ten miał
charakter programowy. W całości poświęcono go komputerom i ich wpływowi na
życie człowieka. W tamtym czasie były to prorocze wizje, gdyż komputery, nawet
na bogatym Zachodzie, były bardzo drogie i mało kto mógł sobie na nie pozwolić.
Nikt też nie widział dla nich zastosowania innego niż naukowe czy techniczne. Paradoksem
było to, że muzycy nagrywając ten album nie korzystali z pomocy komputerów.
Układ utworów we wszystkich wersjach językowych tego albumu
jest taki sam, ale różnią się one językiem tytułów. Otwiera go kompozycja „Computer
World” (niem. „Computerwelt”, pol. „Komputerowy świat”). To najdłuższy utwór na
pierwszej stronie oryginalnej analogowej płyty. Utwór ma łatwo wpadającą w ucho
melodię i bazuje na kołyszącym rytmie z zapętleniem i partią wokalną
zniekształconą pogłosem wokodera w refrenie. Główna melodia utworu ma charakter
muzycznego motywu przewodniego dla całej płyty. Niektórzy widzą w jej
elektronicznym beacie dźwiękowe uosobienie znaków kodu binarnego programu
komputerowego. Główny motyw melodyczny tego utworu, złożony z czterech dźwięków,
powtarzany jest wielokrotnie, w coraz wyższej tonacji, co uosabia triumf
techniki nad człowiekiem.
Tekst w formie melorecytacji Ralfa o mantrycznym charakterze
jest wyliczanką wielkich międzynarodowych instytucji w rodzaju Interpolu,
Scotland Yardu, FBI czy Deutche Banku gromadzących dane o swych klientach czy
poszukiwanych ludziach. Z kolei w refrenie pojawia się inna wyliczanka mówiąca
o nieświadomych ludziach, numerach, biznesie i pieniądzach. Wszystko to brzmi wyjątkowo
złowieszczo w kontekście naszej obecnej wiedzy o wykorzystaniu przez państwo i
wymienione instytucje naszych danych osobowych przeciwko zwykłemu obywatelowi i
konsumentowi.
„Pocket Calculator” (niem. „Taschenrechner”, pol.
„Kalkulator kieszonkowy”) została przygotowana jako infantylna melodyjka jaką
może stworzyć nawet dziecko na prostym instrumencie elektronicznym niewiele
większym od kalkulatora. Ten prymitywizm jest zamierzony i koresponduje z
równie infantylnym tekstem mówiącym o tym, że podmiot liryczny jest operatorem
kalkulatora kieszonkowego, którego w pełni kontroluje i na którym prowadzi
ważne obliczenia jak dodawanie, odejmowanie a nawet komponowanie – czego
dowodem jest ten utwór. I choć nagranie to jest wyjątkowo toporne i niezbyt
melodyjne, to właśnie ono zostało wybrane na singel promującego album. Ponadto przygotowano
jego kilka wersji językowych prezentowanych podczas koncertów grupy. Niektórzy
uważają ten utwór za arcydzieło minimal syth popu.
Po nim umieszczono utwór „Numbers” (niem. „Nummern”, pl.
„Numery”). W przeciwieństwie do dwóch poprzednich nagranie to jest mało
melodyjne, ale mocno zrytmizowane. Z powodu użycia elektronicznej perkusji ten
rytm jest bardzo jednostajny, zimny, stworzony jakby przez robota, a przez to
mechaniczny, odpychający i odhumanizowany. Jego tekst jest wyliczanką
liczebników porządkowych w j. niemieckim od jeden do osiem, a następnie
częściowym jej powtórzeniem po francusku, włosku, angielsku, japońsku i
rosyjsku.
Wszystko to brzmi bardzo dziwnie i bardzo nieludzko, tak
jakby całość skomponował robot sterowany komputerem a nie człowiek. Ten efekt
uzyskano dzięki zniekształconemu wokalowi. W sumie to ostrzeżenie, że dla
komputera i przyszłego cyfrowego świata człowiek jest tylko statystyką. Wielu
uważa, że nagranie to reprezentuje wczesną wersję nowych stylów muzycznych
jakie później powstały, a więc techno, trance, hip hop i deep house’u. Rytm
tego utworu będący źródłem inspiracji dla niezliczonej rzeszy twórców
elektronicznej muzyki pop w latach 80. i 90. był dziełem perkusisty grupy Karla
Bartosa.
Ta strona płyty analogowej kończy się nagraniem „Computer
World 2”
(niem. „Computerwelt 2”,
pol. „Komputerowy świat 2”).
To oczywiście druga część utworu „Komputerowy świat” stworzona na bazie tej
samej miłej dla ucha melodii co na początku, choć w różnych wariantach, ale
teraz przetworzonej i bardziej rytmicznej. Złowieszczy głos nadal wylicza nam
liczby, jakby utwór „Numery” nigdy się nie skończył i płynnie przeszedł do tej
kompozycji. Pod jego koniec zamiast czystego wokalu pojawiają się niepokojące
szepty. Można odnieść wrażenie jakby komputer został przeciążony i zaczął
prowadzić dialog sam z sobą lub jakby był to pierwszy przebłysk jego samoświadomości
i chęci odseparowania się od ludzi.
Otwierająca drugą stronę kompozycja „Computer Love” (niem.
„Computerliebe”, pol. „Komputerowa miłość”) to zdecydowanie najbardziej
melodyjne i nastrojowe nagranie na całym albumie, a zarazem najdłuższe.
Skomponował go w chwili natchnienia Karl Bartos, po czym Ralf dodał do niego
linię basu przez co uzyskało ono ten specyficzne brzmienie oparte na
wciągającym beacie. Utwór ten jest zarazem bardziej skomplikowany pod względem
muzycznym niż inne nagrania z pierwszej strony albumu. Uzyskano to dzięki linii
melodycznej o zmiennej barwie i jakby improwizowanym charakterze. Całości
dopełnia beznamiętna ale dość nostalgiczna partia wokalna.
Tekst utworu mówi o samotnych nocach przed telewizorem i
chęci umówienie się na randkę przez telefon z dziewczyną z agencji. Obecnie tego
rodzaju spotkania nie są już modne, a nawet stały się nieznane, ale w tamtych
czasach to był szczyt sex-nowoczesności. W refrenie tej piosenki powtarza się
fraza „komputerowa miłość” nawiązująca do komputerowej bazy danych z której
pochodziła dziewczyna na telefoniczną randkę. Z dzisiejszej perspektywy utwór
ten odczytuje się nieco inaczej i widzi w nim wręcz proroczą wizję świata
przyszłości (jak się okazało nie tak znowu dalekiej), w którym ludzie będą
umawiali się na seks i randki za pomocą komputera, a nawet będą uprawiali cyber-sex
za pośrednictwem komputera.
Generalnie utwór ma głębokie humanistyczne przesłanie i
opowiada o życiu w świecie zerwanych stosunków międzyludzkich. Tak nawiasem
mówiąc anglojęzyczny tekst tego utworu brzmi lepiej niż jego oryginalna
niemieckojęzyczna wersja z powodu jego lepszego dopasowania do rytmu muzyki.
Następnym nagraniem po tej stronie winylowej płyty był utwór
„Home Computer” (niem. „Heimcomputer”, pol. Komputer domowy”). To drugie pod
względem długości nagranie na tym albumie. Na tle jednostajnego mechanicznego
beatu płynie linia melodyczna z mocno przetworzoną piosenką tytułową przerywana
niepokojącymi jakby improwizowanymi wstawkami na instrumentach elektronicznych.
W jej środkowej partii znalazło się nawet coś na kształt niewielkiej elektronicznej
improwizacji. W utworze wykorzystano brzmienia naśladujące odgłosy pierwszych
komputerów.
Tekst jest bardzo krótki i ogranicza się do dwóch linijek. Podmiot
liryczny informuje nas, że właśnie programuje swój domowy komputer i nazywa go
„promieniem do przyszłości”. I choć utwór ma zachęcać nas do posiadania
własnego domowego komputera, to dobiegające z tła mechaniczne odgłosy raczej
sugerują zagrożenie, a nie przyjemność z jego posiadania. Pod względem
muzycznym utwór ten uważa się za inspirację powstałego później stylu
electro-dance.
Płytę kończy kompozycja „It's More Fun To Compute” (niem.
„It's More Fun To Compute”, pol. „Więcej radości z komputerowania”). Nagranie
to jest dopełnieniem wcześniejszego utworu, tyle że bardziej zimnym i mrocznym.
Znalazły się w nim także wątki melodyczne z wcześniejszych utworów, a zwłaszcza
z tytułowego. Jego monotonny beat jest jeszcze bardziej mechaniczny i
odhumanizowany niż we wcześniejszych nagraniach. Taki jego charakter dopełnia
tekst składający się właściwie z jednej linijki powtórzonego dwa razy tekstu
mówiącego o radości z używania komputera w domu. Tekst ten został przekazany
nam zniekształconym przez wokoder głosem człowieka przytłoczonego techniką
komputerową.
Ogólnie rzecz biorąc ideowe przesłanie tego albumu można
odebrać jako ostrzeżenie przed światem zdominowanym przez komputery, a przez to
coraz bardziej pozbawionym czynnika ludzkiego, za to z wszechogarniającą
inwigilacją. Muzyka z tego albumu jest programowo uproszczona i wręcz klinicznie
sterylna. Maksymalnie uproszczone teksty wyglądają jak komendy programów
komputerowych. Pomimo tych okoliczności powstało dzieło niezwykle sugestywne i
muzycznie perfekcyjne, choć jedynie operujące prostym rytmem i elektronicznymi
powtórzeniami oraz przetworzeniami wątku muzycznego.
To bardziej udoskonalone, w kierunku minimalizmu nowe
brzmienie grupy, z chwytającą za serce melodyką i wyrafinowanymi harmoniami i
nastrojami sprawiły, że wielu uważa ten album za najdoskonalszy w dyskografii
grupy Kraftwerk – w tym także moja osoba. Jednak wielu innych sądzi, że ta
muzyka grupy, w porównaniu z poprzednimi jej dziełami, jest zbyt sterylna,
perfekcyjna, a tym samym nieludzka. Album ten w epoce odniósł światowy sukces,
czego dowodem były jego wysokie pozycje na listach sprzedaży w Europie i USA.
W celu ugruntowania sukcesu rynkowego tego albumu grupa
wyruszyła w swoje pierwsze światowe tournee pod nazwą Computer World Tour of
1981 dając podczas niego ponad 90 koncertów na całym świecie. Osiem z nich w
sierpniu 1981 r. odbyło się w Polsce. Były to dziwne koncerty, bo była to
wówczas grupa praktycznie nieznana w naszym kraju, w którym wszyscy żyli
wówczas nadzieją na demokratyczne zmiany przeprowadzone przez masowy ruch
społeczny „Solidarność”.
Po raz pierwszy usłyszałem muzykę z tego albumu w audycjach
muzycznych Polskiego Radia: „Muzyczna Poczta UKF” (VIII 1981), „Muzykobranie”
(IX 1981) i „Studio Stereo” (X 1981). Pamiętam, że zaprezentowano wówczas obie
wersje tej płyty, czyli niemieckojęzyczną i anglojęzyczną. I choć byłem wówczas
młodym chłopakiem i dopiero początkującym melomanem, to niektóre nagrania z tej
płyty od razu mi się bardzo spodobały. Jednak inni nie podzielali mojego
entuzjazmu, w tym polscy krytycy muzyczni, którzy w radio i prasie nie
szczędzili grupie Kraftwerk uszczypliwych uwag. Wykazywali w nich, że muzyka
grupy jest prymitywna, a sam zespół nie ma nic specjalnego do powiedzenia i
tylko chwali się swym elektronicznym instrumentarium.
Następnie przez długie lata nie mogłem nigdzie dostać tej
płyty do przegrania czy jej kupić, gdyż była dla mnie zbyt droga. Dopiero w
lipcu 2006 r. kupiłem wreszcie jej piracką wersję w jednym ze sklepów
muzycznych w Gliwicach. Była to niemieckojęzyczna wersja tego albumu wydana na
jednej płycie CD razem z albumem „Radio-Aktivität”. Jednak nie byłem zadowolony
z tego wydania, dlatego w listopadzie 2009 r. kupiłem ten album ponownie w
sklepie „Rock-Serwis” w Krakowie. Tym razem była to wersja oficjalna i
anglojęzyczna tej płyty wydana przez wytwórnię Kling Klang / Mute w 2009 r.
Pomimo upływu lat, to jedna z moich najbardziej ulubionych płyt w mojej
kolekcji, stąd bardzo często jej słucham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz