Amerykański zespół Oregon powstał w 1970 i z niewielką przerwą w latach 80. istnieje do chwili obecnej, przy czym z jego pierwotnego składu pozostało w nim już tylko dwóch muzyków: Ralph Towner i Paul McCandless.
Geneza tej jazzowej grupy sięga początku lat 60. kiedy to dwaj studenci uniwersytetu w Oregonie: Glen Moore i Ralph Towner postanowili założyć niewielki zespół jazzowy. Nawiasem mówiąc Moore studiował historię i literaturę, bo jak sam powiedział wykładający te przedmioty profesorowie mieli coś ciekawego do powiedzenia. W tym czasie obaj fascynowali się grą na fortepianie Billa Evansa (wystąpił m.in. na albumie „Kind Of Blue” Milesa Davisa) a także basistów: Scotta Le Faro i Gary Peacocka. Aby ulepszyć swą grę na gitarze klasycznej Ralph Towner udał się do Wiednia gdzie uczył się gry na tym instrumencie u Karla Scheidta. Z kolei Glen Moore wyjechał na studia do Kopehnhagi, gdzie uczył się gry na basie pod okiem Nielsa-Henninga Oersteda Pedersona.
W 1969 obaj muzycy wrócili do kraju i osiedli w Nowym Jorku, ale każdy osobno. Z braku innych możliwości podjęli współpracę w folkowym piosenkarzem Timem Hardinem. To właśnie w jego zespole Moore i Towner spotkali się ponownie. Przy okazji koncertów zetknęli się też z grupą The Winter Consort w skład której wchodzili: perkusista Collin Walcott i saksofonista i oboista Paul McCandless. Wszyscy czterej wspomniani muzycy przypadli sobie do gustu i postanowili w 1970 r. założyć zespół jazzowy, który nazwali Oregon (to oczywiste nawiązanie do nazwy stanu i uczelni w jakiej kiedyś studiowali obaj liderzy zespołu). Szybko przystąpili do nagrywania debiutanckiej płyty i rozpoczęli poszukiwanie jej wydawcy. Należy tutaj podkreślić, że zespół saksofonisty Paula Wintera The Winter Consort (pierwszą płytę wydał w 1968 r.) grający jazz z elementami muzyki ludowej, klasycznej i etnicznej był wzorem wczesnego brzmienia muzyki grupy Oregon.
Przełom lat 60. i 70. był w muzyce jazzowej okresem wielkich zmian, dawne style jazzowe traciły na popularności na rzecz stylu fusion, a więc jazzu połączonego z rockiem, czy innymi gatunkami muzyki np. funkiem. Na przekór panującym tendencjom muzycy Oregon postanowili jednak tworzyć muzykę w niemodnym wówczas stylu akustycznego jazzu i to jeszcze w wersji którą obecnie byśmy nazwali folk jazzem. Dodatkowo połączyli go z elementami klasycznej kameralistyki, muzyki świata i wolnej improwizacji. Stworzony przez nich styl krytycy nazywali jazzem progresywnym, ale tak faktycznie ich akustyczne subtelne brzmienie wymykało się wszelkim próbom jednoznacznej klasyfikacji. Oznaczało to już na wstępie, że muzyka zespołu Oregon będzie na wysokim poziomie artystycznym i wykonawczym, ale też będzie znacznie mniej przebojowa, popularna i dochodowa.
Niestety wytwórnia do jakiej Oregon nagrywał swą debiutancką płytę zbankrutowała, stąd ich pierwsze nagrania zostały wydane dopiero po latach na albumie „Our First Record” w 1980 r. Ich pierwszy oficjalny album „Music Of Another Present Era” ukazał się dopiero w 1972 r. i został wydany przez wytwórnię Vanguard publikującą m.in. płyty Joan Baez i Country Joe & The Fish. Dla tej wytwórni grupa nagrała jeszcze kilka kolejnych albumów, po czym w 1978 r. przeszła do wytwórni Elektra dla której nagrała m.in. omawiane tutaj dwie płyty. W latach 1983-1987 jej albumy wydawała niemiecka ECM, a jej późniejszy dorobek firmowały różne małe niezależne wytwórnie. Nawiasem mówiąc dla tej ostatniej wytwórni grupa nagrała swój najczęściej wznawiany album czyli „Oregon” z 1983 r.
W sumie do chwili obecnej zespół ten wydał prawie 30 płyt studyjnych i koncertowych. Jednak nie wszystkie wczesne płyty grupy zostały nagrane w kwartecie, bo „Together” (1976) był zapisem sesji z perkusistą Elvinem Jonsem (ex członkiem kwartetu Johna Coltrane’a), na „Friends” (1977) skład w poszczególnych nagraniach wspomogli znani muzycy jazzowi tacy jak Bill Evans, czy John Abercrombie, a „Violin” (1978) powstał przy udziale genialnego polskiego skrzypka Zbigniewa Seiferta.
W klasycznym okresie, a więc w latach 70. i pierwszej połowie lat 80. prawie każdy jej album był wysoko oceniany przez krytyków i koneserów muzyki. Dowodem tego były wysokie miejsca jej albumów na listach sprzedaży płyt jazzowych w USA. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że nigdy nie była to grupa mająca masową popularność, a już na pewno nie jest znana przeciętnemu odbiorcy w Polsce. Z tego powodu jej albumy nie miały też nigdy jakichś zawrotnych nakładów, a wznowienia jej klasycznych albumów na płytach kompaktowych też są raczej rzadkie.
Głównym powodem przejścia Oregon z Vanguard do Elektry podległej koncernowi Warner Bros była niedostateczna promocja płyt grupy ze strony wytworni Vanguard, a także złe warunki współpracy z nią, bo muzycy musieli nagrywać swe płyty w nocy, bo jedynie wtedy jej studia były wolne. Osobną kwestią było to, że grupa praktycznie wychodziła na tej współpracy bez zysków, bo niemiała ona rozbudowanej dystrybucji. Podpisując kontrakt z nową wytwórnią muzycy liczyli też na lepsze zyski.
Prezentowany tutaj podwójny kompakt brytyjskiej wytworni BGO przypomina dwa pierwsze albumy nagrane przez zespół Oregon dla wytwórni Elektra: „Out Of The Woods” (1978) i „Roots In The Sky” (1979) wydane łącznie w postaci podwójnego albumu CD. To zarazem jedne z kilku najlepszych płyt tego zespołu, czy może nawet najlepsze.
Album „Out Of The Woods” został nagrany w Studio Long View Farms w mieście North Brookfield w stanie Massachusetts w kwietniu 1978 r. Studio to znajdowało się na terenie Uniwersytetu Clarka (Clark University) a założyl je w 1974 r. Scott Markle - jeden z jego profesorów. Płyty nagrywało w nim wielu wykonawców, a w 1981 r. do prób wykorzystał go nawet zespół The Rolling Stones.
Album ten nagrano w następującym składzie: Glen Moore (bas), Paul McCandless (obój, rożek angielski i klarnet basowy), Ralph Towner (gitara klasyczna, gitara dwunastostrunowa, pianino, flugelhorn - skrzydłówka – rodzaj instrumentu dętego zbliżonego do trąbki), perkusja, Collin Walcott (perkusja, sitar, tabla, gitara). Producentami albumu byli członkowie zespołu Oregon, ale w procesie nagrywania wspomagał ich David Green uważany za eksperta od nagrań terenowych muzyki folk. Wspomagali go dwaj dodatkowi inżynierowie dźwięku: Jesse Henderson i Matt Murray.
We wspomnieniach Glen Moore zwrócił uwagę na to, że po doświadczeniach w nagrywaniu płyt w Nowym Jorku studio w Long View Farms było nie tylko studiem na światowym poziomie, ale i miejscem inspirującym i relaksującym. Muzycy zamieszkali bowiem w znajdującym się przy nim pokojach gościnnych, gdzie istniały wyjątkowo dobre warunki do odpoczynku co sprzyjało kreatywności. Album ten powstał więc w łagodnym i cichym miejscu, co przełożyło się na repertuar i pastoralny nastrój tego albumu. Muzycy zresztą przez pewien czas poszukiwali właściwego brzmienia muzyki z tego albumu. W sumie na albumie znalazło się dziewięć utworów, z których cztery skomponował Ralph Towner, dwa Collin Walcott, i po jednym: Glen Moore, Paul McCandless oraz Glen Moore. Ponadto na albumie znalazło się jedno nagranie saksofonisty Jima Peppera.
Zgodnie z przyjętym przez zespół stylem pracy na sesji przedstawiono wszystkie utwory, a następnie je rozbudowywano o nowe instrumenty i ulepszano. Przygotowane w ten sposób nagrania przewieziono do Peekskill w stanie Nowy Jork, gdzie zostały poddane masteringowi przez Roberta Ludwiga w firmie Masterdisk (należącej do Mercury Records). Zawartość albumu dobrze oddawała „leśna” okładka przedstawiająca instrumenty muzyków wkomponowane w panoramę lasu a zaprojektowana przez Davida Wilcoxa. To jedna z bardziej charakterystycznych okładek w historii jazzowej fonografii, a zarazem jedna z najlepszych.
Album „Out Of The Woods” ma jak dotąd 21 wydań na różnych nośnikach: 14 na płytach winylowych, jedno na kasecie magnetofonowej i 6 na płytach kompaktowych, przy czym dwa wydania na kompaktach są nieoficjalne, a dwa na winylach – promocyjne. Aż 13 z tych wydań (w tym to na kasecie) ukazało się w 1978 r. a więc w chwili pierwotnego wydania tego albumu. Ukazał się on wówczas jedynie w trzech krajach: Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Niemczech Zachodnich. W latach 80, nie został ani razu wznowiony. Jego pierwsze od lat wznowienie i to od razu na płycie kompaktowej ukazało się dopiero w 1992 r. i zostało wydane w USA i Niemczech. Rok później ukazało się japońskie wydanie tego albumu na CD (Discovery Records). I w zasadzie, nie licząc dwóch rosyjskich pirackich wydań z końca lat 90. album ten nie został już wznowiony oficjalnie na CD. Jest to więc raczej dość trudno dostępna płyta. Tym większa chwała dla wytwórni BGO za jego kompaktową tutaj omawianą reedycję.
Album obejmuje dziewięć utworów o różnej długości: z których pięć oryginalnie znajdowało się na stronie A pierwotnego winyla, a cztery na jego stronie B. Tytuł płyty i okładka tego albumu są pokrewne „leśnej muzyce” wydanej rok wcześniej płycie zespołu Jethro Tull – „Songs From The Wood”. Jednak w przeciwieństwie do tego ostatniego grupa Oregon nie grała tutaj folk rocka, a folk jazz.
Album otwiera ponad siedmiominutowe nagranie „Yellow Bell” autorstwa Ralpha Townera. Utwór ma powolną i medytacyjną narrację opartą na majestatycznych akordach fortepianowych Townera uzupełnianych przez linie basu Moore’a, co jest solidnym podkładem rytmicznym wraz z subtelną gry perkusisty dla melodii granych na oboju przez McCandless'a. W sumie powstał utwór o misternej konstrukcji ale przesycony lekkim patosem.
„Fall 77” to kompozycja Morre’a w nastroju zblizona do wczesnego Weather Report. Rozpoczyna się od perkusyjno-basowego intro inspirowanego muzyką indyjską, a następnie przechodzi w nagranie przesycone prostym ale wciągającym motywem melodycznym McCandlessa na oboju, któremu wtóruje Towner na skrzydłówce. Jak zauważył Moore: „Utwór jest nerwowy i scherzowy…”, a inspiracją do jego napisania były koncerty grupy w Niemczech jesienią 1977 r. Wykorzystano w nim z inspirowane Eberhardem Weberem strojenie basu z wysokim C.
„Reprise” (Townera) to krótka, bo zaledwie jednominutowa miniaturka na fortepianie w klasycznej konwencji. Utwór ten płynnie przechodzi w następne nagranie „Cane Fields” (McCandlessa). To popis możliwości improwizacyjnych McCandlessa na oboju na bazie podkładu rytmicznego Walcotta na tabli, choć oczywiście nie zabrakło tutaj też brzmienia basu i gitary.
Pierwszą stronę oryginalnego albumu winylowego kończyło nagranie „Dance To The Morning Star” rozpoczynające się od brzmienia instrumentów perkusyjnych w stylu znanym z „Larks Tonques In Aspis” zespołu King Crimson, ale to oczywiście tylko powierzchowne porównanie. To niecodzienne brzmienie zostało uzyskane przez Walcotta na instrumencie zwanym kalimba, czyli afrykańskim fortepianie kciukowym. Utwór ten szybko przechodzi w typowy dla grupy jazz z wiodącą rolą solówek na dwunastostrunowej gitarze i oboju. Stylistycznie jest połączeniem afrykańskich brzmień rytmicznych z hiszpańską muzyką gitarową.
Drugą stronę pierwotnego winyla otwierała nagranie „Vision Of A Dancer” autorstwa Townera. Nagranie to powstało już w końcu lat 60. a więc jeszcze przez formalnym założeniem zespołu, ale w ostatecznej formie pojawiło się dopiero na tym albumie. To typowe nagranie jazzowe utrzymane w powolnym tempie z popisami instrumentalnymi wszystkich muzyków. O jego ogólnym charakterze decydują w równym stopniu proste linie melodyczne oboju, kaskadowe linie fortepianu i doskonałe pasaże basowe na tle perfekcyjnej sekcji perkusyjnej.
„Story Telling” to kolejna jednominutowa miniaturka muzyczna, tyle, ze tym razem skomponowana przez Walcotta, stąd nie dziwota, ze utwór jest w całości perkusyjny i jest kolejnym zastrzykiem indyjskich rytmów na tabli na tym albumie.
„Waterwheel” to kompozycja Townera ćwiczona przez kilka lat przez grupę zanim została dopracowana na tym albumie. Utwór charakteryzuje się nawarstwiającymi się brzmieniami rytmicznymi na bazie których obój prowadzi swe rozległe improwizacje. Jako całość muzyka tego nagrania nieustannie prze do przodu przez co jako całość sprawia ono nieco nerwowy charakter.
Album kończy nagranie „Witchi-Tai-To” skomponowane przez pochodzącego z Oregony saksofonistę i kompozytora Jima Peppera (1941-1992). Pierwotnie utwór ten ukazał się na jego albumie „Witchitai-To” na jego albumie „Pepper's Pow Wow” z 1971 r. Muzycy Oregon podziwiali to nagranie za kunszt, ale bali się zaproponować jej własną wersję. Ostatecznie uczynili to na omawianym tutaj albumie. Tak przerobili to nagranie, że w zasadzie praktycznie nie słychać, że skomponował je ktoś inny. Wszystko w nim brzmi tak jakby to była kompozycja Oregon. W ich ostatecznym wydaniu to elegancki ośmiominutowy poemat dźwiękowy z różnym udziałem i wkładem wszystkich muzyków.
Drugi z zamieszonych tutaj albumów: „Roots In The Sky” (1979) jak dotąd wydany został w 13 wersjach na różnych nośnikach: 8 wersjach na płytach winylowych, jednej wersji w postaci kasety 8-Trk oraz w 4 wersjach na płytach kompaktowych przy czym dwie z tych ostatnich były nieoficjalne, a jedno wydanie winylowe miało charakter promocyjny. Większość tych wersji, bo aż osiem ukazało się w epoce, czyli w 1979 r., kiedy to album ten ukazał się w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Francji, Niemczech Zachodnich i Austrii. Po raz pierwszy na płycie kompaktowej wydano go równocześnie w Europie i USA w 1992 r. I to są jedyne dwa oficjalne wydania tego albumu na tym nośniku.
Grupa Oregon nagrała ten album w następującym składzie: Glen Moore (bas), Paul McCandless (obój, rożek angielski i klarnet basowy, Ralph Towner (gitara klasyczna, gitara dwunastostrunowa, pianino, skrzydłówka, perkusja), Collin Walcott (perkusja, sitar, tabla, gitara). Podobnie do poprzedniej płyty album ten nagrano w studio Long View Farms w North Brookfield w Massachusetts, tyle, że w grudniu 1978 r. ale też w studiu Columbia Records w Nowym Jorku w kwietniu 1979 r. Jego masteringu dokonał Bob Ludwig w nowojorskim studio Masterdisc. Producentami albumu, jak poprzednio był zespół Oregon wspomagany przez Davida Greena i Jesse Hendersona. Tajemnicze tytułowe korzenie w chmurach z okładki to tytuł obrazu przyjaciółki jednego z członków zespołu i malarki Hanny Kay. Zainspirowani nim członkowie grupy postanowili nie tylko umieścić go na okładce, ale także od jego tytułu nazwać swą nową płytę.
Muzycznie album kontynuował stylistykę poprzedniego albumu i ją twórczo rozwijał, w wiec był połączeniem folku, jazzu (zwłaszcza awangardowego ale i post bopu), muzyki świata, wolnej improwizacji, a nawet zawierał elementy fusion i prog rocka. Podobnie jak poprzedni album także zawierał dziewięć utworów, tyle że tym razem cztery były na stronie A ,a pięć umieszczono na stronie B oryginalnej winylowej płyty. Autorem czterech kompozycji czyli prawie połowy repertuaru płyty był Ralph Towner, Collin Walcott skomponował trzy utwory, a Paul McCandless i Glen Moore po jednym. Podobnie jak na poprzedniej płycie na jej repertuar złożyły się utwory o różnej długości w tym jedna miniaturka nie przekraczająca minuty. Nie będę bardziej szczegółowo opisywał tego albumu, bo i tak ten tekst nadmiernie się rozrósł w stosunku do planu, a ja poświęciłem na jego napisanie sporo czasu nie wiedząc, czy ktoś to będzie w ogóle czytał.
Ostatnią płytą nagraną przez Oregon dla wytwórni Elektra był podwójny album koncertowy „In Performance” wydany w 1980 r. To dobry materiał, choć niektórzy bardziej cenią wcześniejszy album koncertowy grupy „Oregon in Concert” z 1976 r.
Dopiero w 1983 r. muzycy podpisali nowy kontrakt płytowy z monachijską wytwórnią ECM dla której mieli nagrać trzy kolejne albumy. Niestety po nagraniu płyty „Oregon” (1983) w tragicznym wypadku samochodowym w Magdeburgu w dniu 8 XI 1984 r. zginął perkusista i gitarzysta Collin Walcott. Planowane wydanie nagranej już płyty „Crossing” przesunięto na 1985 r., a przyszłość zespołu stanęła pod znakiem zapytania. Ostatecznie w 1986 r. godnym następcą zmarłego muzyka okazał się indyjski perkusista i tablista Trilok Gurtu. Na przełomie lat 80. i 90. grupa Oregon nagrała z nim trzy albumy: „Ecotopia” (1987), „45th Parallel” (1989) oraz „Always, Never and Forever” (1991) z których najwyżej ceniony jest ten ostatni.
Glen Moore odszedł z zespołu w 2015 r. po czterdziestu pięciu latach współpracy. W Oregon zastąpił go basista Paolino Dalla Porta. Pozostali dwaj czynni muzycy tego długowiecznego zespołu to oczywiście: Ralph Towner i Paul McCandless.
Po raz pierwszy przeczytałem o zespole Oregon około 1980 r. przy okazji recenzji jego najnowszej wówczas płyty „Out Of The Woods” w magazynie „Razem z 1978 r. Gazetę tę czytałem wówczas jedynie dzięki uprzejmości Kolegi i dopiero po latach kupiłem jej egzemplarz z recenzją tej płyty. Od razu zainteresowała mnie intrygująca „leśna” okładka tego albumu. Ale oczywiście mogłem się jedynie obejść smakiem, bo nikt mi znany nie miał tej płyty, a w Polskim Radio też jej nigdy nie prezentowało lub ja o tym nie wiedziałem.
Aby jej posłuchać musiałem czekać zaledwie 40 lat, bo kupiłem ją w Niemczech dopiero ostatnio w tym podwójnym wydaniu wytwórni BGO. To spełnienie jednego z moich fonograficznych marzeń. No ale obecnie dzięki Internetowi nie ma rzeczy niemożliwych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz