Tomita, a właściwie Isao Tomita (1932-2016), to japoński
kompozytor, multiinstrumentalista i wykonawca muzyki elektronicznej. W ciągu
swej trwającej wiele lat kariery nagrał i wydał kilkadziesiąt płyt z muzyką
określaną dzisiaj jako elektronika progresywna i tzw. nowoczesna klasyka, czyli
współcześnie komponowane utwory nawiązujące w formie, instrumentarium i treści
do muzyki klasycznej. Szczególnie cenione były jego transkrypcje muzyki klasycznej
na instrumenty elektroniczne. Tworzył też muzykę awangardową, New Age, ambient
i ścieżki dźwiękowe do filmów i przedstawień. W okresie od końca lat 60 do
początku lat 80. był też czołowym producentem syntezatorów analogowych.
Pierwsze płyty wydawał już w połowie lat 60, ale jego
światowy sukces nastąpił z chwilą wydania albumu „Snowflakes Are Dancing”
(1974) z transkrypcjami muzyki Clode’a Debusse’go na syntezatory. Wydawane w
kolejnych latach albumy przygotowywał według tego samego schematu. Jednym z
nich była omawiana tutaj płyta. Powstała ona w szczytowym okresie jego
twórczości na przełomie lat 70 i 80. XX w.
Album „The Bermuda Triangle” ukazał się jak dotąd w 24
różnych wersjach. Pierwsze winylowe wydanie tego albumu ukazało się w Japonii w
1978 r. nakładem lokalnego oddziału RCA. W chwili ukazania się płyta ta zdobyła
olbrzymią popularność stąd już następnego roku wznowiono ją także w wielu
innych krajach: Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych, Niemczech,
Francji, Brazylii, Włoszech. Tego samego roku ukazało się także jej japońskie
wznowienie. Wszystkie te wznowienia sygnowane były nazwą wytwórni RCA Red Seal.
Lata 80. i 90. nie były czasem łaskawym dla tego albumu, stąd został on
praktycznie zapomniany w masowej świadomości. W tym czasie ukazały się jedynie
dwa jego wznowienia, oba japońskie (1986, 1991) i oba wydane na płytach CD.
Oryginale japońskie wydanie tego albumu miało okładkę
przedstawiającą kolaż reklamy butów, wizerunkiem świętego, kosmosu, grupki
ludzi i piramidy. W tej wersji okładki album ten wznawiano później także w japońskich
wydaniach kompaktowych. W Europie i Stanach Zjednoczonych album ten ukazał się w
innej okładce. Przedstawiała ona głowę diabła połykającego samoloty i statki w
Trójkącie Bermudzkim. W tej okładce album ten nigdy nie ukazał się na CD.
Album „The Bermuda Triangle” oprócz adaptacji kompozycji
Siergieja Prokofiewa: m.in. fragmentu Suity scytyjskiej, I Koncertu
skrzypcowego oraz V i VI Symfonii, zawiera także adaptacje kompozycji Jeana
Sibeliusa (Valse triste), Johna Willimasa (temat przewodni z filmu „Bliskie
spotkania trzeciego stopnia”) a także utwory własne Tomity: The Arrival Of A
UFO, Dororo. Zaproponowany przez Tomitę repertuar okazał się trudniejszy niż
zwykle, stąd album ten, pomimo perfekcyjnego wykonania, nie cieszył się już taką
popularnością, jak kilka jego poprzednich płyt.
Po raz pierwszy przeczytałem o tym albumie w zbiorczym
zestawieniu najnowszych płyt jakie ukazały się na świecie w 1979 r. w magazynie
„Razem”. Szczególnie duże wrażenie wywarła na mnie właśnie okładka tego albumu
z głową diabła. Po raz pierwszy w życiu usłyszałem nagrania z tej płyty w dwóch
audycjach z cyklu „Muzykobranie” nadanych 3 VIII i 16 XI 1981 r. Audycje te
emitowane były późnym popołudniem w Programie Trzecim Polskiego Radia a i ich
twórcą był Jerzy Kordowicz.
Także obecnie słuchając tej płyty przypomina mi się każdy
szczegół tego jesiennego popołudnia, gdy usłyszałem ją po raz pierwszy, a
właściwie jej pierwszą stronę. A było to po moim przyjściu z pracy w kopalni i
bezpośrednio po zjedzeniu obiadu. Był to czas wyczuwalnego wszędzie napięcia
spowodowanego planem rozprawy z opozycją w Polsce ówczesnego komunistycznego
rządu PRL.
Podczas prezentacji tej płyty, szczególne wrażenie zrobiła
na mnie, nie licząc samej muzyki, pewna specyfika tytułów zamieszczonych tutaj
utworów. Chodzi o to, że większość z nich miała bardzo długie i dziwaczne
tytuły, np. otwierający album dwuminutowy utwór nazywał się: „The Round Space
Ship Landing On The Earth While Emitting Silvery Lights” („Statek kosmiczny
ląduje na ziemi i emituje srebrne światło”). Pamiętam, że na te tytuły zwracał
uwagę też Jerzy Kordowicz, a także dokonał ich polskich tłumaczeń.
Przez długie lata nigdzie nie tylko nie mogłem kupić tej
płyty, ale nawet jej posłuchać, bo nikt mi znany nie miał jej kompaktowego
wydania (a te są tylko trzy z lat 1986, 1991, 2007). W Polsce płyta ta w wersji
CD niekiedy pojawiała się na portalach aukcyjnych, ale była bardzo droga.
Dopiero kilka lat temu udało mi się ją kupić w wydaniu z 2007 r. w plastikowym pudełku bezpośrednio w Japonii. Nawet z
przesyłką była tańsza niż to co oferowali polscy sprzedawcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz