Wigwam, to zespół fiński istniejący z przerwami od 1968
r. do chwili obecnej. Klasyczny okres jego działalności to lata 1968-1975,
kiedy nagrał swe najlepsze albumy. Często się mówi, że to najbardziej znany, a
zarazem najlepszy zespół rockowy jaki działał w Finlandii w latach 70. XX w.
Był też pierwszym zespołem z tego kraju, który przedarł się ze swą twórczością
na światowy rynek muzyczny. Najlepszym dowodem tego uznania są jego fani porozrzucani
w różnych miejscach na Ziemi, którzy pomimo upływu lat wciąż darzą ten zespół
wielkim uznaniem. Zespół ten tworzył muzykę w stylu psychodelicznego i
progresywnego rocka z elementami jazz rocka i art rocka.
Grupa Wigwam wyłoniła się z legendarnego fińskiego blues-rockowego
zespołu Blues Section działającego w latach 1967-1968. Perkusista tego zespołu Ronni
Österberg postanowił z niego odejść i założyć własny zespół. Obok niego w jego
skład weszli: basista Mats Hulden, gitarzysta Nikke Nikamo, angielski wokalista
(emigrant) Jim Pembroke oraz organista i wokalista Jukka Gustavson. Autorami
większości kompozycji tej nowej grupy byli dwaj ostatni muzycy, którzy mieli
jednak różne wizje rozwoju zespołu. Ten dualizm personalny i stylistyczny
ujawnił się już na debiutanckim albumie grupy „Hard N' Horny” wydanym w 1969 r.
Następną płytę „Tombstone Valentine” (1970) grupa nagrała
już z nowym basistą, którym został Pekka Pohjola (grający także na skrzypcach, a
także kompozytor) i nowym gitarzystą Jukka Tolonenem. Obok utworów Pembroke’a i
Gustavsona na tej płycie znalazł się też fragment elektronicznej kompozycji „Dance
of the Anthropoids” fińskiego kompozytora Erkki Kurenniemi (1941-2017). Pohjola
był także kompozytorem niektórych nagrań.
Na kolejnym albumie „Fairyport” (1971), rozbudowanym
formalnie i kompozycyjnie, grupę wspomogli dodatkowi muzycy studyjni grający na
różnych instrumentach, bardziej typowych (saksofon sopranowy) i nietypowych
(klarnet, obój). Jeszcze wyższy poziom reprezentował kolejny album „Being”
(1974) na którym doszło do dalszego wzbogacenia instrumentarium o partie na
flecie i syntezatorze. Kolejny album „Nuclear Nightclub” (1974) powstał już z
nowymi muzykami: gitarzystą (Pekka Rechardt), basistą (Mans Groundstroem) i organistą
(Esa Kotilainen). Znaczący wkład w jego powstanie wniósł Pekka Rechardt będący
kompozytorem lub współkompozytorem aż pięciu utworów na tej płycie. Wszystkie
trzy ostatnie albumy uważane są za najlepsze w dorobku artystycznym Wigwam.
Ten najbardziej twórczy okres w historii grupy podsumowywał
album koncertowy pt. „Live: Music From The Twilight Zone” (1975). Nagrań na
niego dokonano jeszcze w klasycznym składzie: Ronnie Österberg (perkusja),
Jukka Gustavson (organy, śpiew), Jim Pembroke (śpiew, elektryczny fortepian), Pekka
Pohjola (gitara basowa), Pekka Rechardt (gitara). Jego producentem był Tommi
Liuhala i zespół Wigwam.
Jak dotąd album ten miał osiem wydań z tego trzy winylowe i
pięć kompaktowych. Pierwotnie na podwójnym albumie winylowym wydała go w 1975
r. jedynie w Finlandii lokalna wytwórnia Love Records z śmiesznym logo w
postaci dwóch kopulujących serduszek. W epoce album ten ukazał się jedynie w rodzinnym
kraju muzyków, stąd był bardzo mały znany poza nim. Z tego powodu wspaniała
muzyka Wigwam nie dotarła do masowego odbiorcy z krajów Europy Zachodniej,
Ameryki Północnej i Japonii.
Po raz pierwszy od chwili debiutu, a zarazem po raz pierwszy
na pojedynczej płycie kompaktowej wznowiła go wytwórnia Love Records w 1995 r.
Bardziej dostępne dla przeciętnego konsumenta były dopiero wydania: japońskie z
2009 (Belle Antique) i brytyjskie z 2010 r. (Esoteric Recordings). Na bazie
tego ostatniego przygotowano też pirackie rosyjskie wydanie tej płyty z 2010 r.
Oprócz tego ukazały się jeszcze dwa wznowienia tego albumu na winylach i jedno
na płycie kompaktowej – wszystkie wydane w Finlandii. Jak więc widać album ten
wciąż jest dość trudno dostępny dla melomanów spoza Skandynawii.
Zestaw utworów na album „Live: Music From The Twilight Zone”
został tak dobrany, aby pogodzić skłóconych muzyków a zarazem jak najlepiej
zobrazować muzyczne inspiracje członków zespołu. A lista tych inspiracji była
bardzo długa m.in.: The Beatles (John Lennon, Paul McCartney), The Band (Robbie
Robertsson), Bob Dylan, The Kinks (Ray Davies), Frank Zappa, The Rolling
Stones, The Yardbirds, The Downliners Sect, Georgie Fame, Zoot Money oraz
klasycy bluesa (Sonny Boy Williamson). Tak nawiasem mówiąc do wspomnianych
należałoby jeszcze doliczyć kilku innych artystów, a zwłaszcza Procol Harum (bachowski
sposób gry na organach) i Franka Zappę (skłonność do rozbudowanej aranżacji i
przeróbek), ale też Traffic i If.
Zamieszczone tutaj utwory były przeróbkami znanych tematów
lub też własnymi kompozycjami członków grupy ale inspirowanych twórczością
wspomnianych wykonawców. Nie są to jednak wierne kopie, a raczej jedynie
tematy, które następnie Wigwam rozbudowuje i rozwija podczas twórczych
improwizacji. Pod tym względem grupa bardzo podobna jest to amerykańskiego
zespołu The Grateful Dead, który także przeobrażał dowolną, nawet banalną
piosenkę w rozbudowane improwizowane dzieła. Album ten w całej pełni pokazuje, że
Wigwam był bardzo dobrym zespołem koncertowym. Był też jednym z tych nielicznych
wykonawców, którzy umieli otworzyć w trudnych warunkach scenicznych subtelne
brzmienie studyjne a przy tym brzmieć czysto, naturalnie, potężnie, a
jednocześnie spontanicznie.
Tytuł tej płyty „Live: Music From The Twilight Zone” („Muzyka
na żywo od strony zmierzchu”) wskazuje na okoliczności, w jakich została ona
nagrana. Grupa znajdowała się już wówczas w przededniu ostatecznego rozpadu.
Jej członkowie: Jukka Gustavson i Pekka Pohjola podali już nawet daty swego
odejścia z zespołu, ale zgodzili się jeszcze na trasę koncertową Wigwam w
dotychczasowym składzie osobowym. Nagrań na ten album dokonano na trzech
koncertach odbytych w różnych miejscach, a dokładniej rzecz biorąc w fińskich klubach: N-Club, Alibi i Tavastia Club, podczas pożegnalnej trasy w czerwcu
1974 r. W rozbieżnym materiale listy nagrań tej trasy koncertowej widać
muzyczne przyczyny rozpadu zespołu Wigwam. Wynikały one z powodu niemożności
porozumienia się muzyków pomiędzy sobą i stworzenia spójnego repertuaru. To
właśnie dlatego większość nagrań z powstałego w wyniku tej trasy albumu składa
się z coverów (Beatles, The Band) na które wszyscy członkowie Wigwam mogli
łatwo przystać. Uzupełniono to dwoma nowymi utworami Rechardta, rzadko granym
na żywo utworem Pohjoli z jego solowego albumu oraz kompozycją „Grass For
Blades” Pembroke, także z jego solowego albumu. Do set listy nie wybrano ani
jednego utworu Gustavsona, co było wielkim błędem, bo osłabiało siłę wyrazu
całości zespołu.
Album otwiera ponad siedemnastominutowa kompozycja „The Moon
Struck One” autorstwa Robbie Robertsona z The Band zajmująca całą pierwszą
stronę oryginalnej płyty winylowej. Utwór zaczyna się nieco ospale i balladowo,
ale po pewnym czasie (około piątej minuty) przechodzi do dość rozbudowanej improwizacji.
Ton jej nadają popisy wszystkich muzyków świadczące o tym, że dobrze opanowali
swoje instrumenty i umieją grać muzykę w stylu jazz rocka. Jednak jest to jazz rock
bardziej typowy dla brzmienia brytyjskiego niż techniczny jazz rock
reprezentowany przez Davisa i Weather Report. To dlatego muzyka Wigwam w tym
utworze, i innych z tego albumu, bliska jest subtelnemu brzmieniu brytyjskich
wykonawców psychodelicznego, progresywnego i jazz rocka z kręgu szkoły Canterbury,
takich jak np. Caravan. Wykreowana przez Wigwam improwizacja jest jednak w
pełni oryginalna wciągająca niczym największy narkotyk. Widać, że muzycy tej
grupy mieli gruntowne wykształcenie klasyczne i wiedzą na czym polega
przemyślana kompozycja. W końcowej partii wyróżniają się solówki na organach i
gitarze. To zarazem utwór najbliższy tradycyjnemu rozumieniu progresywnego
rocka z jego zmiennością nastrojów, tempa, rytmu itp.
Utwór „Let It Be” to z kolei przeróbka znanej piosenki
autorstwa Lennona i McCartney’a. Ten ponad siedmiominutowy utwór jest ciekawą choć
nieco niepewną technicznie interpretacją tego klasyka The Beatles. Całość jest
nieco senna, ale ma progresywny sznyt. Zawiera też umiejętnie wplecione do
niego przez grupę inne melodie. Jego wielką zaletą jest interesująca partia
organowa Gustavsona przywołująca na myśl styl zespołu Procol Harum.
Kolejnym nagraniem albumie jest ponad sześciominutowy utwór
„Groundswell” autorstwa Pekka Rechardta. To powolny liryczny utwór napisany
głównie na gitarę. Jego brzmienie jest klarowne i klasyczne, ale też bliskie
jazz-rocka spod znaku szkoły Canterbury. To ostatnie szczególnie ujawnia się w
sposobie gry na organach jednocześnie agresywnych, bo przesterowanych a przy
tym subtelnych, bo wyciszonych.
Drugą stronę oryginalnego winyla zamykał pond trzy i pół
minutowy instrumentalny utwór „Pig Storm” autorstwa Pekka Rechardta. To chyba
najbardziej tradycyjna kompozycja na pierwszej płycie tego albumu. Utwór ma stosunkowo
prosty rytm i emanuje typową rockową energią.
Drugą płytę winylową otwierała ponad ośmiominutowa
kompozycja „Nipistys” autorstwa Pekka Pohjola. Nagranie pochodzi z jego
solowego albumu „Pihkasilma Kaarnakorva" (1972). Początkowy dość prosty
wstęp jest jedynie pretekstem do dalszej grupowej improwizacji. Jego miejscami
podniosły nastrój i gitarowo-organowe brzmienie miejscami przypomina nagrania
zespołu Camel. W oryginalnej wersji Pohjola było to nagranie znacznie mniej
rozwinięte aranżacyjnie.
Następujące po nim utwór „Imagine” to oczywiście
interpretacja klasyka Johna Lennona grany przez grupę od 1973 r. W wersji
Wigwam zachował pierwotny tekst i melodię, ale celowo jest mniej perfekcyjnie
wykonany, tak jakby muzycy chcieli podkreślić swoją własną jego wizję.
Członkowie Wigwam fascynowali się twórczością The Beatles i w organowym okresie
swej działalności zawsze grali jakieś ich utwory na koncertach. Nagranie
prezentuje bardziej piosenkową stronę twórczości grupy.
Następny prawie ośmiominutowy utwór składał się z dwóch
połączonych ze sobą odrębnych nagrań: „Help Me” i „Checkin' Up On My Baby”, obu
autorstwa bluesowego klasyka Sonny Boy Williamson. Utwór zaczyna się jakby
faktycznie grał je jakiś klasyczny bluesowy zespół złożony z czarnych muzyków w
jakimś małym klubie gdzieś w Chicago. Nawet odcień głosu wokalisty brzmi tutaj
bardzo „czarno”. Nagranie to zostało zaprezentowane na bis ostatniego koncertu
grupy w helsińskim klubie Tavastia. Oczywiście utwór ten nawiązywał do
bluesowych korzeni członków grupy, które stopniowo przerodziły się w jazz-rock
i progresywny rock. I taka jest też ta wersja tego utworu (utworów). Ma on
korzenie bluesowe, bo zachowano jego pierwotną melodykę, ale już wprowadzone w
nim improwizacje zdecydowanie należą do blues rocka oraz jazz rock i są bliskie
brytyjskim grupom w rodzaju Spencer Davies, John Mayall's Bluesbreakers i
Fleetwood Mac.
Płytę kończyła kompozycja „Grass
For Blades” autorstwa Jima Pembroke’a licząca ponad piętnaście minut i
zajmująca całą czwartą stronę oryginalnej płyty winylowej. Nagranie to
pochodziło z jego pierwszego solowego albumu „Wicked Ivory” (1972) wydanego
przez niego pod pseudonimem Hot Thumbs O'Riley. Utwór rozpoczyna się od
wyciszonej partii wokalnej i następnie rozwija się w oparciu o popisy wokalne
twórcy i improwizacje pozostałych muzyków. Śpiew jest tutaj mniej klarowny, za
to bardziej brudny. Całość zachowuje ciągłość ze stylem Wigwam, głównie dzięki
wkładowi pozostałych muzyków. Sekcja rytmiczna gra niebanalnie, ale dość ospale
tworząc podkład dla rozbudowanych, ale nie natarczywych improwizacji organowych
i gitarowych. W pewnych fragmentach perkusja osiąga ten hipnotyczny punktowy
rytm jaki potem stał się znakiem rozpoznawczym zespołu King Crimson na płytach
z połowy lat 70.
Ten podwójny album grupy Wigwam jest dowodem wielkiej
muzykalności wszystkich członków tego zespołu i jego ogromnej wrażliwości.
Dominacja brzmień na organowych, w tym niekiedy przesterowanych, wskazuje na
inspirację Gustavsona stylem gry Mike’a Ratlege’a z Soft Machine. Ale była to
tylko inspiracja, a nie naśladownictwo. Szkoda że z powodu wygórowanych ambicji
i wewnętrznych nieporozumień grupa ta się rozpadła. Przez to muzyka rockowa
straciła wartościowego wykonawcę, choć mało znanego poza Finlandią. Co prawda potem
zespół jeszcze się kilkukrotnie się odradzał, ale już nigdy nie osiągnął artystycznego
poziomu pierwszych płyt.
Po raz pierwszy zetknąłem się z fragmentem jednego z utworów
tego zespołu w pierwszej połowie lat 80., ale wówczas nie wiedziałem nawet, że ten
utwór gra grupa Wigwam. Chodzi o to, że początkowy fragment nagrania „Help
Me/Checkin' Up On My Baby” z tego albumu był sygnałem popularnej wówczas
audycji „Bielszy odcień bluesa” prowadzonej przez Wojciecha Manna i Jana
Chojnackiego. Pewnego razu Mann poskarżył się na antenie radiowej, że jeden ze
słuchaczy oskarżył go o to, że w swych audycjach ciągle puszcza jakichś
„murzyńskich wyjców” podając przykład właśnie tego nagrania. Wtedy Mann
powiedział, że to nie żadne „murzyńskie wyjce” a zespół Wigwam z Finlandii
złożony z białych muzyków. W ten oto sposób dowiedziałem się po raz pierwszy o
tej grupie.
Jak tylko zacząłem zbierać płyty kompaktowe, to chciałem
kupić jakąś płytę tego zespołu, bo wiedziałem, że jest dobry, choć niezbyt
popularny w Polsce. Oczywiście przez wiele lat nie mogłem tego dokonać, bo
nigdzie nie było płyt tego zespołu, a jak nawet były to ja o tym nie
wiedziałem. Album ten kupiłem za nie małe pieniądze dopiero w 2011 r. w sklepie
„Rock Serwis” w Krakowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz