Fred Frith to brytyjski, choć mieszkający głównie w Stanach
Zjednoczonych, gitarzysta, multiinstrumentalista, kompozytor, improwizator, a
także autor tekstów i producent. Faktycznie nazywa się Jeremy Webster Frith.
Urodził się w 1949 w Heathfield w hrabstwie Sussex w Anglii. Przydomek „Fred”
otrzymał po motocyklistce szosowej Freddie Frith. Pochodzi z bardzo zdolnej
rodziny, obaj jego bracia są profesorami na brytyjskich uczelniach: Simon jest
znanym krytykiem i socjologiem muzyki, a Chris psychologiem. Rodzice
przywiązywali wielką uwagę do wykształcenia dzieci, a zwłaszcza pielęgnowania w
nich zdolności muzycznych, stąd Fred już jako kilkuletnie dziecko uczył się
grać na skrzypcach. Pod wpływem The Shadows porzucił je na rzecz nauki gry na
gitarze, a także fortepianie.
W młodości Fred Frith pozostawał pod wpływem radykalnej
myśli lewicowej, stąd przydano mu przydomek „Sierpa Awangardy”. Jednak był on
nie tyle aktywistą politycznym zmierzającym do zmiany ustroju, co raczej protestował
przeciwko ograniczeniom sztuki wynikającym z komercjalizacji kultury w systemie
kapitalistycznym. Ostatecznie jednak zmienił swe poglądy pod wpływem realiów
jak z jakimi spotkał się podczas bytności w byłych krajach komunistycznych. Po
raz pierwszy w Polsce wystąpił wraz zespołem Skeleton Crow w warszawskim klubie
„Riviera” we wrześniu 1984 r.
Obecnie Fred Frith ma już 70 lat i uważany jest za jednego z
najważniejszych koryfeuszy awangardowego rocka, czy raczej szeroko pojmowanej muzyki
awangardowej wyrastającej z różnych gatunków i stylów muzycznych, m.in. rocka, jazzu, muzyki etnicznej i współczesnej kameralistyki. W świecie
twórców tego rodzaju muzyki jego postać i twórczość jest doskonale znana i ceniona, ale
masowy odbiorca raczej go nie zna. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest
trudna w obiorze twórczość, ale także jej rzadkie prezentacje w radio i na łamach popularnej
prasy.
Wszystkie tradycje muzyczne:
amerykańska, europejska i etniczna były następnie przez niego zawsze twórczo przekształcane
w nowe dzieło muzyczne. Ta jego zdolność do przetwarzania znanych już stylów i
tematów muzycznych, umiejętność adaptacji różnych nietypowych przedmiotów na
instrumenty, a także preparowania już istniejących instrumentów w połączeniu z
wybitnymi zdolnościami kompozytorskimi i improwizacyjnymi pozwoliły mu na
stworzenie wyjątkowo oryginalnej muzyki. I to niezależnie czy tworzył ją
samodzielnie czy też w kooperacji z innymi artystami. Ale też trzeba powiedzieć,
że z biegiem czasu coraz bardziej oddalał się od typowego brzmienia rockowego
czy jazzowego w kierunku nowoczesnej awangardy muzycznej. Frith to gitarzysta,
ale jak ktoś chce posłuchać wirtuozów gitary rockowej to niech raczej sobie
kupi płyty Steve’a Vaia lub Joe Satrianiego, bo może być mocno zaskoczony
tym co znajduje się na jego płytach.
W latach 70. był liderem zespołu Henry Cow uchodzącego za
wzorzec współczesnego awangardowego rocka. Po rozpadzie tego zespołu nagrał
kilka solowych albumów, w tym ten tutaj prezentowany, a także współpracował z
innymi grupami z kręgu awangardy rocka, m.in. z grupami Art Bears i Aksak Mobul.
Przełomowym momentem w jego życiu była przeprowadzka do USA w 1979 r.
Początkowo mieszkał w Nowym Jorku gdzie był jednym ze współzałożycieli ruchu
New York Downtown Jazz Scene zrzeszającego awangardowych twórców muzyki. W
latach 80. i 90. przez pewien czas mieszkał we Francji i Niemczech, by w 1997
przenieść się z powrotem do USA. Zamieszkał wówczas w Kalifornii gdzie mieszka
do dzisiaj.
W ciągu swej dalszej kariery współtworzył wiele nowych grup
muzycznych, m.in. Massacre czy Skeleton Crew, działał samodzielnie lub
współpracował z innymi wybitnymi artystami np. The Residents i Johnem Zornem.
Owocem tej działalności była zawsze niezliczona ilość koncertów i nowo wydanych
płyt z premierowym materiałem. Ich opisanie tutaj nie jest możliwe z powodu
ogromu dorobku tego artysty. Faktycznie to nawet wymienienie tych projektów nie
jest możliwe, bo zajęłoby zbyt wiele miejsca.
Album „Speechless” był jego trzecią płytą nagraną
indywidualnie, a piątą jeżeli wliczymy w to albumy nagrane w omawianym okresie
z innymi artystami. Był to zarazem drugi album Fritha dla wytwórni Ralph
Records należącej do zespołu The Residents. Do chwili obecnej album ten ukazał
się w dziesięciu wersjach na różnych nośnikach: trzy z nich ukazały się na
płytach winylowych, jedna na kasecie magnetofonowej i sześć na płytach
kompaktowych (w tym jednej pirackiej).
Pierwotnie na winylu album ten wydała amerykańska wytwórnia
Ralph Records w 1981 r. Później miał on jeszcze dwa wznowienia na tym nośniku:
w 1985 (Ralph) i 1990 r. (T.E.C. Tones). Po raz pierwszy na płycie kompaktowej
wydano go równocześnie w 1991 r., w Europie (a dokładniej w Szwajcarii) wydała
go wytwórnia RecRec Music, a w USA wytwórnia East Side Digital (ESD). W
późniejszym okresie album ten wznowiono oficjalnie jeszcze dwukrotnie: w
Wielkiej Brytanii w 2001 (ReR Megacorp / Red Record) i w Japonii w 2015 r.
(Bella Antique). Niestety wznowienie brytyjskie z 2001 r. miało zmienioną
okładkę. Jak więc widać to raczej dość rzadka i trudno dostępna płyta.
Pierwotnie album „Speechless” („Oniemiały”) tworzyło
czternaście utworów, sześć po pierwszej stronie płyty winylowej i osiem po je
drugiej stronie. W wydaniach kompaktowych dodano do tego pięć nowych nagrań z
epoki. W chwili jego nagrywania Frith mocno fascynował się możliwościami
dźwiękowymi preparowanej taśmy, stąd znalazło się tutaj sporo nagrań w których
wykorzystano tę technikę. Generalnie to jednak to płyta instrumentalna z głosem
jako dodatkowym instrumentem. Krytycy opisywali muzykę na tej płycie jako
trudną w odbiorze, ale jednocześnie bardzo zdyscyplinowaną i pełną humoru.
Obecnie uważa się ją za jedną z najlepszych w dorobku tego muzyka.
Wspomniane sześć utworów z pierwszej strony zostały nagrane
przez Fritha z pomocą francuskiej grupy Etron Fou Leloublan w Studio Freeson w
Pujaut we Francji oraz w Sunrise Studios w Kirchberg w Szwajcarii w lipcu-sierpniu
1980 roku. Nagrania z drugiej strony składają się z czterech nagrań Fritha z jego
amerykańską grupą Massacre. Stworzono je na bazie fragmentów koncertów Firtha z tym zespołem w nowojorskim klubie CBGB odbytych w kwietniu 1980 r., ale
przetworzonych potem w studio. Uzupełniają to cztery improwizowane utwory
Fritha („Balance”, „Speechless”, „Domaine De
Planousset” i „Kick The Can (Part 2)” nagrane w Sunrise Studios w lipcu-sieprniu
1980 r. Wszystkie utwory to kompozycje Freda Fritha i towarzyszących mu
muzyków. Ich wpływ jest zauważalny we wszystkich wspólnych nagraniach.
Pod względem muzycznym album ten, podobnie jak wcześniejszy
„Gravity”, reprezentuje fazę przejściową pomiędzy dawną twórczością brytyjską,
a nową amerykańską Freda Fritha. Ogólnie muzykę z tego albumu należy
zakwalifikować jako awangardową, eksperymentalną ze znaczną dawką swobodnej
improwizacji, bazującą na tradycyjnym instrumentarium, ale z dużym udziałem
efektów elektronicznie przetworzonych. Jak wspomina sam twórca, podstawą do
wielu zamieszczonych tutaj utworów były pomysły muzyczne zarejestrowane na
taśmach nagranych w domu. Zwierały one materiał dźwiękowy zainspirowany jego
spacerami po ulicach Nowego Jorku lub podczas odwiedzania przyjaciół
mieszkających w innych miastach lub na wsi oraz nagrania jego występów na żywo.
Innymi sowy całość muzyki z oryginalnego albumu były swego
rodzaju rezonansami jego ówczesnego codziennego życia. Oczywiście ta inspiracja
przybrała potem formę zapisu nutowego, improwizacji w studio, czy
elektronicznego przetworzenia, bez tego wszystkiego nie byłoby możliwe
powstanie tej płyty. Niektóre fragmenty muzyki na tym albumie powstały też
przypadkowo, ale całość brzmi spójnie i wiarygodnie. Tematem przewodnim tej
płyty jest władza i język, a w zasadzie manipulacja, niezrozumienie i próby
porozumienia.
Album otwiera kompozycja „Kick
The Can (Part 1)” o delikatnej melodii inspirowanej muzyką wschodnią z
przewodnią partią instrumentalną graną na drumli (Frith gra tutaj na organach).
„Carnival On Wall St.” ma skomplikowaną nieliniową melodię i
połamane rytmy, co wraz z wykorzystanym instrumentarium dętym bezpośrednio
nawiązuje do twórczości Henry Cow. W
zasadzie utwór ten mógłby być na którejś z płyt tego zespołu.
Utwór „Ahead In The Sand” ma
w sobie wiele elementów muzyki arabskiej przemieszanej z europejską muzyką
taneczną. Jednak z powodu swej dość skomplikowanej budowy to raczej nie muzyka
na potańcówkę. Lider udziela się w nim także wokalnie, ale nie jest to śpiew a
jedynie głos wykorzystany instrumentalnie.
Połączone utwory „Laughing Matter / „Esperanza” (na płycie
winylowej były dwoma niezależnymi utworami) trwają łącznie ponad osiem minut i
jest to zarazem najdłuższa kompozycja na kompaktowej reedycji tego albumu.
Muzyka wyrasta z tanecznych rytmów, ale szybko przechodzi do swobodnej
zespołowej improwizacji. Wyróżniają się instrumenty perkusyjne, dęte, dudy i
partia skrzypiec autorstwa Fritha. Miejscami w rytmice utworu słychać echa
muzyki Gentle Giant. Utwór ma wpadającą w ucho, ale nie banalną melodię.
Ponad pięciominutowa
kompozycja „Women Speak To Men; Men Speak To Women” to od początku do końca
swobodna improwizacja, miejscami atonalna i dość trudna w odbiorze.
Przemieszano w niej wątki studyjne z koncertowymi i rożnymi naturalnymi
dogłosami dodatkowo jeszcze przetworzonymi. Utwór pozbawiony jest wszelkich
cech komercjalizmu i przypodobania się masowemu odbiorcy. To zarazem ostatnie
nagranie po z pierwszej strony oryginalnej płyty winylowej.
Drugą stronę albumu otwierał nieco ponad dwuminutowy utwór „A Spit In The Ocean” zaczynający się jakby od
trzasków zaciętej płyty i bliżej nieokreślonego zgiełku. W dalszej części
nagranie otrzymało dość prosty rockowy rytm szybko jednak uzupełniony
brzmieniem saksofonu barytonowego Marsa Williamsa grającego też na dwóch innych
nagraniach. W jego nagraniu wziął także udział Bill Laswell na basie.
Kolejne nagranie „Navajo”
niepokoi odgłosami bliżej nieokreślonej ale mocno niepokojącej modlitwy i
improwizacjami na saksofonie w stylu free jazzowym.
Utwor płynnie przechodzi do nagrania „Balance” – pierwszego z utworów stworzonych przez
Fritha w studio nagraniowym. W przeciwieństwie do poprzednich utworów większy
nacisk położony został w nim na brzmieniu gitary i skrzypiec na których gra
Frith. Sama muzyka to typowa swobodna improwizacja, trochę bardziej sterylna
niż we wcześniejszych nagraniach. Specyfiki temu utworowi dodaje też nieco
sucha choć wyrafinowana partia perkusji na której także gra Frith.
Kompozycja „Saving Grace” to
jedno z najkrótszych nagrań na tym albumie. W brzmieniu to typowy awangardowy rock
będący jakby bardziej radykalną wersją poszukiwań muzycznych King Crimson czy
Talking Heads.
„Tytułowy utwór „Speechless”
nawet nie udaje, ze jest rockową piosenką, bo to od początku do końcu utwór w
pełni awangardowy. Nie ma prostej linii melodycznej a tym bardziej wpadającego
w ucho rytmu. Zbudowano go z fragmentów dźwięków zarejestrowanych wcześniej na
taśmie i przetworzonych w studio. To w całości wyłączne dzieło inwencji Fritha.
W późn iejszym opisie tego albumu Frith zwrócił uwagę, że rytmika tego utworu
powstała dzięki nieprawidłowo działającej fajce wodnej w kuchni Tima
Hodgkinsona. Z kolei słyszalne w tle odgłosy to dźwięk dwóch stron taśmy z
przypadkowym wywiadem odtwarzanym przez magnetofon z obu stron jednocześnie.
Całość ma więc mocno przypadkowy charakter.
Nieco bardziej tradycyjny rockowy charakter ma następujący
po nim utwór „Conversations With Arc”, to
kompozycja Billa Laswella, ale grupowe granie Fritha z Massacre i twórcą
kompozycji nie trwa zbyt długo, bo to najkrótszy utwór na tym oryginalnym albumie.
Nagranie „Domaine De
Planousset” ma spokojną melodię, można powiedzieć, że na tle całości albumu
wręcz senną. Frith stworzył go głównie w oparciu o bardzo spokojną grę na
gitarze na której gra możliwe najprostsze akordy, ale w tle słychać dziwne
sapanie przecz co nagranie jest nieco niepokojące.
Płytę zamyka utwór „Kick The
Can (Part 2)”, którego motyw przewodni jest bezpośrednim nawiązaniem do
nagrania „Kick The Can (Part 1)”. Podobnie jak w pierwzej części głównym
instrumentem jest tutaj drumla, ale nagranie jest nieco bardziej hałaśliwe
przez bliżej nieokreślone krzyki i fragmenty improwizowane.
Pozostałe pięć nagrań dodano w kompaktowych wznowieniach
albumu.
Jednominutowy utwór „The
Entire Works Of Henry Cow” Frith wzięto z kompilacji „Miniatures” zawierającej fragmenty
rożnych utworów zespołu Henry Cow. Całość ma dość kakofoniczną i nieprzystępną
formę. Zarejestrowano go w kilku studiach, w tym w Nowym Jorku oraz w Nowym
Meksyku w 1980 r. Wykrzyczany tekst to: „Postęp! Postęp! Postęp! Postęp!! Czy możemy
postępować? Czy możemy postępować? Czy możemy? Czy możemy?”.
Dość hałaśliwy utwór
„So Schnell Ich” zarejestrowano podczas
koncertu w Rue Dunois w Paryżu w
1981 r. a następnie nagranie przetworzono w domu Fritha w Nowym Jorku.
„I'm Still Here And I Know What Time It Is” to kolejny
jednominutowe nagranie na tym albumie. Pochodzi z kompilacji „State of the Union” nagranej w
domu Fritha w Nowym Jorku w 1982 r.
Utwór „No More War” to kompozycja
Steve’a Gore’a z albumu „Ridin
'on a Bummer” do której Frith nagrał w 1983 r. na odległość solo na gitarze a
także dodał różne odgłosy z manipulowanej taśmy. Nagranie to zdominowane zostało przez grupowe śpiewy i
improwizacje, a także różne dźwięki w tle, w tym odgłosy tłumu. Skonstruowano
go na bazie dość powolnej i jasnej melodii, która sama w sobie byłaby całkiem
przyjemna w odbiorze. To zdecydowanie muzyka poszukująca i awangardowa.
Kompozycja „Typical American
Family” pochodzi z japońskiej
kompilacji „Sound Cosmodel”. Fred Frith przygotował je w domu w 1982 r. To
kolejne, a zarazem ostatnie na albumie jednominutowe nagranie. Zdominowały je
odgłosy dźwięków i głosu ludzkiego z przetworzonej taśmy.
Album kończy utwór „Din” pochodzący z japońskiej kompilacji „Welcome to Dreamland”.
Miks stworzono w studio Dig w Tokio w
lutym 1985 r. z posklejanych fragmentów innych utworów. Z tego powodu całość
brzmi bardzo chaotycznie, dziwnie, ale i intrygująco. Utwór kończy się jakby
ktoś odtwarzał taśmę od końca, przez co jest on jest jeszcze dziwniejszy niż inne
dodane do oryginalnej edycji albumu „Speechless” nagrania.
Pierwszy raz o tej płycie
przeczytałem w rubryce muzycznej w jednym z magazynów „Razem” z początku lat
80. Oczywiście nie miałem wtedy możliwości posłuchania tej płyty. Stało się to
możliwe dopiero z chwilą gdy ją kupiłem w postaci kompaktowej. Nastąpiło to pod
koniec 1997 r. w nieistniejącym już sklepie muzycznym „Nirvana” w Gliwicach.
Była to wtedy bardzo droga płyta, a przynajmniej droga jak na moje ówczesne
zarobki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz