Album „Electric Music for the Mind and Body” był drugą płytą
studyjną Country Joe and the Fish i powszechnie uważany jest nie tylko za
najlepszą płytę tego zespołu, ale także jedną z najważniejszych płyt ery
psychodelicznego rocka. I faktycznie to album w pełni przemyślany, bez słabych
fragmentów, dojrzały i jako całość porywający swą psychodeliczną aurą. Chciało
by się rzecz, że jego siła tkwi w spokoju.
Jak na klasyka przystało album „Electric Music for the Mind
and Body” ma wiele wydań, bo na chwilę obecną aż 78 na różnych nośnikach i
pozostaje najczęściej wznawianą płytą grupy Country Joe and the Fish, a także
samego „Country Joe” McDonalda. Pierwotnie na płycie winylowej wydała go w
Stanach Zjednoczonych wytwórnia Vanguard w maju 1967 r. Wielka popularność tej
płyty sprawiła, że tego samego roku ukazało się jeszcze kilka innych wznowień
tego albumu w USA w tym na taśmach 4 i 8-Track, a ponadto wydano go także w
Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Kolumbii, i Australii. W latach 70. oprócz
wznowień amerykańskich i brytyjskiego wydano go także we Francji (1975), a
latach 80. w Hiszpanii (1981, 1983).
Po raz pierwszy na płycie kompaktowej wydano go w 1987 r.,
zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i Europie (oba te wydania sygnowała
wytwórnia Vanguard. Kolejne wznowienia tego albumu ukazały się w latach 90. w
tym wydanie francuskie z 1992 r. Renesans popularności tego albumu przyszedł a
początkiem następnego stulecia, kiedy to ukazał się szereg wznowień tego albumu
na płytach kompaktowych i winylach. Pierwsze wydanie japońskie tej płyty na
płycie kompaktowej (na winylu nie ukazało się nigdy) wydano dopiero w 2018 r.
(Oldays Records).
Album liczy w sumie jedenaście utworów z których jedynie dwa
są nieco dłuższe bo każdy z nich liczy po ponad siedem minut. Pod względem
muzycznym, to połączenie wszystkiego co najlepsze w psychodelicznym i acid
rocku z elementami blues i folk rocka. Szczególną rolę w brzmieniu tej płyty
odrywają spokojne, ale pełne wewnętrznej siły wokalizy lidera i dosłownie
nawiedzona gra na gitarze i organach Davida Cohena. To właśnie ona jest
odpowiedzialna, oprócz zaangażowanych tekstów, za szczególną aurę muzyki
stworzonej na tym albumie. Be zarzutu jest też sekcja rytmiczna tworzona przez
perkusistę Chickena Hirscha i basistę Bruce’a Barhola grającego też na
harmonijce ustnej.
Na początek mamy dość motoryczny utwór „Flying high”
najbliższy tradycyjnemu pojmowaniu rocka i zbudowany na podstawie bluesowej, choć
to tytułowe wnoszenie ma już zdecydowanie acid rockowe korzenie.
Podobny w nastroju, choć mniej motoryczny jest następny
utwór „Not So Sweet Martha Lorraine” poprzez współbrzmienie organów i gitary
oraz wokalu przywołujący styl wczesnego The Doors. ale oczywiście to jedynie
podobieństwo, bo o żadnym plagiacie tu nie może być mowy.
Natomiast już od pierwszych taktów „Death Sound” – kolejnego
utworu na tej płycie – wiadomo, że mamy do czynienia z nową jakością, a
mianowicie wzorcowym rockiem psychodelicznym. Na tle majestatycznie grającej
sekcji rytmicznej Country Joe wyśpiewuje swoje teksty przy akompaniamencie
wręcz nawiedzonej gitary.
„Porpoise Mouth” to piękna psychodeliczna piosenka w
konwencji walczyka. Wszystko brzmi tutaj staromodnie jakby było wygrywane na
klawesynie – jednak takie instrumentu tu nie ma. Za to są organy na których
przekonująco gra David Cohen. Całość dobrze świadczy o inwencji muzyków i ich
nieograniczonej wyobraźni.
Utwór „Section 43”
to najdłuższa kompozycja na pierwszej stronie oryginalnego winyla, a zarazem
jedno z opus magnum grupy. Utwór składa się jakby z kilku sekcji i stopniowo
narasta a potem się wycisza. W przeciwieństwie do poprzednich piosenek w tym
utworze główną rolę odrywa rozwijająca się stopniowo improwizacja
organowo-gitarowa, a mniejszą partia wokalna. Wyróżnikiem tego utworu jest
piękne solo na harmonijce ustnej w jego środkowej partii.
Pierwotnie utwór „Super Bird” otwierał drugą stronę
oryginalnego winyla. Jak na otwarcie przystało, to także dość krótka motoryczna
piosenka bliska tradycyjnemu rockowi. Jednak psychodeliczne solo na gitarze
przypomina z jakim zespołem mamy do czynienia.
Piosenka „Sad And Lonely Times” w sposobie kompozycji i grze
na instrumentarium najbliższa jest tradycyjnej muzyce country, ale takiemu
bardziej korzennemu i bluesowemu. Dodatkowo wielogłosowa partia wokalna czyni
ją charakterystyczną i bardziej przystępną.
Znacznie bardziej rockowy i hałaśliwy jest utwór „Love”
przywołujący w sposobie śpiewu ducha wielkiego Elvisa i wczesnego rock and
rolla.
Z kolei kompozycja „Bass Strings” już od pierwszych taktów
to prawdziwa psychodeliczna uczta dla uszu, z uduchowionym śpiewem Jo’ego i
nieco śpiącą, ale mocno nawiedzoną grą sekcji rytmicznej i psychodelicznymi
organami i gitarą. Główną rolę odrywa tutaj gra na drugiego gitarzysty Barry
Meltona będącego także drugim wokalistą. To piękny utwór, w sam raz do
rozmyślań i dalekich podróży poza własne ciało.
Podobny w nastroju, choć bardziej żywy jest utwór „The
Masked Marauder”. W jego wypadku większą rolę odgrywają gra na basie i
harmonijce ustnej Bruce’a Barthola. W niektórych fragmentach utwór przypomina
muzykę kabaretową nieco szaloną, ale intrygującą i kojarzącą się z Bertoldem
Brehtem. Natomiast solo na harmonijce ustnej ma zdecydowanie bluesową
konotację. Całość utworu nieco przypomina styl gry grupy Big Brother and the
Holding Company towarzyszącej Janis Joplin.
Album kończy kompozycja „Grace” będąca jakby kwintesencją
psychodelicznego stylu grupy. Objawia się to w niespiesznej grze sekcji
rytmicznej i równie spokojnej wokalizie lidera. Wytworzony w ten sposób nastrój
służący kontemplacji szybko udziela się także słuchaczowi. W wypadku tego
utworu zwraca uwagę większe wykorzystanie instrumentów perkusyjnych, dzwonków
oraz różnych odgłosów wzmagających aurę tajemniczości. Utwór ten płynie
niespiesznie wciągając stopniowo słuchacza w swój oniryczny świat pełen miłości
i spokoju. To druga najważniejsza kompozycja na tym albumie i być może jego
najważniejsze dokonanie, a przynajmniej najbardziej charakterystyczne.
W młodości na przełomie lat 70. i 80. jedynie przeczytałem o tym zespole krótką notkę napisaną Przez W. Weissa w magazynie "Jazz", ale nie słyszałem jego muzyki. Nie słyszałem jej także przez następne kilkanaście lat, bo w Polskim Radio nie prezentowano tego zespołu - może poza pojedynczymi nagraniami. Ja mam europejskie wznowienie tej płyty na CD z 2005 r.
wydane w Wielkiej Brytanii. Kupiłem je w stosunkowo niedawno w sklepie sieci
„EMPiK” w Gliwicach.
The Casinos in Oklahoma
OdpowiedzUsuńThis is why many 온 카지노 online casinos operate licensed by the Oklahoma Gaming 다음 스포츠 Commission. It is an unregulated 온라인 카지노 사이트 벳무브 internet casino 출장샵 that accepts players from Rating: 7.6/10 · 빅 카지노 2,821 votes